to co miało być tajemnicą
było tylko rozpacząBył chłodny wrzesień. Lato przesypało się przez palce, ustępując miejsca zimnym wieczorom i jeszcze zimniejszym rankom.
Pod rękawami grubego, wełnianego swetra chowałam siniaki. Dobrze, że nadeszła jesień. To czas pełen melancholii, rozpaczy i tęsknoty za tym, co właściwie nigdy nie nadeszło.Zadzwonił telefon. Dźwięk ulubionej piosenki wyrwał mnie z rozmyślania. Spojrzałam na wyświetlacz.
Adam❤️
Westchnęłam, właściwie to chciałam westchnąć, ale każda sekunda dłuższego oczekiwania po drugiej stronie mogłaby zakończyć się pretensją.
- Tak? - przyłożyłam telefon do ucha. Bałam się. Naprawdę się bałam, co usłyszę. Serce nieznacznie przyspieszyło, gdy zabrzmiał jego głos.
- Kornelia - powiedział. - Przepraszam, że wybuchnąłem. Mam nadzieję, że zrozumiesz. Mógłbym wpaść?
- Tak - odrzekłam tylko.
Tak, zgodzę się. Tylko dlatego, że się boję.
- Super, całusy!Odłożyłam telefon na parapet, na którym zresztą siedziałam, wpatrując się w deszczowe niebo. Moje obolałe ręce nie pozwalały na szybkie ruchy, więc przez cały dzień leżałam, czytałam, leżałam, czytałam, płakałam...
Poznałam Adama pięć lat temu, gdy byłam jeszcze naiwną gówniarą. Od razu zaczęliśmy być razem. Był moją pierwszą prawdziwą miłością. Nie słuchałam ostrzeżeń znajomych, którzy mówili, że to niebezpieczny człowiek. Nie wierzyłam im. Piętnastoletniej dziewczynce odpowiadało to, że starszy o siedem lat facet się nią zainteresował.Początkowo było cudownie. Zabierał mnie w różne ciekawe miejsca. Zakochałam się w nim, pozwoliłam mu poznać każdy skrawek mojego ciała i duszy. Kochałam go nad życie, nie zauważając, że ciągnie mnie na dół. Wpadłam w nałóg - narkotyki.
Przez niego.
Obwiniałam się.
Również przez niego.
Był dla mnie tajemnicą, którą za wszelką cenę chciałam poznać.
Okazał się rozpaczą, od której nie mogłam uciec.