Chłopak nie powiedział nic więcej. Jego oczy wpatrywały się w pustą przestrzeń, a ciało pozostało lekko spięte. Jakby słowa, które wypowiedział stały się blokadą nałożoną na jego umysł, niezdolny już do przetwarzania informacji.
Ackermann nie próbował tego zmienić. Opuścił pokój skupiając się na informacjach, które udało mu się wyczytać z gestów i słów szatyna.
Eren czuł się zagubiony i porzucony przez brak rodziców.
Przynajmniej tak mówił. A ludzie przecież kłamią, oszukują, manipilują. Grają. Wszystko to mogło być jedynie wytworem wyobraźni lub dopracowaną grą aktorską.
Albo nieśmiesznym żartem Stwórcy. Ackermann wierzył w jego istnienie, choć nie definiował się jako osoba wyznająca którąkolwiek religię. Uważał za to, że Bóg musiał naprawdę lubować się w czarnym humorze, skoro potrafi zawrzeć tyle ironii nawet w drobnej rzeczy.
Tym razem Ackermann nie skupiał się jedynie na aktach i własnych przemyśleniach. Tak jak już wcześniej planował, zmierzał na wizytę z pierwszym psychologiem Erena, do którego ten uczęszczał jeszcze przed tragicznym wydarzeniem i trafieniem do zakładu psychiatrycznego. Oczywiście mógł to zrobić wcześniej, jednak nie chciał, żeby czyjaś opinia przysłaniała mu własny osąd i wolał poznać go osobiście, bez żadnego uprzedzenia.
Szkoda tylko, że już takowe posiadał.
- Dzień dobry - przywitał się i uścisnął dłoń drobnej kobiecie. Jej oczy wyglądały na zmęczone życiem i niezwykle doświadczone, jednak cała jej postawa biła pozytywną energią i dobrem. Przypominała wizerunek idealnej matki. - Doktor Ackermann.
- Dzień dobry, doktor Ral - również się przedstawiła, chociaż pisali przecież wcześniej już ze sobą e-maile. - Żałuję, że spotykamy się w takich okolicznościach, jednak mam nadzieję, że będę w stanie Panu pomóc.
- Dziękuję za możliwość spotkania, jednak jeśli to Pani nie przeszkadza, od razu przejdę do rzeczy - kobieta uśmiechnęła się delikatnie i skinęła głową. - Jak długo Eren się u Pani leczył?
- Pierwsza wizyta odbyła się trzy miesiące przed jego trafieniem do zakładu. Spotykaliśmy się u mnie raz w tygodniu po godzinę.
- Jaki problem Pani u niego zauważyła? - kobieta utkwiła wzrok w beżowym stoliku i milczała przez chwilę.
- Tak naprawdę trudno to stwierdzić. Jego rodzice, a szczególnie pani Jaeger byli zaniepokojeni jego relacjami z rówieśnikami, a raczej ich brakiem - kobieta odgarnęła kosmyk włosów za ucho i uniosła wzrok na Ackermanna. - Eren różnił się od innych dzieci w jego wieku. Był niesamowicie inteligentny, chociaż można by to wytłumaczyć tym, że jego matka poświęcała mu mnóstwo czasu i nie zbywała trudnych pytań jak robi to wiele rodziców. Poza tym jego ojciec był znakomitym lekarzem, więc mógł to też zawdzięczać dobrym genom. Różnił się jednak również pod względem emocjonalnym. Nigdy nie widziałam go uśmiechniętego, chociaż Pani Jaeger zapewniała mnie, że to przez to, że podchodzi poważnie do terapii. Eren wiedział, że jest inny niż reszta, ale wątpię, żeby mu to przeszkadzało... Rozmowy ze mną traktował raczej jak lekcje.
- Czym dokładnie się wyróżniał? - Ackermann przypomniał sobie rozbiegane spojrzenie chłopaka i jego słowa. Eren kreował swój wizerunek raczej na zagubionego nastolatka, jednak niektóre jego wypowiedzi pokazywały jak dużo chłopak rozumiał. Tylko czy aż tyle, by móc w stanie to wszystko zaplanować i jedynie odgrywać rolę dziecka z zaburzeniem osobowości?
- Z pewnością bliżej mu było do introwertka niż ekstawertyka, jednak jego wychowawczyni mówiła, że często na przerwach po prostu przyglądał się innym. Może to być tylko moje śmiałe stwierdzenie, ale zdawał się trochę inaczej odbierać świat, co nie znaczy, że błędnie.
CZYTASZ
Szkarłatny szalik || Riren/Ereri
FanfictionOwinąłem szyję czerwonym szalikiem. Szkarłatnym niczym krew plamiąca mą skórę. Obdarowałem Ją uśmiechniętym misiem, Który na piersi miał zaszytą dziurę. Szepnąłem "walcz, a nie doświadczysz przegranej". Zapisała me słowa całym swym bytem. Błyszczała...