– Moi drodzy państwo, dzisiaj przechodzimy już do następnego działu, w którym zajmiemy się Starożytną Grecją.
– W końcu – westchnął zadowolony Tae, wertując książkę w poszukiwaniu odpowiedniego tematu.
Jeongguk spojrzał na niego z byka i położył się na ławce. Nie czuł wewnętrznej potrzeby, żeby skupiać się na lekcji, więc wziął długopis i zaczął jeździć nim po ręce Kima, zostawiając na niej pociągłe, czarne ślady.
– Ale chyba zadawałem wam zadanie, prawda?
Brunet podniósł gwałtownie głowę, otwierając szerzej oczy. Byłby skłonny nawet posłuchać o czym jest mowa na lekcji, byleby uniknąć sprawdzania zadania.
Uważnie patrzył, aż nauczyciel usiądzie i zacznie logować się na komputerze i nachylił się do Taehyunga.
– Hyungie, daj zadanko – szepnął. Uśmiechnął się lekko, próbując pokazać się z jak najlepszej strony. – Zapomniałem-
– O czym? – Zapytał Jimin, wyłączając komórkę. Położył ją na zeszycie i wytarł dłonie z czarne spodnie.
– O zadaniu.
– Jakim zadaniu? – Park otworzył szeroko oczy i spojrzał na Tae. – Hyungie.
– Nienawidzę was – syknął otwierając zeszyt. – Piszcie "warunki geograficzne Grecji" i dwukropek. – Spojrzał przez ramię, co pisze Jeon. – Kurwa ośle jeden, masz zrobić ten dwukropek, a nie napisać.
Brunet spojrzał na niego z wyrzutem, ale od razu to poprawił.
– Górzyste tereny, dostęp do morza i mało terenów uprawnych.
– Mam to napisać? – Zapytał Guk, rysując szlaczki na marginesie. Spojrzał kątem oka na zdecydowanie wkurzonego już Kima.
– No kurwa jak chcesz, to sobie narysuj, ja pierdole, dyktuj, to się jeszcze będzie głupio pytał, bęcwał jeden – mówił nakręcony. Po chwili wciągnął powietrze, trochę się uspokajając. – Dalej sobie napisz "polis", możecie sobie zrobić myślnik, strzałkę i napiszcie "państw-miasta", powinno wystarczyć.
Polis, Jeongguk, "s".Brunet spojrzał niezrozumiale na przyjaciela.
– Polis, nie poliż – wytłumaczył, próbując brzmieć na jak najbardziej spokojnego. – Dalej są czynniki łączące Greków, to możecie sobie wpisać, że język, kultura, wierzenia i igrzyska olimpijskie.
– Dzięki. – Jimin uśmiechnął się z wdzięcznością, zamykając zeszyt i od razu zajmując się znowu komórką.
– Nom, ja też dziękuję – powiedział Jeongguk, numerując sobie zadania. – Nie denerwuj się tak, to niezdrowe.
– Ty mi nie mów, co ja robię źle. – Wstał, gdy usłyszał swoje imię i nazwisko. Nauczyciel jak zwykle nie sprawdzał według dziennika.
Taehyung wrócił w całkiem szybkim tempie do ławki, za nim poszedł Jimin, a później Jeongguk. Po chwili już cała trójka siedziała grzecznie przy stoliku, każdy w miarę zajmując się sobą.
Park i Jeon grali ze sobą w Chińczyka na Messengerze, a Kim robił notatkę z, tak naprawdę straconej już, lekcji.
– Taehyungie, zagraj z nami – jęknął Guk, szturchając ramię przyjaciela. – Jimin jest beznadziejny.
– Sam jesteś beznadziejny, gnoju – obruszył się. – Jeszcze dziesięć minut.
– I jeszcze pięć lekcji, w tym chemia, nie ma za co.
– Ja cztery! Nie chodzę na plastykę.
– Chce ci się wstawać rano? Pytam z czystej ciekawości, bo mi wystarczy jeden dzień na siódmą, jeden na ósmą i już mam dość.
Jimin wzruszył ramionami.
– Mam bliżej do szkoły niż wy, rano lubię się przejść, a potem mam prędzej wolne.
– Prędzej może się spotkać z Namjoonem, rozumiesz. – Jeon uderzył w ramię Tae i uśmiechnął się złośliwie. – Ciągle za nim latasz.
– Jest lepszą partią do gadania niż wy – oznajmił pewnie i wstał, żeby się spakować.
– Czy my właśnie zostaliśmy obrażeni?
– Ewidentnie.
CZYTASZ
(not) dream school| kth.jjg; pjm.knj
Fanfictiontaehyung nie miał problemów z nauką chyba, że w grę wchodzi życie. !schoolau¡topjg!topnj¡trochę wiedzy, uczmy się!fluffik¡potem angst, znacie mnie! 141019; 2504