Rozdział I

79 10 1
                                    

Była środa. Mimo iż pogoda niezbyt mi sprzyjała i tak postanowiłam pójść na moje cotygodniowe "dodatkowe zajęcia" jeżeli mogę to tak ująć. Nie odbywały się one w szkole tylko w domu Profesora Sebastiana. Choć trudno było to nazwać domem. To była ogromna rezydencja. Wyglądała na trochę starą, ale bardzo zadbaną. Otaczał ją wielki ogród pełen kwiatów, a w szczególności białych róż. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego akurat białe. Może po prostu lubił ten kolor albo znaczyły coś ważnego dla niego w życiu. W każdym razie niestety zawsze wylatywało mi z głowy, by spytać o to pana Sebastiana. 

Okryta beżowym płaszczem z torbą na ramieniu, przytulając swoje ramiona, jednocześnie starając się je ogrzać stanęłam przed wielkimi drzwiami. Trochę drżącą ręką z powodu chłodnego wiatru zadzwoniłam na dzwonek. Już po kilku sekundach usłyszałam kroki po drugiej stronie i trzeszczenie otwierającego się zamka. Ogromne drzwi otworzyły się powoli, a w nich stanął mi bardzo dobrze znany mężczyzna.

[P. Michaelis] - Panna Laura. Witam - powiedział życzliwie i otworzył szerzej drzwi by mnie wpuścić do środka. Kiedy stanęłam na środku wielkiego holu nauczyciel zdjął mi płaszcz i dał na wieszak. Chciałam poprosić by mi go zostawił, ale gdy po chwili poczułam cudowne ciepło powstrzymałam się i westchnęłam z ulgą.

[Ja] - Dziękuję panu bardzo. Ma tu pan naprawdę ciepło.

[P. Michaelis] - Co cię podkusiło ma droga by przychodzić w taką pogodę do mnie na zajęcia? Jest strasznie zimno. Jeszcze byś się przeziębiła - podszedł do mnie.

[Ja] - Przesadza pan - machnęłam ręką obojętnie.

[P. Michaelis] - Jak panienka uważa. Czego byś się napiła?

[Ja] - Jak zwykle, herbaty.

[P. Michaelis] - Oczywiście. Proszę, rozgość się. Ja pójdę do kuchni i zrobię herbatę - oznajmił po czym poszedł do jednych z drzwi i za nimi zniknął. Dobrze znałam już rezydencję. Przeszłam obok wielkich schodów mieszczących się na holu i otworzyłam drzwi, które były tuż obok nich. Przede mną ukazał się wielki pokój gościnny. Kilka długich ciemnych kanap, kominek, fotele, wielki stół, kilka półek z książkami, wielkie kryształowe żyrandole i ogromne okna. Można przez nie było zobaczyć dużą część ogrodu. Za każdym razem ten pokój zabierał mi dech w piersiach. Nie wierzyłam jak można w tak wielkiej posiadłości mieszkać samemu. Będąc na jego miejscu nie zniosłabym tej ciszy mimo iż bardzo za nią przepadałam. Usiadłam spokojnie na kanapie i wyciągnęłam swoje książki. Spojrzałam na swój telefon. Była prawie 18. Odłożyłam telefon z powrotem do torby i grzecznie czekałam na Profesora, która właśnie wszedł do pokoju z tacą z filiżankami herbaty. Położył tacę na stole i podał mi jedną z nich. Podziękowałam mu i wzięłam łyk. Później odłożyłam filiżankę z powrotem i usiadłam tak jak wcześniej. Pan Sebastian usiadł obok mnie.

[P. Michaelis] - Więc, w czym masz problem?

[Ja] - Chciałabym sprawdzić czy mój opis obrazu jest w miarę dobry, sprawdzić zdania z matematyki z karty pracy i przy okazji zrobić kilka działań podobnych to tych z karty.

[P. Michaelis] - Dobrze, zacznijmy może od opisu obrazu - oznajmił. Mimo iż był on nauczycielem tylko polskiego i wosu tak naprawdę mógłby uczyć wszystkiego. Był na tyle inteligentny, że gdyby to było możliwe byłby jedynym nauczycielem uczącym w naszej szkole. Od matematyki, po w-f. Od informatyki po religię, za którą nie przepadał itd. Dlatego w szkole nazywali go najlepszym nauczycielem w skrócie demonem. Niektórzy sobie żartowali, że faktycznie nim jest i, że ma nadprzyrodzone moce, ale ja nie wierzyłam w te bajeczki.

Gdy skończyliśmy sprawdzanie moich zadań Profesor wymyślał mi przykłady, a ja je rozwiązywałam. W końcu skończyło się na tym, że zaczęliśmy rozmawiać o naszych ostatnich dniach "marnowania" czasu w szkole. Trochę sobie pożartowaliśmy i pośmialiśmy się. Niestety sielanka nie trwała długo. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Przeprosiłam pana Sebastiana po czym wyszłam na hol i odebrałam telefon.

[Ja] - Halo?

[^^^] - Dobry wieczór. Tu pani Suzan, z baru. Chciałam panią powiadomić iż pański ojciec trochę za dużo wypił. Wszczyna co chwilę jakieś awantury i jest strasznie agresywny. Proszę, by pani po niego przyszła inaczej nie będę miała wyboru i wezwę policję.

[Ja] - Tak, tak! Oczywiście! Już do pani idę! Do-o zobaczenia! - zdenerwowana szybko się pożegnałam. Wbiegłam do salonu, w którym siedział pan Sebastian i zaczęłam szybko pakować książki.

[P. Michaelis] - Panno Lauro? Co się dzieje?

[Ja] - Przepraszam pana bardzo. To na dzisiaj koniec. Muszę szybko wyjść. Mam... pilną sprawę. 

[P. Michaelis] - Dobrze, rozumiem - wstał i poszedł za mną do wyjścia. Podał mi mój płaszcz.

[Ja] - Dziękuję za gościnę i pomoc w nauce. Jeszcze raz przepraszam. Dobranoc! - powiedziałam głośno i wybiegłam z rezydencji. 


Po ok. 15 minutach byłam już niedaleko baru, w którym bywał mój ojciec. Zanim tam weszłam usłyszałam krzyki, gdy zobaczyłam co się dzieje szybko podbiegłam do swojego ojca, który okładał się pięściami z jakimś inny facetem. Ja odciągnęłam mojego ojca od mężczyzny, a druga nieznana mi osoba odciągnęła mężczyznę do nas. Nawet nie przepraszając wyszłam z baru trzymając ojca pod ramię. Na razie tylko gibał się na każdą stronę. Dobrze wiedziałam, że musiał porządnie się napić, ale jak zawsze znowu przeholował.

Kiedy doszliśmy do domu posadziłam go na kanapie. Było już gorzej. Miał dziwne zrywy. Był znowu agresywny. Coś bełkotał, ale widziała, że jest na mnie zły bo chce więcej alkoholu, a ja zabrałam go z baru. Podeszłam do niego i chciałam go uspokoić, ale on gwałtownie się podniósł i zaczął mnie szarpać, bić i kopać. W końcu jednak odepchnęłam go z powrotem na kanapę i uciekłam na piętro do swojego ponurego pokoju. Później jeszcze słyszałam jak z dołu rzuca w moją stronę przekleństwami. Dla bezpieczeństwa zamknęłam się na klucz. Na całe szczęście miałam w swoim pokoju łazienkę, więc mogłam normalnie się umyć. Jednak kiedy zobaczyłam się w lustrze miałam pełno siniaków i zadrapań. Rozpłakałam się na ten widok. Wiedziała, że nie mogę tak iść do szkoły. Ok. 23 wzięłam telefon i zadzwoniłam do Alexy.

[Alexa] - Hej kochana. Czemu dzwonisz tak późno?

[Ja] - Alex-xa, j-ja... nie p-przyjdę jutro do-o sz-zkoły - powiedziała łkając.

[Alexa] - Laura... on znowu...

[Ja] - Spot-tkamy się jutr-ro wiec-czorem. Ja-ak coś t-to pow-wiedz, że jest-tem chora. Do ko-ońca ty-ygodnia-a zostanę w d-domu.

[Alexa] - Dobrze. Zamknij się w pokoju i uważaj. Trzymaj się.

[Ja] - Tak, wi-iem. Cze-eść - rozłączyłam się. 

....................................................................................

~Goldis

Demon i mój "piekielnie" dobry nauczyciel (Sebastian love story)Where stories live. Discover now