ROZDZIAŁ II

46 6 1
                                    

-Przepraszam za uszkodzenie twojej łazienki. Nie wiem nawet co się stało...

-Nie musisz przepraszać. Będzie tam czysto w mgnieniu oka.

Leo otworzył panel ukryty w ścianie obok nas. Dojrzałam kilka przewodów, diod i przycisków. Zza pasa wyjął latarkę oświetlił całość i zaczął pracować.

-Kiedy "spałaś" musiałem cię co jakiś czas kąpać... -zarumienił się lekko i zaczął szybciej grzebać w swojej konsoli
-...w każdym razie roślinka dość często reagowała w ten sposób na samą twoją obecność w pomieszczeniu. Nie chciałem jej wyrzucać bo pochodzi z twojej wyspy, sama mi ją dałaś kiedy jeszcze była małą sadzonką - wyciągnął z kieszeni na pasie kombinerki i zaczął przecinać i łączyć różnokolorowe przewody.

-Przemyślałem przełożenie jej do innego pomieszczenie ale każde inne jest w jakimś stopniu pracownią co oznacza wysokie temperatury i ogień. Nie jestem może najlepszym ogrodnikiem ale wiem, że to by się raczej roślince nie spodobało. Więc zamontowałem system czyszczący całą łazienkę w pare minut. Niestety wciąż jest trochę niedopracowany, ale teraz powinien zadziałać. - wcisnął ostatni guzik i zatrzasnął panel. Rozległo się ciche buczenie a drzwi łazienki same się zatrzasnęły.

-Jesteś pewien, że to nie wybuchnie?- zapytałam trochę na żarty, ale śmiech jakim mi odpowiedział nieco mnie zaniepokoił.

-Tego nie mogę być pewien ale na tę chwilę musimy wierzyć w moje zdolności mechaniczne.

-Niech ci będzie... Miałeś mi opowiedzieć o jakiejś wyspie z tego co jeszcze pamiętam.

-Ach tak, wyspa - zaczął elfik ruszają przez korytarz w strone wielkich stalowych drzwi.

-Może zaczę od tego że mieszkałaś tam sama. Zostałaś tam zesłana przez swojego boskiego rodzica który wymazał ci wspomnienia o sobie więc nie wiesz kto to. Swoje zdolności z grubsza już znasz.

Stanęliśmy naprzeciwko wielkich wrót, a chłopak otworzył kolejny panel obok nas z którego wysunęła się klawiatura, wprowadził kod i wyszedł gdy drzwi się otworzyły - Mówiłaś mi że mieszkasz tam od stuleci, ale się nie starzejesz i niezmiennie masz tyle lat ile miałaś kiedy tam przybyłaś. Jestem pierwszym który odnalazł twoja wyspe - zerknął na mnie z uśmiechem, poczym ruszył pewnie prosto w gęsty i ciemny las, który musiał dobrze znać

-Rozbiłem się tam więc pomogłaś mi dojść do siebie. Wyleczyłaś i pomogłaś zorganizować powrót. Obiecałem że po ciebie wróce ale... kiedy przyleciałem szukałem cię bardzo długo, a kiedy znalazłem leżałaś w części wyspy której nigdy mi nie pokazywałaś z rostrzaskaną głową. Zabrałem cię do obozu ale byłaś nieprzytomna bardzo długo. Spałaś prawie miesiąc...

Ostatnie słowa wyprowadziły mnie z równowagi do tego stopnia, że nie zauważyłam wystającego korzenia i byłabym upadła, gdyby Leo nie złapał mnie na czas. Trzymał mnie chwile wpatrując mi się w oczy.

- Już zapomniałem jak łatwo jest wpaść w zasadzkę tych cudownych oczu..

Stałam chwile jak zaczarowana. Po chwili szoku stanęłam o swoich siłach i poczułam jak się czerwienie.

Ruszyliśmy dalej. Cały czas czułam wzrok  chłopaka na sobie.

Myślałam nad tym kim dla mnie jest. Niewąpliwie mnie kocha i miałam wrażenie, że ja kochałam jego. Tylko co miałam w tej sytuacji zrobić.

Szliśmy tak, gdy nagle stanął jak wryty i wystawił rękę by mnie zatrzymać. Spojrzałam na niego pytająco, a on nie patrząc na mnie przyłożył palec drugiej ręki do ust i nasłuchiwał chwilę.

Ogniste wspomnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz