Cześć! Chciałam bardzo przeprosić za miesięczną nieobecność. Jestem jednak przepełniona weną twórczą, więc miłego czytania!
Przekroczyłam próg gabinetu Snape'a. Nie zastałam go jednak w pracowni. Cały wczorajszy wieczór moje myśli zaprzątały domniemania, dlaczego tak się zdenerwował, gdy Draco zwrócił się do niego per " Profesorze Snape".Właściwie to zdenerwował jest zbyt łagodnym określeniem. Właściwszym jest wpadł w furię.
Nauczyciela nie było w pomieszczeniu, skierowałam się więc do części mieszkalnej.
Zapukałam, lecz nie czekając na odzew ze strony mężczyzny nacisnęłam na klamkę powoli otwierając drzwi.
Półprzytomny czarnowłosy siedział przy stoliku kawowym, jednak zamiast tego napoju ujrzałam opróżnioną butelkę Ognistej Whisky.
Severus podpierał głowę na dłoniach, a jego twarz była skierowana do dołu. Po raz pierwszy ujrzałam jego ciało okryte czymś delikatniejszym niż nietoperza szata. Miał bowiem na sobie czarne spodnie oraz rozpiętą pod szyją białą koszulę.
Bez wachania sięgnęłam po drugie krzesło i usadowiłam się naprzeciwko nauczyciela. Wiedziałam, że mogę wykorzystać moment, gdy jest pijany do wyciągnięcia z niego nurtujących mnie informacji.
-Profesorze?
Cisza... Mężczyzna nie raczył nawet podnieść głowy.
-Profesorze?- powtórzyłam nieco głośniej dotykawszy jego ramienia.
-Mhmmm...
Z gardła mężczyzny wydobył się niewyraźny pomruk.
-Emmhhha...- jąkał się.Do moich nozdrzy dotarł duszący zapach alkoholu, za którym w tej postaci nie przepadam. Lekko mnie zemdliło, a mym ciałem wstrząsnęły dreszcze.
-Evvvans... -wyjęczał spod swych rąk profesor.
-Mieliśmy tworzyć eliksiry tymczasem jest pan kompletnie pijany!
-Myślisz...że...myślisz...- Severus miał ewidentny problem w mówieniu.-Jedna butelka to za mało, żeby...mnie...zzzałatwiiić. Zzzarrraz się pozbieram...- brzmiało to jak bojkot psa i lewo zrozumiałam wypowiadane przez niego słowa.
Skorzystałam również z okazji, aby zrobić porządek w pokoju nauczyciela. Jak kolwiek dziwnie by to nie brzmiało odsłoniłam rolety, otworzyłam okno i przemieniłam butelkę po Ognistej w paprotkę.
-Co ty...do diaska robisz? -nawet nie zorientowałam się, w którym momencie Snape podparł głowę na łokciach i zaczął mi się przyglądać. Jego włosy wyglądały na jeszcze bardziej tłuste niż zwykle i sterczały na wszystkie strony świata.
-Staram się zamienić loch w pokój.
-Po co mi kwiatek?
-Jak to po co? Podobno jak jest się samotnym to rozmawia się z roślinami. Od teraz będzie Severus Snape i jego paprotka.
Spojrzał na mnie, a w jego oczach ujrzałam ciepło. Nagle zaczął się śmiać! Widziałam, że jest pijany, ale nigdy nie przypuszczałabym, że popada wówczas w niekontrolowany wybuch śmiechu.
-Muszę częściej pana upijać.
-Evans, masz szczęście. W innych oko...licznościach najprawdo...podo...bniej byłabyś już za oknem.
Śmiał się i nie spuszczał ze mnie wzroku. Co najmniej niezręczne uczucie.
Usiadłam ponownie naprzeciwko nauczyciela i zaczęłam zadawać pytania:
-Dlaczego wczoraj się pan tak wzburzył?
W tym momencie jego twarz skamieniała.
-I dlaczego właściwie się pan upił, skoro wiedział, że tu przyjdę?
Lustrował mnie wzrokiem i się uśmiechał, a jego oczy były tak ciepłe! Emanowały niezwykłą serdecznością, której wiele ludzi nie posiada, co dopiero taki Snape? Zdecydowanie wolę go w takim wydaniu.
-Aktualnie wydaje ci się, że jestem nieporządny. Otóż zobacz tylko, zaraz ci wszystko wyjaśnię!- profesor zaczął głośno i z ogromnym zawzięciem opowiadać.
-Widzisz, wygląda na to, że chcę ci o par...r...ru rzeczach opowiedzieć. Nie zrobił bym tego na...trzeźwo więc... Jutro będę wściekły na Ciebie więc uważaj! Ale dziś możesz się zrelaksować! Zacznijmy od tej paprotki. Powiedziałaś, że ludzie samotni rozmawiają z kwiatkami, ale przecież już nie jestem samotny prawda? W końcu ciągle zawracasz mi głowę tym, że chcesz mnie poznać. I wiesz co? Zaintrygowałaś mnie. Masz niezwykły charakter o... ooorazz dar, dar do wytwarzania eliksirów. Do Quidditha być może też, ale najpierw muszę zobaczyć Cię w akcji.-Czuję, że jutro dostanę za to po uszach, ale niech profesor opowiada dalej.- odparłam rozbawiona widokiem miny mężczyzny.
-I to jak! Radzę ci wybrać się tu z obstawą Dumbledora. Tylko on powstrzyma mnie przed atakiem. Kontynuując, dlaczego się wkurzyłem? Ponieważ nienawidzę swojego nazwiska. Mój ojciec to kanalia... Był kanalią... Był alkoholikiem... Bił mnie i matkę... Nie lubił niczego, a w szczególności magii. Nie wiem z jakich powodów czarownica czystej krwi z wysoko cenionego rodu Prince, czyli dla przykładu Malfoy'owie w jeszcze lepszym wydaniu, wyszła za mugola. W dodatku tak idiotycznego. Tym samym przerwała ród. Rozumiesz?! Była jednynaczką. Mój dziadek nie chciał jej po wszystkim znać, gdy jednak dowiedział się, że mam magiczne zdolności zaopiekował się mną. Szanowałem swoją matkę, ale to mój dziadek był dla mnie ważniejszy. To on kupił mi pierwszą różdżkę, on kupił pierwszą miotłę, on uczył na niej latać i czarować zanim jeszcze pojawiłem się w Hogwarcie. Dlatego nienawidzę tego nazwiska. Eileen Prince powinna wyjść za mąż za czarodzieja czystej krwi, który przyjąłby jej nazwisko. Powinienem być Prince. Już rozumiesz? Wiesz kim jest Książę Półkrwi?- Snape spoglądał na mnie niemrawo, wyczerpany poruszaniem trudnych dla niego tematów.
Wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. Książę-Prince. Czysta krew-mugol. Półkrwi. Half-blood Prince.
-Dlaczego nie zabrał mi Pan podręcznika?
-Z jakiego powodu miałbym to robić?
Nie jestem, aż taki zły na jakiego wyglądam.-Przecież Profesor nie wygląda źle, tylko czasem -nie chcąc skłamać- źle dobiera ubiór. I mógłby Pan częściej myć włosy.- dlaczego to powiedziałam?!-Czy jutro będzie Pan pamiętał o czym rozmawialiśmy?
-Tak Evans, zapamiętam sobie twoją uszczypliwą -w tym momencie wykrzywił twarz w grymasie i przyjął swój zwyczajowy oschły ton- uwagę o włosach.
Na zajęcia nie będę się ubierał w koszulę, upadłaś do reszty na mózg.-Dlaczego? Wyrwałby Pan wiele dziewczyn.- puściłam do niego oczko.
-Nie zamierzam tego robić, a tak poza tym, czy Ty coś sugerujesz?- w tym momencie powtórzył mój gest sprzed chwili.
Na brodę Merlina! Snape puścił mi oczko!
-Byłbym chętny, ale z tego co wiem twe serce jest już przeszyte strzałą amora.
-Nic nie stoi na przeszkodzie, by mnie uwieść. Muszę z kimś porównać mego młodzieńca- zażartowałam, korzystając z dobrego humoru Mistrza Eliksirów.
-Różnica wieku mi nie przeszkadza. Podobają mi się dojrzali mężczyźni.-Dwadzieścia lat różnicy w czarodziejskim świecie to pestka. Nawet mugole łączą się w tego typu pary. -odrzekł czarnowłosy.
Uśmiechał się do mnie i rozwalił się (bo nie wiem jak inaczej nazwać pół siedzenie, pół leżenie) na stoliku. Głowę w dalszym ciągu podpierał na rękach.
Przyjrzałam się nauczycielowi i ze strachem, a także lekkim wstydem zdałam sobie sprawę, że gdyby nie fakt mojego związku z kochanym Draco, mogłabym się zauroczyć. Ładnie wyprofilowane kości policzkowe oraz blada cera i kruczoczarne włosy dodawały mu wdzięku. Blizna przecinająca jego brew, jakby świadczyła o męskości.
Tak, mężczyzna z krwi i kości. Wysoki, z umięśnioną, a zarazem smukłą sylwetką. Moje słowa o lubowaniu się w starszych ode mnie mężczyznach, były prawdziwe.
Nagle Severus wstał i chwiejnym krokiem skierował się do regału z książkami, by po chwili wrócić, jak się okazało z albumem.
Hello! Jak tam samopoczucie?
CZYTASZ
Księżna Półkrwi
FanfictionLily Evans nigdy nie poznała Jamesa Pottera. Nie przeżyła ataku Czarnego Pana, ale przeżył ktoś kto ma wiele wspólnego z Severusem Snape'em.