Rozdział 2

19 3 0
                                    

Ten wieczór... Ten okropny wieczór... Najbardziej chciałabym, by nigdy nie miał miejsca. Zostawił blizny nie tylko na moim ciele, ale także w sercu, duszy i psychice.
Było już po 22. Wyszłam z niewielkiego sklepu, który znajdował się najbliżej domu. Nie miałam wyjścia, musiałam iść na zakupy o tej porze, bo na śniadanie nie byłoby nic do jedzenia. Moja kochana mamusia oczywiście nie pomyślała, żeby kupić cokolwiek. Samochód zaparkowałam jakieś sto metrów od sklepiku, bo właściciel stwierdził, że zrobi remont podjazdu, więc wokół walały się różne sprzęty, wymieszane z resztkami betonu.

Nagle poczułam wibracje w kieszeni dżinsowej kurtki, która idealnie pasowała do nowej spódniczki. Postawiłam siatki na ziemi i sięgnęłam po telefon.

Grace: "Hej, wybacz, że tak wyszło i późno skończyłyśmy... Ale wiesz, że Spider to mój ulubieniec i kocham go całym serduszkiem. Kiedy uciekł, myślałam, że się popłaczę. Musiałam go znaleźć..."

Westchnęłam ciężko i pokręciłam głową z rozbawieniem. Moja przyjaciółka bywała taka wrażliwa i dziecinna. Histeryczka jakich mało. Kochałam w niej to, że była moim przeciwieństwem. Dopełniałyśmy się.

Ja: "Spokojnie, wszystko w porządku. Przecież to ja chciałam skończyć ten projekt już dzisiaj. Nic się nie stało. Wracam do domu i idę spać, tobie też radzę. Buzi, dobranoc ;*"

Schowałam urządzenie z powrotem i ruszyłam w stronę zaparkowanego pojazdu. Obeszłam go, by wsiąść od strony kierowcy i w tym momencie poczułam jak ktoś zatyka mi usta i unieruchamia ręce. Próbowałam krzyczeć, ale z moich ust nie wydobył się ani jeden dźwięk głośniejszy od szeptu. Z desperacji ugryzłam napastnika w dłoń, dzięki czemu na ułamek sekundy ją cofnął.

- Pomocy! - kłujący ból objął mój prawy bok. Ten sukinsyn mnie uderzył! Czułam się, jakby złamał mi żebro, coraz trudniej mi się oddychało. Dlaczego jest tak ciemno? Dlaczego nie ma tu nikogo, kto mógłby mi pomóc? Dlaczego jestem ukryta za cholernym samochodem i nikt mnie nie zobaczy nawet jak przejdzie obok?

- Zamknij się, mała dziwko - wysyczał mężczyzna. Pierwszy raz słyszałam tak odrażający głos. Pełen jadu, nienawiści i gniewu. Co ja mu takiego zrobiłam? - Teraz ja tu rządzę - zaczął do siebie mamrotać. Czyżby był chory psychicznie? No pięknie. Jestem w czarnej dupie.

Niespodziewanie zawiązał mi na twarzy jakaś brudną szmatę, z której zrobił knebel. Na moje nieszczęście całkiem niezły. Skurwiel podciął mi nogi i ciężko wylądowałam na żwirowym poboczu. Kamienie wbijały mi się w plecy, ale nie zwracałam na nie większej uwagi, bo facet wyjął składany nóż i przystawił mi go do szyi. Nie mogłam zobaczyć wyraźnie twarzy tego mężczyzny przez panujący wokół mrok. Jednak rzucił mi się w oczy błysk ostrza. To mi wystarczyło. Zaczęłam drżeć i próbowałam powstrzymać gorące łzy strachu. Czego on ode mnie chce?

- Co jest, mała? Już nie jesteś taka odważna? Nie jesteś, co? - powtarzał sam po sobie. - Trzeba cię nauczyć dyscypliny. Tak, to świetny pomysł, bardzo dobry.

Siedząc na mnie okrakiem i unieruchamiając mi ręce, zaczął podwijać moją spódnicę i opuszczać majtki do kolan. Szarpnęłam się gwałtownie, próbując zrzucić go z siebie. Niestety, był zbyt ciężki, a do tego chyba spodziewał się takiej reakcji. Sprawiał wrażenie doświadczonego gwałciciela. Ta myśl wywołała u mnie obrzydzenie. Zrobiło mi się niedobrze.

Seks uprawiałam tylko raz - z moim byłym chłopakiem, Ethanem. Poniosło nas, ale nie żałowałam. W końcu po co płakać po kawałku błony? Nic to dla mnie nie znaczyło, nie było czymś ważnym na tyle, by specjalnie się tym emocjonować. Czasu i tak się nie cofnie. Niedługo potem zerwaliśmy ze sobą, więc tym bardziej nauczyłam się nie przywiązywać do tego wielkiej wagi.

ZmiennaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz