"Na ratunek" część I

830 35 11
                                    

Okropny ból goły obudził Alice. Leżała w obcym łóżku, w obcym pokoju w obcych ciuchach. Podniosła się na łokciach i jak grom z jasnego nieba wróciły wspomnienia. Pożar, utrata dachu nad głową, strach, złość, zawód. Wróciło wszystko nawet wieczór... wino, muzyka, Matt... pocałunek.

Cholera jasna!!! Co ja zrobiłam?

Była zła na siebie, jak mogła się tak zachować. Casey przygarnął ja pod swój dach a ona...

W zasadzie to nic złego, ale to mój szef... Nie miałam prawa. Jak on to odebrał?

Nim wyszła z pokoju postanowiła nie pamiętać. Znaczy udawać, że nie pamięta.
Matt był w kuchni, po całym mieszkaniu rozchodził się zapach kawy.

- Dzień dobry. - rzuciła gdy był w zasięgu jej wzroku.

- Dzień dobry.- odpowiedział jakby nigdy nic.

Może on też nie pamięta? Albo to wcale się nie wydarzyło... może to tylko sen.

-Kawy? - kiwnęła głowa, że tak - Jak się czujesz?

- Głowa mnie boli, chyba wypicie całej butelki nie było dobrym pomysłem. - wyznała.

- Pamiętasz coś z wczoraj? - zapytał podając jej kubek. Złapała to w obie dłonie i starała się dobrze skłamać.

- Mówisz o pożarze? - powiedziała smutno

- Nie. O wczorajszym wieczorze. - intensywnie wpatrywał się w nią, aż musiała uciec wzrokiem do kubka z kawą, upiła łyk i znów spojrzała na kapitana

- Nie bardzo... Oprócz butelki i muzyki... to nic. - przytaknął, a Alice, głowę dała by sobie obciąć, że Matt przez chwilę wyglądał na zawieszonego. - A coś więcej się stało? - zapytała z przekory udając wystraszoną

- Nie. Kompletnie nic. - dopił swoją kawę i rzucił - Muszę wyjść, mam mała naprawę u jednego klienta. Wrócę przed naszą zmiana i pojedziemy razem.

- Matt? - odwrócił się przy drzwiach - Na pewno chcesz razem jechać do pracy?

- A co chcesz te osiem kilometrów przejść pieszo? Do zobaczenia. Na szafce są dodatkowe klucze, gdybyś chciała wyjść.

- Pa!. - rzuciła tylko i została sama ze swoimi myślami.

Nie potrafiła usiedzieć w miejscu. Gdy tylko to robiła, zaraz w głowie pojawiały się obrazy z poprzedniego dnia. Wyszła, z zamiarem kupna kilku ubrań. Musiała mieć kilka rzeczy na zmianę.

Matt skręcił ostatni stelaż i postawił metalową półkę na swoje miejsce.

- Gotowe. - krzyknął do właściciela, który był na zapleczu.

- Wow, Matt szybko się uwinąłeś. Bez Ciebie bym nie zdążył przed nocą. - wyznał starszy pan.

- Aaron, nie mnie dziękuję, a swojej bratanicy, która powiedziała mi o tobie. - Matt uwielbia pomagać ludziom, a od kiedy został sam, tylko to mu zostało.

Wkładając narzędzia do auta zauważył po drugiej stronie ulicy mężczyznę, który przyglądał się mu dłuższą chwilę. Miał kaptur na głowie i gdy tylko Matt chciał do niego podejść ulotnił się, nie wiadomo gdzie.

W mieszkaniu nie było nikogo.

Alice musiała wyjść, może i dobrze. Co to wczoraj było? Była pijana to fakt, ale ten pocałunek. Całkowicie mnie zaskoczył a potem...

Chicago Fire- Exchange girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz