Padłam na łóżko, twarzą w stronę pościeli. Chwyciłam kurczowo poduszkę mocniej przyciskając twarz do szarawej poszewki. Zacisnęłam na niej dłoń, prawdopodobnie sprawiając, że pobielały mi kostki i wysunęły się żyły na nadgarstkach.
Zaczęłam mu opowiadać o FuF, jemu...
Przecież ten idiota nie zasługuje na to żeby się przed nim otwierać.
Nagle przed oczami stanął mi czarnooki blondyn z uśmiechem na twarzy.
Matt...
- Ej, księżniczko, nie próbuj mi tu płakać teraz. Przecież tu jestem. Z Tobą - powiedział smutno z delikatnym uśmiechem. Po chwili podszedł do mnie i objął.
Wiatr rozwiewał moje włosy, które przyklejały się do mokrych od łez policzków. Ciało chwiało się, a dolna warga drgała, oczy szkliły się, a ręce trzęsły. Klękałam nad martwym ciałem mojego małego przyjaciela. Z jego pyska ciekła krew, tworząc plamę na asfalcie, a oczy patrzyły gdzieś w dal. Białe futerko zabarwiało się powoli ciepłą szkarłatną cieczą.
- Już cichutko... - powiedział uspokajająco, kołysząc mnie w swoich ramionach. Miał spokojny oddech, lecz szybko bijące serce. - Nie płacz, księżniczko... - szepnął, głaszcząc mnie po plecach, a ja wpadłam w jeszcze większy szloch. Wtuliłam się w tułowie chłopaka, pozwalając łzom płynąć.
- Nie płacz księżniczko, przecież tu jestem...
Wstałam gwałtownie, czując na policzkach łzy.
Z moich ust wydostało się jęknięcie bólu, a następnie szloch. Nienawidzę back flash'ów. Rozrywają stare rany i przypominają bolesne wspomnienia, które chcemy zapomnieć.
Shei, nie próbuj teraz płakać, no Sheily! Nie bądź jak szkło, ty masz być nieczułym kamieniem! Nie bądź jak matka! Sheilary, no!
- Matty... - zaszlochałam cicho. - Tak bardzo mi Cię brak... - stoczyłam się z łóżka i padłam boleśnie na ziemię. Ułożyłam się w pozycji embrionalnej i zaczęłam płakać.
- Nie płacz, księżniczko, przecież tu jestem... - usłyszałam w swojej głowie, a następnie wsłuchiwałam się w echo jego głosu. -... przecież tu jestem... jestem...
Z moich oczu zaczęły znowu lecieć łzy, a dolna warga zaczęła drżeć. Tak bardzo mi go brakuje. Tak bardzo za nim tęsknię.
Zamknęłam oczy. Czerń pod moimi powiekami nagle została zastąpiona blondynem z czarnymi oczami tryskającymi radością... Śmiał się z jakiegoś mojego żartu. I wtedy wszystko zgasło, a ja odeszłam w objęcia Morfeusza. Tylko ona mógł mnie wtedy pocieszyć.
~*~
- Sheily... - usłyszałam cichy szept i lekkie szturchanie w ramię. - Sheily, obudź się. Nie śpij na podłodze, no! - znowu ten głos wwiercający się w moją czaszkę. Należał on do kobiety, skądś mi znajomej. - Sheilary! - powiedziała kobieta już trochę ostrzej. Mimowolnie powoli otworzyłam powieki.
W pokoju panowała ciemność i trochę mi zajęło póki moje zaspane oczy przyzwyczaiły się do czerni. Rozejrzałam się przelotnie po pokoju. Przede mną kucała mama.
- No nareszcie! - wzniosła ręce ku górze. - Budzę Cię już od połowy godziny. Wstawaj z tej zimnej podłogi - ponagliła mnie i wstała, otrzepując kolana.
Dopiero teraz zauważyłam, że leżę na podłodze z przyklejonymi do policzków włosami. Usiadłam czując ból w kręgosłupie, jęknęłam i również wstałam na nogi.
CZYTASZ
venomous heart || gruntowa korekta (Zawieszone)
Teen Fiction16-letnia Sheila po utracie w wypadku samochodowym swojego chłopaka, Matt'a, popada w depresję. Jej jedynym celem w życiu jest... Hm... Brak go. Dziewczyna jest lubiana w szkole, ma ona jednak trudny charakter. Rzuca na prawo i lewo sarkazmem, syczy...