(Nie)szczęśliwa miłość - KxK

6.4K 105 38
                                    

Shot napisany dla -Belle_Hux
Mam nadzieję, że wszystko jest ok, i jesteś zadowolona ❤️.

Pov. Marek

Z bólem przyglądałem się jak Łukasz całuje się ze swoją ukochaną dziewczyną. W czym ona jest lepsza ode mnie? Ona leci na jego sławę, a ja? A ja jestem w stanie mu dać prawdziwą, bezinteresowną miłość. Czemu to tak bardzo boli? Cholera jasna...

- Marek, wszystko okej? - zapytał Szofer  dotykając mojego ramienia.

- Możemy wrócić do domu? Nie chce na to patrzeć - wskazałem kiwnięciem głowy na całującą się parę.

Starszy odrazu zrozumiał o co mi chodzi, i już po chwili siedzieliśmy w moim pokoju w naszym, wspólnym domu.

- Oj Marek, nie możesz ciągle się załamywać, kiedy widzisz ich razem. Musisz zrozumieć, że Łukasz Cię nie kocha. Że on traktuje Cię jak przyjaciela. Inaczej daleko nie zajdziemy - powiedział przytulając mnie.

- Wiem, ale to tak boli. Tak bardzo go kocham, Oskar - westchnąłem kładąc głowę na jego ramieniu - On nawet nie wie co ze mną robi - szepnąłem.

- Chodź biedny, pójdziemy do kuchni zrobić ten obiad, co im obiecalismy - powiedział Oskar kierując się ku wyjściu.

- Już idę, tylko się ogarnę - powiedziałem i podszedłem do lustra.

Przyjrzałem się sobie, krytycznie oceniając swój wygląd. Z wyglądu byłem beznadziejny, byłem okropnie brzydki. Nie dziwię się, że Łukasz mnie nie chce pokochać. No bo, kto chciałby chodzić z takim brzydactwem, z wrażliwością małego dziecka?

Westchnąłem i poprawiłem na sobie bluzę szatyna, wycierając też chusteczką lekko zaczerwienione oczy. Uśmiechnąłem się krzywo i zszedłem na dół.

Po drodze do kuchni, na moje nieszczęście minąłem się z Kariną, która patrzyła na mnie z góry. Tak jakbym, ja był zwykłym poddanym, a ona królową.

Trochę się wyłączyłem, podczas wyzywania dziewczyny w myślach, co skończyło się na tym, że potknąłem się na schodach, i spadłem z nich, uderzając o nie tyłem głowy.

- Cholera jasna - mruknąłem, a w moich oczach zebrały się łzy.

- Kruszel, aż taki beznadziejny jesteś? - zaśmiała się. Łukasz zacisnął usta nie komentując tego, i pobiegł do mnie, pomagając mi wstać.

Nie zdążyłem zareagować, kiedy kilka kropel łez, wpłynęło spod moich powiek, pokazując, że naprawdę jestem tak beznadziejnie słaby.

- Księżniczko, nic ci nie jest? - zapytał, wpatrując się w moje oczy uważnie, wrazie jakbym chciał kłamać.

Po moim ciele przeszedł dreszcz na troskę w jego głosie. Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się słabo, wstając.

Momentalnie mocno zakręciło mi się mocno w głowie, a wokół zrobiło się ciemno. Złapałem się ramienia starszego, zaciskając mocno powieki.

- Cholera jasna, Marek - chłopak wstał, podtrzymując mnie. Oparłem się o niego, ledwo stojąc.

- Oskar, zawozimy go do szpitala - nakazał.

Przez mgłę słyszałem jak starszy coś do mnie mówi zanim całkowicie straciłem kontakt z rzeczywistością.

***

Zacisnąłem mocniej powieki na nadmierne światło docierając do moich oczu. Otworzyłem je dopiero po kilku sekundach rozglądając się na boki. Wywnioskowałem, że znajduje się w szpitalu.

- Marek? Obudziłeś się, jak dobrze - usłyszałem głos Łukiego siadającego obok mojego łóżka.

- Co się stało? - zapytałem odkaszlując i ostrożnie siadając.

- Uderzyłeś się w głowę, i zemdlałeś. Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłeś - uśmiechnął się ciepło.

- Martwiłeś? - w moich oczach pojawiły się iskry nadziei, bo mimo wszystko jestem dla niego ważny. Może to idiotyczne, ale wciąż mam nędzną nadzieję, że mnie pokocha.

Brunet kiwnął głową, a ja się uśmiechnąłem.

- Dziękuję za pomoc Łuki, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy - szepnąłem nieśmiało, spuszczając wzrok na swoje dłonie, bawiąc się palcami.

- Wszystko okej? - zapytał, głaskając mnie po głowie.

- Tak... – skłamałem, jednak widząc troskę w oczach ukochanego, uległem - Nie, nic nie jest dobrze.

- Co się dzieje? Możesz mi powiedzieć, obiecuję, że zrobię wszystko, aby mojej księżniczce już nie było smutno - uśmiechnął się do mnie, a moje serce dostało palpitacji, bo cholera. To prawda, jestem tylko jego księżniczką. Nikt inny nie ma prawa nazywać mnie "księżniczką", a tym bardziej "swoim". Tylko on, bo tylko jego kocham ponad swoje życie.

Kochałem to, że był taki tylko dla mnie. Dla nikogo innego, tylko dla mnie. Zawsze powtarzał, że to czyni mnie wyjątkowym, i wierzyłem mu.

Uwierzę we wszystko co powie, nawet jeśli by mi skłamał, ja i tak w to będę wierzyć jak głupi.

Wolę się ośmieszyć przed wszystkimi, wyjść na kompletnego idiotę, mieć złamane serce. Cokolwiek. Byleby on był bezpieczny i szczęśliwy. Czego się nie robi dla swojej miłości?

- Miłości? - usłyszałem głos Łukasza, który wyrwał mnie z transu.

- Co? Ile słyszałeś? - zapytałem zaciskając powieki, pod którymi zebrały się łzy.

- Wydaje mi się, że znaczną część tego co myślałeś księżniczko - wyszeptał.

- Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam Łuki. Nie umiem się odkochać, a obiecałem sobie że mimo tego nie pozwolę sobie Ciebie stracić. Nawet jeśli mnie znienawidzisz... To chce żebyś wiedział, że ja i tak będę zawsze dla ciebie. Jesteś najlepszym co mam w życiu, i przetrwam nawet bycie twoim przyjacielem, tylko proszę, nie zostawiaj mnie. Nie chcę zostać sam. Potrzebuję Cię, jestem w końcu twoją małą księżniczką - uśmiechnąłem się smutno, pozwalając łzom wypłynąć na powierzchnię.

- Hej, Maruś spokojnie. Nie zostawię Cię, nigdy. Nawet na starość. W końcu swoją księżniczką trzeba się opiekować, prawda? A ja swoją tymbardziej. Bo skoro ona kocha mnie, a ja ją, to nie mogę pozwolić jej płakać ze swojego powodu - wyszeptał mi do ucha przytulając mnie.

I cholera, uszczpynijcie mnie, bo nie wierzę. Łukasz mnie kocha, a ja jestem jego księżniczką. I chce nią zostać. Już do końca życia, nawet na starość.

One shoty na zamówienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz