5

118 0 1
                                    

Kap, kap. Dźwięk roznosił się głuchym echem. W powietrzu czuć było wilgoć. Dookoła panował półmrok, przez wpadający do pomieszczenia przez górne okna blask księżyca. Czułam chłód bijący od otaczającego mnie betonu. Bolała mnie głowa i kompletnie straciłam poczucie czasu. Jak długo już tutaj byłam? Kilkanaście minut, godzin, a może dni? Złapałam się ręką za skroń. Nie mogłam wstać, bo zbyt bardzo kręciło mi się w głowie. Musiałam coś wymyślić. Zacząć działać. Nagle świetlówki nade mną rozbłysły. Przymknęłam oczy, światło od nich bijące były zbyt jasne dla osoby która siedziała dłuższy czas w ciemności. Dałam sobie kilka sekund na przezwyczajenie się. Teraz widziałam znacznie lepiej. Nie byłam tylko w stanie zidentyfikować, gdzie się obecnie znajduję. Wcześniej nie widziałam tego pokoju, a raczej pomieszczenia przypominającego piwnicę. Nie było tu praktycznie niczego oprócz materaca, na którym leżałam i stolika stojącego pod ścianą naprzeciw mnie. Z oddali usłyszałam zmierzające w moją stronę kroki.

-Avery, widzę że się już obudziłaś. Jak się czujesz? Jesteś głodna? Mam ze sobą kanapki. Nie są to może specjały szefa kuchni, ani wykwintne dania jakie przyrządza Kate, ale mam nadzieję, że przypadną ci tymczasowo do gustu.

Larry niósł przed sobą talerz ze wspomnianymi kanapkami. Mówił z entuzjazmem i uśmiechem na twarzy. Słuchając go miałam wrażenie jak gdyby nic wcześniej się nie wydarzyło. Nie było żadnych strzałów, ciał ani tajemnic.

-Avery?- Larry spojrzał na mnie z przejęciem. Musiałam się przez chwilę zamyślić. Sama nie wiedziałam od czego zacząć. Miałam tyle pytań do zadania. Tyle wątpliwości do wyjaśnienia.

-Larry, o co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego tutaj jesteś? Nie zjem niczego dopóki mi tego nie wyjaśnisz.- usłyszałam ciche westchnięcie. Po chwili usiadł obok mnie na materacu.

-Zdaję sobie sprawę jak to wszystko musi wyglądać.- spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam smutek i żal. Zapewne nie chciał mnie w to wciągać, a teraz miał przez to wyrzuty sumienia.- Nie mogę ci powiedzieć wszystkiego. Zapewne zdajesz sobie z tego sprawę. Naraziłbym na niebezpieczeństwo nie tylko ciebie, czy siebie, ale też całą rodzinę. Dlatego po dłuższym zastanowieniu, postanowiłem powiedzieć ci tyle, ile jestem w stanie.- Przerwał na chwilę, zastanawiając się zapewne jaki dobór słów wybrać. Milczałam, nie chcąc mu przerywać.- Ale najpierw musisz coś zjeść. Od czasu kiedy straciłaś przytomność minęły trzy dni. Nie chcę by stało ci się coś poważnego.- Podał mi talerz, a ja zaczęłam jeść, by kontynuował. Przetarł twarz dłońmi. Musiał się do tego długo w sobie zbierać. Widziałam, że nie było to dla niego łatwe.

-Larry, naprawdę możesz mi o wszystkim powiedzieć. Najważniejsze żebyś nie trzymał tego w sobie. To może mieć duży wpływ na nas wszystkich. Od ciebie zależy jak postąpisz. Chcę tylko, byś miał to na uwadze.- Dopiero teraz odwrócił się w pełni w moją stronę. Patrząc mi w oczy przez dłuższy czas, zaczął wreszcie mówić, a ja nie wiedziałam czego mogę się spodziewać.

- Każdy chce znać prawdę, dopóki jej nie pozna. Myślę, że wielu osobom, nawet tym których życie z pozoru wygląda na idealne zdarza się mieć pewien przełom w życiu. Czasami jest to tylko gorszy dzień, w innym przypadku trwa to dłużej. Ludzie popadają w depresje, zaciągają długi, popełniają samobójstwa. A nawet to często niczego nie rozwiązuje. Jeden problem ciągnie za sobą kolejne, do czasu aż skumulowane w całość doprowadzają do poważnych kłopotów i tragedii.- bierze głęboki wdech.- Zacznę więc najlepiej od początku, ale pamiętaj że nie robiłem nic, co celowo mogłoby wam zaszkodzić.- Kiwnęłam twierdząco głowo, upewniając go w przekonaniu, iż postępuje słusznie.- Wszystko zaczęło się kilka lat temu. Lubiłem imprezować, może czasami zbytnio przekraczałem granice. Piłem, paliłem, nie tylko nikotynę.- kaszlnął, po czym po chwili kontynuował. Tym razem wyglądał na jeszcze bardziej przejętego tym co mówił.

- Z czasem uzależniłem się to tego stopnia, że nie mogłem wytrzymać dnia bez odpowiedniej dawki narkotyków. Zaczęło mnie to przerastać finansowo i popadłem w dług u niewłaściwych ludzi. Próbowałem jak najszybciej temu zaradzić, ale sytuacja z dnia na dzień stawała się coraz gorsza. Aż Marshall zaproponował mi pewien układ. To szef jednego z największych gangów mafii w mieście, typ człowieka, którego nie chcesz znać, jeśli nie musisz. Powiedział, że może darować mi dług, zapewnić czystą kartę, jeżeli zgodzę się dla nich pracować. Dali mi czterdzieści osiem godzin na podjęcie decyzji. Myślałem o tym bardzo dużo przez ten czas. Rozważałem za i przeciw. Wiedziałem, że nie powinienem tego robić, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że to jedyne korzystne wyjście z sytuacji. Skontaktowałem się z jednym z jego ludzi następnego dnia. Umówiliśmy się na spotkanie w kawiarni Snellitt. To miejsce nie należy do najpopularniejszych, nie jest nawet zbytnio odwiedzane przez turystów, więc mieliśmy pewność co do anonimowości rozmowy. Przybyłem tam dwadzieścia minut przed czasem, wybierając najbardziej oddalony od okien stolik. Mając wystarczająco dużo czasu, na nowo zmagałem się z myślami. Wątpliwości nie dawały mi spokoju do czasu, aż usłyszałem otwierające się drzwi. Na czele szedł Marshall, po jego bokach dwóch jego ludzi, których nie miałem okazji wcześniej poznać. Za ich plecami widziałem trzeciego, stojącego przy drzwiach. Zajęli miejsca naprzeciwko mnie. Marshall po dłuższej chwili wpatrywania się we mnie, zapewne próbując odczytać z mojej twarzy czego może się spodziewać w tej sytuacji, zaczął mi o wszystkim opowiadać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 10, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hotter than hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz