Rozdział 5

6 0 0
                                        

Szłam szybkim krokiem, rozglądając się wokół. Z daleka na pewno wyglądałam jak wariatka, która przed momentem uciekła z psychiatryka i ma urojenia. Wolałam jednak być ostrożna i w miarę możliwości obserwować otoczenie.

Po odebraniu zamówienia od tajemniczej pary czym prędzej znalazłam Jacka i wręczyłam mu notes. Nie pytając o nic, zgodził się mnie zastąpić. Pobiegłam do łazienki i kucnęłam przy ścianie, próbując uspokoić oddech. Coś mi tu nie pasowało i w głębi serca czułam, że ta dwójka nieznajomych przyniesie ze sobą same kłopoty. Poprosiłam panią Marię o dzień wolnego z powodu złego samopoczucia, całe szczęście zgodziła się bez problemu.

W ten właśnie sposób znalazłam się na parkingu, grzebiąc z torebce w poszukiwaniu kluczy do samochodu.

- No, nie wierzę! - sarknęłam z niedowierzaniem. - Jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie...

- Pięknie, pięknie... Nie wiem, czy jesteś świadoma, że mówienie do siebie to pierwsza oznaka szaleństwa - usłyszałam tuż za sobą. Zamarłam. Znałam ten głos. - Pokażesz swoją śliczną twarzyczkę, czy dalej mam mówić do twoich pleców?

Okręciłam się wokół własnej osi na tyle szybko, żeby zobaczyć jak stojąca obok chłopaka z kawiarni dziewczyna, przewraca oczami.

- Czego chcecie? - uniosłam wysoko głowę, usiłując brzmieć pewnie. - Myślałam, że czekacie jeszcze na zamówienie.

- Niee... - chłopak przeciągnął  leniwie głoski. - Znudziło nam się. Stwierdziliśmy, że ciekawiej będzie z tobą porozmawiać.

- Tak? A w jakiej sprawie? - Ręce zaczęły mi się trząść i powoli przestawałam panować nad głosem. Nie miałam pojęcia, czego tych dwoje mogłoby ode mnie chcieć.

- Na przykład w tej. - Chłopak uniósł do góry klucze, trzymając je w dwóch palcach. Potrząsnął nimi delikatnie, a w nagłej ciszy brzęczenie metalu o metal zabrzmiało wyjątkowo głośno.

- Skąd...? - urwałam, wpatrując się z niedowierzaniem w MOJE kluczyki od auta. - Skąd je masz?

Na jego twarzy pojawił się pełen samozadowolenia uśmieszek.

- Powiedzmy, że znalazłem.

- A możesz mi je oddać? - zapytałam z rozdrażnieniem, ujmując się pod boki. Te gierki zaczynały mnie już irytować. Co oni sobie wyobrażają?! Że mogą bezkarnie okradać ludzi na prawo i lewo, a potem jeszcze się tym chwalić?

- Mogę... Ale na razie nie mam ochoty. - Płynnym ruchem schował pęk kluczy w kieszeni.

- Chyba sobie żartujesz - warknęłam.

- Do poczucia humoru mu daleko - po raz pierwszy odezwała się białowłosa dziewczyna, która do tej pory stała w ciszy. Chłopak zgromił ją spojrzeniem.

- Miriam nie wie, co to poczucie humoru, więc nie powinna wypowiadać się na ten temat - powiedział z naciskiem, po czym nagle znów przywołał na twarz uśmiech. - Ale przejdźmy do rzeczy. Mamy dla ciebie propozycję, Dario...

- Skąd wiesz, jak mam na imię? - wtrąciłam niepewnie.

- To nieistotne. Ważne jest, że obserwujemy cię od jakiegoś czasu...

W tym momencie zorientowałam się, że już go wcześniej widziałam.

- To ty! Ten gość od konia dzisiaj rano! To byłeś ty! - gorączkowałam się z niedowierzaniem.

- Cóż... Byłem trochę nieostrożny, to fakt. Lecz nie to jest teraz istotne - odchrząknął. Najwyraźniej wzmianka o jego "wpadce" nieco wytrąciła go z równowagi. Ukryłam błąkający się na ustach złośliwy uśmieszek. Jednak nie jest "panem idealnym", choć najwyraźniej za takiego chciałby uchodzić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 07, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ZmiennaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz