Zbliżamy się do końca tej historii :) Miłego czytania:)
Śnieg pokrył swoją bielą całą Anglię, nie omijając Londynu, który przyozdobiony śnieżnym puchem otoczył swoich mieszkańców magiczną, świąteczną aurą. Do Bożego Narodzenia pozostały niespełna dwa tygodnie i Louis czuł zbliżający się dzień swoich urodzin. Planował wyjazd do domu, ale jak na razie nie miał zamiaru opuszczać ich wspólnego mieszkania. Nie wiedział jeszcze jak, ale musiał pogodzić się z Harrym. Od incydentu z ciążą Jay, loczek jeszcze bardziej zamknął się w sobie, a dokładniej zamknął się na Louisa i na wszystko co się z nim wiązało. Ignorował go na każdym kroku, nie odpowiadał na pytania, nie chciał nawet pić przygotowanej przez niego herbaty. Niezależnie co zrobił, zawsze spotykało się to z negatywną reakcją. Louis rozumiał, że go zranił, przecież nie był człowiekiem bez serca, ale przeprosił i było mu naprawdę przykro z powodu śmierci bliźniaków, jednak Harry miał to gdzieś i gdyby nie Zayn, Louis nie miałby z kim rozmawiać, ponieważ Liam pojechał już do domu zabierając ze sobą Sophie, a Niall na każdym kroku pokazywał jak bardzo go nienawidzi. Styles myślał, że Louis jest ślepy, ponieważ tylko niewidomy nie dostrzegłby jego ponurego nastroju i smutnego spojrzenia. I wszyscy mogli sobie myśleć, że Lou jest bezlitosnym, sarkastycznym dupkiem, może nawet mieli rację, ale przejmował się Harrym, w końcu był jego przyjacielem, a on troszczy się o przyjaciół.
***
Szatyn wszedł do salonu, w którym siedział Zayn i opadł na kanapę obok niego.
- Co robisz? – zapytał bruneta, który wpatrywał się w czarny ekran telewizor.
- Siedzę.
-Mhm - mruknął przewracając oczami - to widzę, ale tak poza tym – stwierdził marszcząc brwi.
- Nic Louis, po prostu siedzę. Daj mi spokój serio – burknął Malik nie zaszczycając go spojrzeniem.
- Chciałem tylko pogadać, nie musisz zachowywać się jak palant.
- A ty mogłeś zachowywać się jak pieprzony dupek przez cały cholerny czas, gdy Harry był w ciąży? No słucham Louis? Oooo... nie odpowiesz? To odwal się ode mnie.
Tomlinson obserwował wzburzonego przyjaciela ze zdziwieniem. Zayn nigdy nie był tak agresywny, a teraz zaskoczył go swoimi słowami pełnymi złości i wrogości. Siedział tutaj naładowany negatywnymi emocjami, a Lou zastanawiał się o co tu tak naprawdę chodzi, bo na pewno nie o Harry'ego. Postanowił zrobić to co zwykle w takich sytuacjach, czyli zapytać prosto z mostu.
- O co chodzi Malik?
- Co?
- No z czym masz problem. Siedzisz tutaj, gapisz się jak tępy stwór w czarny ekran i drzesz się na mnie jakbym ukradł ostatnią fajkę, więc z czym masz problem? - nie miał zupełnie nic do stracenia, więc był szczery.
- Nie mam żadnego – mruknął brunet i wstał z kanapy przenosząc się na fotel, tak jakby szatyn czymś zarażał.
- Oooo... czyli jesteś taki tępy z natury – parsknął starszy, chcąc celowo wyprowadzić bruneta z równowagi.
- Jeszcze słowo Lou a serio, ktoś ponownie obije tą twoją śliczną buźkę.
- Uważasz że mam śliczną buźkę? Hmmm, myślałem że myślisz tak tylko o Niallu – zaśmiał się ze swojego żartu, ale Zayn najwyraźniej nie docenił poczucia humoru, ponieważ podniósł się i szedł w jego stronę z grobową miną na twarzy.
Lou spodziewał się, że brunet zaraz go uderzy, ale sprzeczkę przerwał im głośny śmiech dochodzący z kuchni. Malik zaskoczony zerknął w tamtym kierunku, a Lou zrobił to samo. Po chwili do ich uszu dotarł chichot Harry'ego, a zaraz później ponowny, głośny wybuch śmiechu Nialla. Tomlinson kątem oka zauważył, jak ból pojawia się na twarzy bruneta i już wiedział o co chodzi Zaynowi. Cały czas nie rozmawiał z Niallem, nie potrafili się pogodzić i to wykańczało Malika.
CZYTASZ
Things We Lost In The Fire/Larry
FanficJedna noc + dwie osoby= nowe istnienie. Harry nigdy nie myślał, że będzie samotnym ojcem, że zostanie mamą i tatą w jednym. Za nic w świecie nie spodziewał się, że zostanie sam, odrzucony przez miłość swojego życia. Jest chłopak i dziewczyna... Jest...