Przez całe lekcje wpatrywałam się zła przez okno. Na przerwach Samuel chodził za mną krok w krok. Choć widziałam, że nie podobało mu się to. Pewnie wolałby szukać sobie znajomych, ja też wolałbym żeby ich sobie szukał.
Natomiast Cecilia dobrze się bawiła patrząc na mnie. Ładna mi "najsympatyczniejsza" nauczycielka.
Kiedy Cecilia wołała mnie do odpowiedzi parskałam i rzucałam w osobę przede mną zeszytem.
- Aua! - krzyknęła Felicity kilkudziesiętny raz. - Niech Pani przestanie wołać ją do odpowiedzi, bo dostanę raka mózgu od wstrząsów! - rozmasowała bolące miejsce.
Nauczycielka westchnęła oraz spojrzała na mnie, a następnie na zegarek - kazała nam się spakować.
Wstałam z zadowolonym uśmiechem i poszłam ławkę przed moją, żeby pozbierać zeszyty i książki.
- Tak to się robi... - powiedziałam do klasy.
Odpowiedziało mi klaskanie, w większości płci przeciwnej. W tej klasie to ja tu rządzę. Choć jestem czarną owcą pośród różowych jednorożców to JA tu rządzę.
- No, no... - pokiwał głową z aprobatą Samuel. - Gratulacje.
- Ty się lepiej nie odzywaj... - spojrzałam na niego prawie zabijając go spojrzeniem.
- Okej... - posmutniał, ale zauważyłam, że i tak zbytnio się tym nie przejął.
- Szesnasta w parku obok szkoły, jasne? - powiedziałam, bardziej niż pytając, pakując zeszyty do plecaka.
- Tego? - wskazał palcem przez okno.
- No, tego. - minęłam go i wyszłam z klasy kierując się w stronę szafek. Otworzyłam swoją o numerze A10 i schowałam do niej książki a także zeszyty. Zanim jednak ją zamknęłam wyjęłam z niej "Podzielonych" i włożyłam do plecaka.
Owa książka nie była jakoś najciekawsza, ale aktualnie nie miałam co innego do roboty. A za nic nie chciałam pozwolić myślom płynąć sprawiając, że łzy cisnęły mi się do oczu.
Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam piosenkę wychodząc ze szkoły. Odliczyłam sześćset siedemdziesiąt dwa kroki i skręciłam na moje podwórko. Denerwowała mnie ta monotonia. Znałam wszystko na pamięć. Choć przyznaję, że zaskoczyła mnie dzisiejsza sytuacja.
Weszłam do swojego pokoju i odłożyłam torbę. Przebrałam się szybko i stanęłam pod oknem. Schyliłam się, lekko przykucając aby podważyć delikatnie jeden z małych, ale grubych, drewnianych paneli podłogowych. Wyjęłam go i włożyłam rękę w powstałą tam dziurę wydłubaną kiedyś przeze mnie. Po omacku znalazłam kilka paczek po papierosach i scyzoryk. Wyjęłam go, a papierosy, które dziś kupiłam schowałam do dziury. Włożyłam panel na swoje miejsce, a scyzoryk do kieszeni spodni. Wstałam i skierowałam się do wyjścia.
- Wychodzę do parku! - krzyknęłam na odchodne i trzasnęłam drzwiami.
~*~
- Witam - ukłonił mi się Samuel.
Ten chłopak jest irytujący. Błagam, powiedzcie mi, że nie jest kolejnym lalusiem grzeczniusiem. Błagam...
- Yhym. Dziś oprowadzę Cię po okolicy, a jutro po szkole. Pasi? - uniosłam brew.
- Tak, spoko. Od czego zaczynamy? - uśmiechnął się, lekko zadziornie.
- Od okolicy.
- Samuel -
- Po lewej lewo, po prawej prawo, z przodu przód, a z tyłu tył. Jakieś pytania? - zapytała obojętnie, ale z sarkazmem.
CZYTASZ
venomous heart || gruntowa korekta (Zawieszone)
Jugendliteratur16-letnia Sheila po utracie w wypadku samochodowym swojego chłopaka, Matt'a, popada w depresję. Jej jedynym celem w życiu jest... Hm... Brak go. Dziewczyna jest lubiana w szkole, ma ona jednak trudny charakter. Rzuca na prawo i lewo sarkazmem, syczy...