10. Pod jednym warunkiem

868 61 9
                                    

Głowa Yoongiego powolnym ruchem ułożyła się wygodnie na szerokim ramieniu Taehyunga, który z delikatnym uśmiechem odwrócił głowę od okna samolotu. Nie mógł powstrzymać się przed ucałowaniem czoła swojego narzeczonego, kiedy tylko zobaczył jego słodką twarz i zamykające się oczka.

Raper był dla niego po prostu słodki i uroczy w każdym calu, co mówił mu już chyba setki razy, zawsze powodując rumieńce na jego twarzy. Uwielbiał się z nim droczyć, wprowadzając go w niesamowity stan zawstydzenia, którego pewnie żaden jego fan by się po nim nie spodziewał.

— Yoongiś, dopiero wystartowaliśmy, a ty już zamierzasz spać? — zaśmiał się, kładąc swój policzek na głowie starszego.

Białowłosy mruknął cicho, automatycznie zaciagając się bardziej perfumami swojego partnera. Tak bardzo uwielbiał ich zapach, że nigdy nie mógł się powstrzymać przed chociaż pojedynczym zaciągnięciem się.

Zresztą, nie potrafił ukryć, że z dnia na dzień zatracał się w blondynie coraz bardziej, nie ważne jak bardzo przekonany był, że mocniej kochać go już nie może. Taehyung zawsze zrobił coś, co jeszcze bardziej przyśpieszyło bicie jego serca.

— Start był jakieś dziesięć minut temu, więc mogę iść spać — odpowiedział, podnosząc nieznacznie głowę do góry.

Jego wzrok wręcz natychmiastowo napotkał ciemne i przenikliwe oczy młodszego, w których było mnóstwo uczuć. Najbardziej jednak rzucała się miłość, która Yoongi widział za każdym razem, kiedy nawiązywał z nim kontakt wzrokowy.

Tym razem również nie było inaczej, a kiedy spojrzał w ciemne tęczówki Kima, uśmiechnął się znacznie szerzej niż wcześniej. Mimo iż minęło już wiele miesięcy, on ciągle nie mógł uwierzyć, że ma przy sobie kogoś tak cudownego i kochanego.

Jego świat wiele tygodni wcześniej był wręcz czarny, a on nie widział żadnych powodów, które ciągle trzymałyby go na tym świecie. Teraz, mogąc leżeć codziennie wieczorem w silnych ramionach Taehyunga, czuł się, jakby to on był powodem czyjegoś życia.

Kochał tego dzieciaka mocniej, niż kogokolwiek innego i wiedział, że Kim kocha jego. Nie dlatego, że młodszy powtarzał mu to na każdym kroku, ale on po prostu widział to we wszystkich jego spojrzeniach i gestach. Zresztą, gdyby nic by do niego nie czuł, nie odegrałby takiej wielkiej roli w jego życiu.

W końcu to własnie dzięki blondynowi świat znowu nabrał kolorowych barw, a leki przestały być potrzebne Yoongiemu do szczęścia. Od jakiegoś czasu jego największym powodem do szerokiego uśmiechu był przecież Kim Taehyung.

Młodszy z kolei był strasznie szczęśliwy dzięki temu, że znowu mógł oglądać słodki, gumowy uśmiech swojego ukochanego hyunga. Codziennie dane mu było podziwiać słodkie policzki Mina, sprawiające, że jego uśmiech stawał się jeszcze piękniejszy. Był dumny z siebie przez to, że dał radę pomóc Yoongiemu i wyciągnąć go z samego dna.

W końcu to dzięki niemu zły głos opuścił głowę rapera, dając mu w końcu spokój. Pamiętał ten ciemny okres zbyt dobrze i wiedział, że nigdy go pewnie nie zapomni.

Często śniły mu się koszmary, w których Min znowu płakał po nocach, tuląc się do jego torsu. Nie raz po zaśnięciu widział ponownie nowe cięcia na nadgarstkach rapera, albo jego obraz na krawędzi. Jednak kiedy się budził i widział słodko śpiącego białowłosego, wtulonego, niczym kotek w jego klatkę piersiową, wiedział, że prawdziwy koszmar już się skończył.

