Rozdział 5

3.4K 110 37
                                    

Lily pov:
Po wczorajszej ,,bójce" z moim bratem zapomnieliśmy o tym. Często się kłócimy, ale jesteśmy rodziną, a ta musi się wspierać. Szczególnie teraz.
Dziś jest sobota, więc rano obudziłam się około dziesiątej i automatycznie chwyciłam telefon do ręki. Tam zasypała mnie fala wiadomości od praktycznie wszyskich ze szkoły. Wiadomości mówiły o kolejnej imprezie u Jennifer. Nie lubimy się to prawda, ale jestem u niej na każdej imprezie, bo trzeba przyznać robi je świetne. Jennifer ma zamożnych rodziców i ogromny dom. Jej starzy często wyjeżdżają w delegacji i inne podróże, a ona minimum raz w miesiącu robi domówkę. Teraz akurat są na Bahamach, a ona ma wolną chatę.
Po przeczytaniu wiadomości dowiedziałam się, że impreza jest przebierana i wszyscy mają się przebrać za postacie z bajek czy filmów. Impreza jest na dwudziestą, więc mam jeszcze mnóstwo czasu.
Po przeglądnięciu wszystkich social mediów w dobrym humorze podniosłam się z łóżka i podreptałam do łazienki. Tam po załatwieniu porannych czynności i wzięciu gorącego prysznica, związałam włosy w wysokiego kucyka i nałożyłam maseczkę. Po wyjściu zeszłam na dół, by zrobić śniadanie.
W telefonie odpaliłam moją ulubioną playlistę i wyciągnęłam potrzebne składniki do zrobienia kanapek. Po przygotowaniu posiłku i zaparzaniu cieplej herbaty zasiadłam na kanapie w salonie i odpaliłam netflixa. Oglądnęłam nowy odcinek serialu, po czym włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam na górę.
Zmyłam maseczkę i ubrałam się w wygodne, czarne dresy i różowy top na ramiączkach, a następnie usiadłam do lekcji bo chciałam mieć to już z głowy.
Około 13 skończyłam, zgłodniałam, więc postanowiłam zrobić obiad. Zadzwoniłam do Camerona, żeby zapytać czy zje ze mną, bo odkąd wstałam nie było go w domu. Powiedział ze za jakąś godzinę będzie w domu i że jest mega głodny.
  Po skończonej rozmowie zabrałam się do pracy. Postanowiłam, że przygotuje risotto. Na patelni podgrzałam mięso, a w garnku ugotowałam ryż. Następnie zmieszałam to razem i dodałam czerwonej fasoli, kukurydzę i pieczarki. Gdy danie było gotowe, nakryłam do stołu i do dzbanka nalałam soku pomarańczowego. Po jakiś piętnastu minutach przyjechał Cameron i razem zasiedliśmy do stołu.
  -Gdzie byłeś?- zapytałam
  - Jeździłem z chłopakami po sklepach.- odpowiedział
  - Ty chodziłeś po sklepach?- mówiąc to sprawdziłam, czy nie ma gorączki. No bo, powiedzmy sobie szczerze, który facet lubi chodzić po sklepach?
  - Tak, przecież muszę dzisiaj jakoś wyglądać u Jennifer. Bo która laska pójdzie ze mną, jak nie będę wyglądał jak Bóg?- mówiąc to uniósł jedną brew z zawadiackim uśmieszkiem, a ja przewróciłam oczami.
  - A poza tym musieliśmy kupić z chłopakami wódkę i jakieś napoje, bo wiesz, że dzisiaj wejściówką                 u Jennifer jest pół litra?
  - Co? Ona zwariowała? Ma tyle hajsu i jeszcze mam kupować wódkę idąc do nie na chatę?- odparłam zdenerwowana. No, bo sory gdy ktoś taki jak Jennifer tak afiszuje się ze swoim hajsem, to chociaż niech ma trochę kultury i sama kupi alkohol. Nie miałabym problemu kupić wódki idąc do Sophie czy innych. No sory, ale Jennifer ma hajsu jak lodu i jeszcze chcę oszczędzać na wódce.
  - Wiesz jaka ona jest.- przewrócił oczami Cameron- Ale nie bój się twój braciszek pomyślał o tobie  i kupiłem ci ,,wejściówkę", żebyś nie musiała ruszać swoich czterech liter i lecieć do sklepu.- skwitował swoją wypowiedź słodkim uśmieszkiem.
  - Ooooo dziękuje- mówiąc to mocno go przytuliłam.
   - Kocham cię.- powiedział i pocałował mnie w czoło.
   -Ja też cię kocham i choć czasem się kłócimy to chcę, żebyś to wiedział.
   - Wiem to siostrzyczko i chcę, żebyś ty też o tym pamietała.

~~~~~
I jest! Pierwszy rozdział, po przerwie. Mam nadzieje, że wam się spodoba i z góry przepraszam za wszelkie błędy.
Miłego czytania❤️

Nienawidzę wasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz