4. Umówiłam Się Z Sally

42 4 11
                                    

- A co, jeśli Lukas nie jest naprawdę taki zły? - zapytałam do słuchawki.

- Naprawdę? Lex, czy ty myślisz racjonalnie? - Sally lekko wytrąciła mnie z równowagi.

- Ale.. Zachował się dobrze.. Jest.. Słodki? Sama nie wiem, jak nazwać to, co nas łączy, ale przy nim czuję się zupełnie sobą.. - zaczęłam, ale chyba źle ubrałam to w słowa.

- Nie wiem, w końcu nie jestem tobą.. Tylko proszę pamiętaj, że jeśli taka osoba, jak on zachowa się choć raz dobrze, to nie jest to powód do zachwytu...

- Wiem, co masz na myśli.. Jednak nadal nie wiem, co zrobić z naszą ostatnią rozmową...

- Przecież do niczego nie doszło... TAK? - dopytywała mnie, a ja mogłam wyobrazić sobie jej wyraz twarzy, po drugiej stronie słuchawki.

- No tak, tak.. - potwierdziłam.

- W takim razie zachowuj się, jakby to była każda inna rozmowa. Na przykład ta teraźniejsza. Czy ona podlega późniejszej dyskusji?

- No sama w sobie nie, ale temat, który poruszamy, już tak...

- Och. Zamknij się Lexy - zaśmiała się.

- Wielkie dzięki za pomoc - odegrałam się.

- Dobra, muszę jeszcze odrobić angielski i przygotować się do spania. Dobranoc zakochana!

- Dobranoc najlepsza nie-doradzicielko! - zakończyłyśmy rozmowę.

***

- Co dzisiaj robisz? - zagadnęła mnie przyjaciółka. Właśnie czekałyśmy na autobus, żeby wrócić do domu.

- Sama nie wiem... Chyba spróbuję o wszystkim zapomnieć i włączę znowu netflixa z trybem depresyjnym.

- Nie brzmi najlepiej.. Jesteś pewna, że nie chcesz pojechać ze mną na wieś? - Sally wyjeżdżała na weekend do cioci na wieś i już wcześniej chciała wziąć mnie ze sobą.

- Sorry, ale ciągle braki zasięgów i pomoc przy sprzątaniu obory, to nie moje największe marzenia...

- Jak tam chcesz.. W pakiecie sprzątania odchodów są też ćwiczenia na ręce i stoicki spokój - puściła do mnie oko.

- Może kiedy indziej...

- Nice! - ucieszyła się i wsiadłyśmy do autobusu, który właśnie przyjechał.

Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę o jakiś pierdołach, a potem Sally wysiadła. Zapatrzyłam się w puste miejsce naprzeciwko mnie i przypomniałam sobie, że to właśnie tutaj siedziałam razem z Cameronem przy naszym pierwszym spotkaniu.

Wydawało się, jakby to było wczoraj..

O, wysiadam.

Wstając dotknęłam jeszcze tego miejsca, jak na tych wszystkich głębokich filmach i ruszyłam w stronę domu.

Dzisiaj wyjątkowo zapomniałam kluczy, dlatego miałam nadzieję, że ktoś jest w domu.

Zadzwoniłam do drzwi, które były zamknięte i czekałam.

Czyli nikogo nie ma.

Super.

...

A nie.

W małej szybce w drzwiach zobaczyłam biegnącego ze schodów Victora.

- Dzięki wielkie - weszłam do środka i zobaczyłam, jak wygląda. Oczywiście ledwo zarzucona koszula i rozczochrane włosy świadczyły wiadomo o czym, dlatego udałam, że mam dużo do roboty i pognałam do swojego pokoju.

Meant To Be TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz