"Powtórka"

668 34 26
                                    

Fabryka była wypełniona dymem po sam dach. Nic nie było widoczne na metr. W głębi było słychać wrzaski, krzyki pracowników. Najszybciej jak mogli przeszukiwali kawałek po kawałku budynek. Kiedy któreś znalazło poszkodowanego, natychmiast wynosił go z zagrożenia. Alice szła za porucznikiem, nawołując potencjalnie potrzebujących pomocy. Nagle coś dotknęło jej nogi. Dziewczyna w wieku kilkunastu lat, była brudna od dymu i ledwo przytomna. 

- Poruczniku! - zawołała, ten natychmiast stanął i odwrócił się - Mam tu dziewczynę...

- Wynieś ją i wracaj. - odpowiedział idąc dalej. Alice szybko wykonała rozkaz. Gdy wracała zobaczyła nadjeżdżającą karetkę 61. Szybko chciała zniknąć z powrotem w budynku, w drzwiach minęła się z Caseym.

- Wszystko okay? - zapytał widząc jej minę. 

- Tak! Chodźmy. - Nie chciała w takim momencie debatować nad swoimi uczuciami. Praca była ważniejsza. 

Dosyć szybko dotarła do porucznika. Był właśnie blisko działu piątego, ogień był wszędzie.

- Uważaj na metalowe części, są rozgrzane. - ostrzegał, przechodzili właśnie obok maszyn.

Z oddali dobiegła ich krzyk mężczyzny. Jego głos zbliżał się szybko, do nich. Zobaczyli słup ognia, a w nim mężczyznę. Palił mu się plecy. Biegł na oślep taranując wszystko na swojej drodze. Porucznik zdążył odskoczyć, Alice nie. Mężczyzna popchnął ją na wyrzynarkę. Żeby nie upaść dziewczyna oparł prawe przedramię o blat maszyny. Nim się zorientowała, paliła jej się ręka.

- Alice! - zawołał Severide widząc płomienie. Szybko podbiegł i zaczął gasić koleżankę. - Wszystko okay?

- Tak! Chodźmy dalej. - zbagatelizowała ranę. Tam z pewnością jest więcej ludzi z gorszymi ranami. - pomyślała.

Przeszli dział piąty w którym znaleźli kilka ofiar, wszystkie niestety nie przeżyły. Dział siódmy też płonął na szczęście nie w całości. Gdy dotarli do działu z chemią i gotowymi meblami doznali szoku. Pomieszczenie płonęło bardziej, niż to, w którym zaprószono ogień.

- Szefie. Pożar dotarł wentylacją do działu dziewiątego. - Severide nie mógł iść dalej, dotarł do nich Kapitan. Czekali na instrukcję, kiedy usłyszeli krzyk jakieś pięć metrów wgłąb. - Szefie mamy poszkodowanego w dziale dziewiątym.

- Wszystkie jednostki opuścić budynek! Powtarzam! Wszystkie jednostki wyjść z budynku. - Boden zauważył coś, co podpowiadał mu jedno słowo: EWAKUACJA.

- Szefie prosimy o minutę, tam ktoś jest... - Casey wsparty przez Severida błagał Bodena o czas.

Wychodźcie natychmiast. - krzyknął.

- Okay wszyscy... - Zaczął kapitan, nie dokończył. Zobaczył jak Alice przekrada się bokiem obok ognia i idzie w stronę potencjalnej ofiary. - Alice! - wrzasnął za nią.

Dym zasłonił dziewczynę, obaj panowie chcieli ruszyć, ale zobaczyli, że wraca ciągnąć kobietę w ciąży. Pomogli jej wyciągnąć ofiarę do bezpiecznej strefy.

- Oszalałaś - krzyknął Kelly.

-Lepiej działać niż gadać. - warknęła w odpowiedzi i podniosła kobietę razem z innymi strażakami.

Po wyjściu od razu położyli ją na nosze. Nagle wielki huk rozległ się we wnętrzu fabryki. Ogromny płomień wydobył się z dachu, w miejscu gdzie jeszcze trzydzieści sekund temu, byli Kelly, Matt i Alice. Wozy zaczęły gasić.

Kelly podszedł do dziewczyny. Aż kipiał od złości.

- Ostatni raz robisz takie coś! - był wściekły. - Zrozumiałaś?

Chicago Fire- Exchange girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz