1. Witaj Em.. Lexy

147 6 6
                                    

- Dzięki za podwózkę! - krzyknęłam na pożegnanie do mojego starszego brata i razem z moją przyjaciółką Sally wyskoczyłyśmy z auta pędząc w stronę szkoły.

- Jezu jaki tutaj tłum.. Chyba nigdy się nie przyzwyczaję.. - jęknęła Sally i zaczęła biec za mną, bo już byłyśmy spóźnione. Na dodatek do nowej szkoły. Powodem jej zmiany było przejęcie naszej starej, prywatnej placówki, bo zaległa z rachunkami.
I dlatego tak ciężko nam się teraz przyzwyczaić do tego zatłoczonego miejsca. W dodatku w środku roku szkolnego. High School of Phoenix jest ogromne. I publiczne, jeśli ktoś jeszcze nie zajarzył.

- Gdzie jest aula? - spytałam jakiejś randomowej laski, która wydawała się być miła.

- Um.. Apel się już skończył.. - wymruczała cicho i ledwo ją usłyszałam przy takim hałasie.

- Super - zareagowałam i wkurzyłam się na Aby - moją młodszą siostrę, która pindrzyła się w łazience ponad pół godziny, co było powodem naszego spóźnienia.

- Co teraz? - zapytała moja przyjaciółka i zakreciła końcówki swoich lśniących brązowych loków na palec, jak robiła zawsze, gdy się denerwowała.

- Nie wiem, może złapiemy jakiegoś nauczyciela i spytamy, gdzie spotyka się nasza klasa.

Spróbowałam.
Jak narazie nikt nie wiedział, gdzie zbiera się 2 B. Jak to możliwe, że nikt nic nie wie? U nas w szkole, przepraszam, pomyłka - byłej szkole.. każdy nauczyciel znał salę spotkania każdej klasy.

Nagle zatęskniłam za starymi nawykami.

Wow. Chyba po raz pierwszy tęsknię za starą szkołą.

Chyba pierwszy raz w ogóle tęsknię za szkołą...

- Wydaje mi się, że zostało nam już tylko chodzić po klasach i pytać... - westchnęłam zrezygnowana.

Po kilku minutach biegania po korytarzu wypadł mi telefon z ręki.

Super.

Jeszcze czego. Mam nadzieję, że przynajmniej się nie zbił.

Podniosłam urządzenie z podłogi i..

Uf..

Całe.

Nagle przy wstawaniu ktoś wpadł na mnie z wielką siłą.

Spojrzałam na umięśnionego i przystojnego bruneta, który zacisnął teraz dłonie w pięści.

- Uważaj jak chodzisz debilu - syknęłam i potarłam obolałe ramię.

- A ty uważaj jak trzymasz dupę na ziemi - odgryzł się i ruszył dalej.

- Dupek - powiedziałam jeszcze pod nosem i wróciłam do szukającej mnie Sally.

***

Otworzyłam nieśmiało drzwi i zobaczyłam znienawidzoną przeze mnie nauczycielkę, która w tym roku miała być naszą wychowczynią. Znam ją, bo jeszcze niedawno uczyła również w mojej starej szkole.

Czemu nasz stary wychowawca nie przeszedł z nami tutaj?

Moglibyśmy mieć znowu cały rok pełen luz...

Z racji tego, że drzwi znajdowały się na końcu sali, a nie na początku, przy biurku nauczycielki, mogłyśmy jeszcze niezauważalnie usiąść w ławce, póki Pani Vanessa pisała plan lekcji na tablicy i była odwrócona do nas plecami.

Zaczęłam biec do jednej z wolnych ławek i..

Auć.

Niestety nie zauważyłam, a może nie chciałam widzieć krzesła, na którym siedział wow, nawet przystojny szatyn z głęboko ciemnymi tęczówkami, które miałam zaszczyt podziwiać, gdy odwrócił się zobaczyć kto jest taki mądry i jebnął biodrem w jego krzesło.

Meant To Be TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz