8.

691 31 8
                                    

-I ty masz jeszcze czelność pytać się, czy nauczę Cię lepiej wchodzić w proces tworzenia mikstur?!

-Myślałam, że zależy Panu na edukacji uzdolnionych uczniów.

-Jak sobie schlebia! Tego dawno świat nie widział! Mówić, że jest się dobrym w robieniu Eliksirów, stojąc przed ich mistrzem budzącym postrach większości szkoły!

-We mnie Profesor postrachu nie budzi, za to respekt tak. Zresztą sam Pan mówił, że darzy mnie uznaniem po tym jak uwarzyłam Wywar Żywej Śmierci.

-Nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło, to po prostu impuls chwili nic więcej. Zresztą nie mam obowiązku się tobie tłumaczyć z czego kolwiek.

-Impuls chwili! Może nie zdążył Pan po prostu założyć swojej maski. Nie wiem jaką miał Profesor przeszłość, ale jak śmiem twierdzić straszną...

-ZABRANIAM CI TAK MÓWIĆ! Wcale się nie znamy i może jeszcze mam Ci opowiadać o moim życiu! Minus dziesięć punktów dla Slytherinu!

-Ja, ja... przepraszam, bardzo przepraszam. Nie powinnam była tego powiedzieć.- naprawdę nie miałam pojęcia dlaczego mi się to wymsknęło, ale to właśnie czułam. Czułam, że życie dało temu mężczyźnie w kość i miałam ogromną potrzebę, by mu pomóc, poznać jego problemy.

-W takim razie dlaczego to powiedziałaś?!

-IMPULS CHWILI!

Severus pokrecił głową z UŚMIECHEM!!! po czym parsknął, chyba mu trochę ulżyło. Byłam bardzo poruszona. Jak on pięknie wygląda z uśmiechem! Sprawiłam, że najsmutniejszy człowiek w całym zamku w końcu użył mięśni swojej twarzy po to, by unieść w górę końciki ust!

-Profesor się uśmiechnął!

-Wydawało Ci się tylko.

-Nic mi się nie wydawało, niech Pan głupot mi nie wciska. To było jedno z najlepszych doświadczeń w moim życiu.

-Co? Mój uśmiech?

-Właśnie się Pan do tego przyznał!- zaśmiałam się.- Tak uśmiech.

Na początku zobaczyłam, że na twarzy czarnowłosego pojawia się zmieszanie, następnie znów pewien rodzaj rozbawienia, który jednak został szybko skryty przez włosy. Gdy Snape zarzucił głową, by odgarnąć je do tyłu- o mamo, jaki ujmujący widok!- jego twarz przedstawiała już stały, zimny wygląd.

-Wiem, że musi Pan trzymać fason "tego złego", ale nie może Profesor odpuścić chociaż przy mnie?- zażartowałam.- Nie pisnę nikomu, ani słówka o Pana uśmiechach, które swoją drogą są ciekawym w pozytywnym znaczeniu widokiem.

-Evans! Zapominasz, kogo masz przed sobą!
Masz szczęście, że w ogóle jeszcze żyjesz!
Zabieraj się natychmiast do drugiego etapu warzenia Eliksiru! Nie przyszłaś tu na pogaduchy!

-Ale jednak moja metoda kłótni zadziałała! Od pół godziny stoi Pan nade mną pomimo tego, że skończył już swoją pracę i wydziera się na mnie jak stare prześcieradło.

-EEEVVVAAANNNSSS! Ja tu nad Tobą stoję, abyś niczego nie wysadziła w powietrze pod moją nieobecność. Myślisz, że nie wolałbym już leżeć w łóżku?

-Ale fajnie Profesor przeciągnął moje nazwisko!

-Mam w tym wprawę.

-W czym? W przeciąganiu nazwisk?- parsknęłam.

-Owszem.- odparł niewzruszony.- W szczególności, akurat tego nazwiska. Śmieszny zbieg okoliczności...chyba.

-Co Pan ma na myśli?

Księżna PółkrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz