| WOJNA O WINTERFELL |

349 19 0
                                    

Po znalezieniu sześciu smoczych jaj, Ignis postanowiła schować je w swojej komnacie, którą porządnie zabarykadowała.

Nie mogła pozwolić by ktoś zabrał lub zniszczył cenne dla niej jaja.

Obecnie była noc. Żołnierze stali przed bramami miasta Starków. Natomiast Jon i Ignis lecieli na smokach. Borg jako jedyny stał na straży bramy, stojąc na murze. Armię Ignis poprowadzili stojący na przędzie Chris oraz Jonas.

Kobieta patrzyła smutnym wzrokiem w las. Czuła że w tej nocy zginie wiele istnień.

Razem z Jonem wylądowali na klifach niedaleko miasta. Zeszła z Flame'a i podeszła blisko krawędzi klifu.

Obrzuciła smutnym wzrokiem swoją oraz Jon'a armię. A następnie spojrzała na Jon'a. W Jego oczach widziała smutek pomieszany z determinacją.

Po chwili się zaczęło. Kobieta poczuła na twarzy zimne powietrze, a Nino niebezpiecznie pociemniało.

Bronie wojowników zapłonęły. Sam widok był piękny i majestatyczny. Ignis zaparło dech w piersiach.

Następnie wojownicy ruszyli tworząc jasną drogę smokom oraz żołnierzom stojącym przy bramie miasta.

Po kilku chwilach ogień zgasł i ponownie nastała ciemność.

— Lecimy — oznajmiła rudowłosa wsiadając na Flame'a. Jon uczynił to samo tylko on wsiadł na Horgon'a.

Z lasu wybiegli umarli, a żołnierze zaczęli walczyć.

Gdy tylko dostali znak wszystkie trzy smoki poderwały się do lotu. Ogień buchnął na wszystkie strony.

Postanowili się rozdzielić. Ignis poleciała do lasu, Jon do Bożego gaju, a Arys został by pomagać Borgowi w zabijaniu umarłych.

Gdy tylko byli nad lasem poczuła kolejny podmuch zimnego wiatru. Lecieli dość długo, a potem lekko skręcili. Musieli czekać na znak.

I dostali go. Ogień buchnął na cały obszar Winterfell. Ponownie była nad miastem, a smoki paliły wszystko co się dało (po za wojownikami)

W oddali zobaczyła Nocnego Króla. W Jego dłoni tkwił lodowy pocisk. Nie chciała wiedzieć po co mu on. Ale po chwili Umarły wziął zamach i wycelował w Borg'a, który obecnie unosił się obok bramy zamku.

Smok głośno zaryczał gdy tylko wielki kawałek lodu wbił mu się głęboko w szyję.

— Nie! — krzyknęła zrozpaczona. Ze smutkiem patrzyła jak martwy smok spada na Ziemię. Gdy tylko ponownie spojrzała na króla umarłych, zobaczyła że ten podnosi ręce do góry. Jej wzrok powędrował do ciała Borg'a. — Nie — szepła gdy ożywiony smok podleciał do Nocnego Króla, który od razu wsiadł mu na grzbiet i oboje polecieli w chmury.

Od razu poleciała za Nimi. Zatrzymała się chwili nad chmurami i szukała wzrokiem Umarłego na smoku.

Gdy tylko smok na którym był umarły pojawił się. Zaczęła się walka pomiędzy smokami.

Ignis przez cały czas patrzyła z złością na Nocnego Króla. Ten celował w nią tym samym gównem co wcześniej na Borg'a. Rzucił. Jednak ona bez problemu spaliła ostrze.

Chwilową walkę smoków wygrał Flame. Natomiast Król umarłych i osłabiony już Borg spadali na ziemię. Ignis natychmiastowo poleciała za Nimi.

Z złością w głosie rozkazała spalić umarłego, który obecnie stał sobie przed zamkiem. Flame zionął ogniem.

— To nie możliwe — szepnęła gdy tylko zobaczyła że płomień smoka nie zrobił na umarłym żadnego wrażenia.

Przez chwile jej nieuwagi smoka zaatakowali umarli, co chwile wbijając mu w skórę noże.

Szybko zsiadła z Niego i pozwoliła mu odlecieć. Nocny król ponownie podniósł ręce, a wszyscy martwi żołnierze podnieśli się.

Jednak Ignis nie bała się. W jej dłoniach pojawił się ogień. Paliła wszystkich zbliżających się do niej umarłych. I gdy po chwili zabiła wszystkich upadła na kolana.

Czuła że to koniec...

Gdy już miała upaść na plecy poczuła jak ktoś ją łapie i przytula mocno do siebie.

-— Chris? — zapytała cicho

— Ignis trzymaj się — odpowiedział. Przymknęła lekko oczy. Po chwili usłyszała smutne pomruki Flame'a. Po chwili nastała dla niej ciemność.

***

Jon odetchnął z ulgą widząc upadającego na ziemię Borg'a. Smok prawdopodobnie był martwy. Tak samo jak ożywieni przez Nocnego Króla żołnierze. Wygrali... Natomiast ciekawiło go tylko jedna kwestia. Gdzie jest Ignis?

Biegiem ruszył w kierunku bram zamku widząca nim trzy smoki. Jego serce biło jak szalone w obawie o rudowłosą.

Jednak gdy tylko zobaczyła matkę smoków w ramionach jest najlepszego przyjaciela jego serce pękło na kilka kawałków. Jego królowa nie żyła....

— Czy ona nie żyje? — zapytał czując łzy w oczach.

— Niestety, ale nie wiem — odpowiedział

— Szybko! — krzyknął Snow zabierając rudowłosą królowe z ramion jej przyjaciela. Następnie biegiem skierował się w stronę zamku.

Oby tylko nie było za późno.....

Draco Bellator - Jon Snow - Gra o Tron - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz