Takich nocy było wiele.
Po parunastu przestałem liczyć.
Pokój wypełniony nami.
Uczuciami, namiętnością, gęstymi jak mgła.
Zawsze przychodziłeś ty
Bez słowa
Jak zjawa
Zrzucałeś z siebie ubrania, nadal nie mówiąc
Czasami prosiłeś o dziwne rzeczy
Ale nie na głos, gesty i mimika grały główną rolę
Zawsze po wszystkim
Rozmawialiśmy, ty płakałeś
Przyzwyczaiłem się.
Chłopcze
Z baru, na obrzeżach miasta.
CZYTASZ
chinese canteen༄tendery.
Poetry[✉] zbłądzenie ludzi GloRia! victis 28/92019 trigger warning: suicide, alcohol use