Nigdy nie było łatwo, a Taehyung bardzo dobrze pamiętał dzień, w którym Yoongi wyrzucił wszystkie leki, trzymając pewnie jego dłoń. Pamiętał, kiedy pierwszy raz szczerze się uśmiechnął.

Pamiętał dzień, w którym Min po raz pierwszy powiedział, że czuje się dobrze. To wszystko to były ich wspólne sukcesy, z których oboje byli strasznie dumni. Wyszli z tego razem, trzymając się ciągle za ręce.

Yoongi jednak mimo wszystko zdecydowanie nie spodziewał się, że kiedykolwiek blondyn klęknie przed nim na jedno kolano z pierścionkoem w ręku. Nie sądził, że z ust młodszego wylecą takie słowa, jak "czy zostaniesz moim mężem?".

On zwyczajnie nie wiedział, że ktoś chciałby spędzić resztę życia z kimś takim jak on. Jednak kiedy w samolocie odnalazł większą dłoń swojego narzeczonego i pewnym ruchem złączył ze sobą ich palce, nie potrafił się nie uśmiechnąć na widok tego znaczącego pierścionka na palcu.

To po prostu udowadniało, że Yoongi tak naprawdę zawsze należał tylko i wyłącznie do Taehyunga.

— Taeś, jak jest w Ameryce? — zapytał po dłuższej chwili milczenia, pozwalając sobie ukryć twarz w zagłębieniu szyi wyższego.

Dzięki temu mógł jeszcze intensywniej czuć jego zapach, od którego przecież już dawno temu się uzależnił. Do tego palce wolnej ręki Kima znalazły się we włosach starszego, delikatnie je gładząc, przez co Min od czasu do czasu cicho pomrukiwał.

— Spodoba ci się, zobaczysz. Tam nie będziesz musiał udawać, że wcale nie jesteśmy razem. Będziemy chodzić, trzymając się za ręce, gdzie tylko chcesz. Noi bez problemu wydasz kolejną płytę, a ja pomogę ci zorganizować jej promocję nawet na obie Ameryki — odpowiedział młodszy, gładząc delikatnie kciukiem dłoń starszego.

— Uważasz, że powrót na scenę ma sens? — spytał, zamykając oczy przez drobne gesty blondyna, jakie sprawiały mu tyle słodkiej przyjemności.

— Skoro upuściłeś mikrofon, kiedyś wypadałoby go w końcu podnieść, prawda? Nie ważne jak bardzo będzie zakurzony, wystarczy raz na niego dmuchnąć, aby te wszystkie bierne miesiące zniknęły. Jedno słowo wypowiedziane do niego, a na trybunach już pojawi się masa twoich fanów. Oni kochają Agusta D tak samo mocno jak ja, a fakt, że udało ci się wygrać może być motywacją. Nowy album może symbolizować twój nowy początek. Zaczynamy w innym miejscu od nowa, budując powoli lepszą przyszłość. Ja wierzę w ciebie, Yoongiś, a fani wierzą, że wielki Agust D kiedyś w końcu podniesie swój zakurzony mikrofon z podłogi i znowu zaskoczy ich technologią swojego języka.

Min uśmiechnął się delikatnie i powoli podniósł głowę z ramienia Taehyunga, aby znowu nawiązać z nim kontakt wzrokowy. W końcu to właśnie w zakochanych oczach Kima widział swoje nowe, lepsze życie i jedyny powód, aby podnieść porzucony mikrofon.

— Pod jednym warunkiem. Tym razem Agust D powróci z niesamowitym wokalistą o cudownym, niskim głosie przy swoim boku. Co ty na to? — spytał, wywołując u młodszego cichy, melodyjny śmiech.

— Zgadzam się, kochanie — szepnął, następnie delikatnie muskając ukochane wargi starszego.

To był ich nowy początek. Od tamtej pory historia miała już nie być pisana w odcieniach szarości. Teraz ich przyszłość miała naprawdę nabrać pełnych kolorów, zapominając o łzach, krwi, złych głosach i smutku, towarzyszącym w codziennych czynnościach.

W końcu Min Yoongi wreszcie miał przy sobie swój prawdziwy lek na całe zło tego świata i jedyny powód do szczerego uśmiechu.

Min Yoongi wreszcie miał przy sobie Kim Taehyunga.

Mic Drop | TaegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz