-To nie tak, że jestem uzależniony. - odpaliłem papierosa. - Tak wiem, że te szlugi to tylko jakieś gówno bez nikotyny i tego całego shitu w środku. Nie jestem głupi. Jestem całkowicie świadomy tego, że na odwyku nie dają nam "gówna w gównie", ale ktoś kogo opinie szanuje, powiedział mi kiedyś, że zajebiście wyglądam z papierosem. Zgadzam się z nim i podążam za jego.radami.
-Hm... Widzę, że jesteś wyjątkowo samoświadomy, a przynajmniej tak ci się wydaje. - psychiatra pomimo lekkiej uszczypliwości w głosie, zachował kamienną twarz.
-Jestem, podobno dlatego właśnie coś osiągnąłem, tak mówili mi Ci wszyscy psycholodzy i psychiatrzy, których przysłała Ruby i Angel. Mam tak na drugie imię. - uśmiechnąłem się złośliwie po czym zaciągnęłem się, a moje płuca po raz kolejny zaczęły się domagać podwyżek ilości dostarcznej nikotyny i wyższych płac. No i płatnego urlopu.
-Hhmm... -lekarz cicho prychnął. - Ale jednak tu jesteś, rzadko ktoś trafia tu przez przypadek i jak na moje nie jesteś wyjątkiem... To normalne, że uzależnieni wypierają oczywiste fakty i to, że potrzebują pomocy, wyśmiewają lekarzy. Więc na twoje nieszczęście jestem stary i już uodporniony na żarty o mojej matce, spokojnie.
Wypuściłem dym przez nos i przez chwilę wpatrywałem się w doktora Richarda. Tak mi się przedstawił kilka minut wcześniej gdy mnie tu przyprowadzili. Łysy, biały, praworęczny mężczyzna napewno po pięćdziesiątce, trochę niższy odemnie (na oko metr osiemdziesiąt), człowiek z wykształceniem, który miał mnie "wyleczyć". Jasne światło jarzeniówek podkreślało niedoskonałości jego twarzy i dodawało mu lat. Mimo to miałem wrażenie, że Richard nie pasuje tu za grosz. Przypominał bardziej poczciwego wujka Bena, który na święta przebiera się za Świętego Mikołaja i rozdaje prezenty dzieciom w centrum handlowym niż profesjonalistę za jakiego się podaje.
-Nie będę obrażać pańskiej matki, która zapewne jest niesamowita, ale czy ja powiedziałem, że nie potrzebuję pomocy? Chodzi mi bardziej o to, że ja jej nie chcę. - to ich zawsze wytrącało z równowagi.
-No to chyba mamy zong.
-Co?
-Mamy problem. Bo ty nie wyjdziesz stąd dopóki nie otrzymasz pomocy i z niej nie skorzystasz, a ja nie będę mógł powiedzieć, że Ci pomogłem dopóki to się nie stanie i tego nie potwierdzisz.
-I tak nie będziesz mógł tego powiedzieć, chyba nie muszę tłumaczyć Ci jak działa tajemnica lekarska?
-Po 10 latach medycyny? Nie dziekuję.- zaczął coś notować w swoim grubym, czarnym notatniku, który leżał grzecznie na jego kolanach od samego początku.
-Jak to jest leczyć takiego kogoś jak ja?
Tak z czystej ciekawości... Ostrzegali Pana przed paparazzi?- miałem nadzieję, że go zniechęce do siebie, tak jak trzech poprzednich w tym ośrodku i wielu innych przedtem.-Szczerze?
-Szczerze.
-Nijak.- podniósł wzrok, przestał notować i utkwił swoje niebieskie gały we mnie. Stwierdziłem nagle, że nie może mieć pięćdziesięciu lat, jego oczy były za niebieskie. Może to wina światła? -Nie jesteś nikim takim znowu wyjątkowym.
-Nie o to mi chodziło.- odparłem nagle całkowicie pozbawiony tropu. To po co on tu był? Po co tu być i ze mną rozmawiać jak nie dla sensacji?- Po prostu to chyba dosyć duże osiągnięcie, leczyć rozwydrzoną gwiazdkę. Chwilowa sensacja i jej pseudodepresja, hm? Nie?- dla podkreślenia wyrazu "pseudodepresja" nakreśliłem w powietrzu prawą ręką znak cudzysłowia.
-Po pierwsze; widzę, że jesteś bardziej samokrytyczny niż samoświadomy, to niezdrowe. Po drugie; różnica pomiędzy depresją a szukaniem atencji czy jak tam chcesz i tobą jest taka, że ty próbowałeś ze sobą skończyć i to bez żartów.
CZYTASZ
Lyrics
Teen FictionSą ludzie, którzy żyją tylko dla muzyki. Niestety muzyka ma do siebie to, że pochłania Cię bez końca. Musisz jej oddać wszystko. WSZYSTKO. Zespół "Angstrema" (Czyt. Andżtrema) to jeden z nielicznych zespołów grających niszową muzykę, który na przes...