t r e i n t a

2.1K 82 56
                                    

Zapalałam zapałkę za zapałką by tylko patrzeć, jak po sekundzie gaśnie.
Na zewnątrz było już ciemno, puste ulice Barcelony rozswietlały jedynie lampy i światła aut. Siedziałam w ogrodzie swojego domu z butelką wódki i paczką papierosów.

Świat dla mnie staną w miejscu.
Nie czułam nic oprócz załosnej rozpaczy za osobą, która w tak podły sposób się mną zabawiła
Za osobą, którą pokochałam.

Wpatrując się pusto w gwieździste niebo nie potrafiłam znieść myśli, że to był tylko zakład.
Nic nie znaczący dla niego zakład.

Świadomość, że dla Neymara Juniora da Silvy Santosa byłam zabawką mnie zabijała.

On to zrobił z zemsty.
Rozkochał mnie w sobie byle tylko się zemścić.

Przecież od zawsze mnie nienawidził.

Dlaczego byłam taka głupia? Dlaczego pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć? Dlaczego mu uwierzyłam?
Dlaczego?

Przez tego idiotę płakałam od ponad godziny, jak małe dziecko, paląc papierosa jeden za drugim i popijając alkohol z gwinta.

Od czasu śmierci Liv nie czułam się tak okropnie..

Ból psychiczny mnie zabijał od środka. Powodował, że traciłam oddech w momentach, w których przypomniałam sobie uśmiechniętą twarz piłkarza, jego dotyk, usta na moich.

Upadłam.

Nie chciałam już nic czuć.

Rzuciłam ostatniego papierosa przed siebie jeszcze bardziej popadając w rozpacz, gdy zorientowałam się, że już kolejnego nie mam.

Moja paczka fajek była pusta, tak samo jak ja.

- Kurwa! - warknęłam, rzucając nią gdzieś w dal, następnie się kuląc by schować swoją twarz.

Było mi cholernie zimno.
Był środek nocy, a ja jedynie co miałam na sobie to zwykłą szarą koszulkę na ramionczka i krótkie jeansiwe spodenki.
Wiatr muskał moje ramiona, powodując dreszcze na całym ciele, których w żaden sposób nie zamierzałam zatrzymywać.

Należało mi się za bycie naiwną dziewczynką.

Byłam głupia.

Wplotłam palce we własne włosy i zaczęłam je ciągnąć. Chciałam poczuć ból fizyczny by zapomnieć choć na chwilę o tym psychicznym.

Nie pomogło, a widok przede mną osoby, która spowodowała to, jak beznadziejnie się czułam sprawił to wszystko jeszcze zwiększył.

Piłkarz kucną przede mną, więc w momencie się od niego odsunełam stając na równe nogi.

Musiałam wytrzeć łzy, żeby nie było po mnie poznać, jak cholernie mocno boli mnie jego zachowanie, jego obecność, on sam.

Musiałam wytrzeć łzy, żeby nie dać po sobie poznać, że się w nim zakochałam.

- Angie, proszę daj mi to wytłumaczył. - zrobił krok w moją stronę, dlatego ja kolejny raz się odsunełam.

Już nie działał na mnie jego smutny wzrok i łzy w oczach.

On i tak kłamał.

I mimo to, że on całym sobą sprawiał, że chciałam umrzeć nie spuściłam z niego wzroku, bo chociaż i tak mu nie wierzyłam, chciałam znaleźć coś, co dałoby mi tę iskierkę nadziei, że go bolało tak samo, jak mnie.

Najgorsze w tym, że znalazłam.

- Skarbie, proszę. - załkał, a po jego policzku potoczyła się pojedyncza łza.
Później zaczął płakać.

NEIGHBORS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz