Siedziałeś tam.
Sam jak palec, prawie pijany.
W barze, na obrzeżach miasta.
Popijałeś coś ze szklanki, otoczony pustym szkłem.
Obserwowałem, jak w twoich sarnich oczach zbierają się łzy.
Pokonałeś mnie, i moje lęki.
'Jak ci na imię?'
'Tajemnica'
I tak zostało.
Na zawsze,
Niedopowiedziane.
CZYTASZ
chinese canteen༄tendery.
Poetry[✉] zbłądzenie ludzi GloRia! victis 28/92019 trigger warning: suicide, alcohol use