Shot dla Mari_Nette_Love
Mam nadzieję, że ci się spodoba. Osobiście, dzięki za fajną rozmowę, podczas jego pisania XDPov. Louis
Wszedłem do mojej i tymczasowo Harry'ego posesji, rzucając na szafkę przy drzwiach marynarkę, i polozowując swój krawat. Podwinąłem rękawy od koszuli, odpinając jej pierwsze trzy guziki.
– Hazza! Wróciłem! – krzyknąłem do młodszej ode mnie omegi, nie wiedząc gdzie jest.
– Lou! Wreszcie wróciłeś – usłyszałem radosny śmiech chłopca, który się do mnie mocno przytulił.
Zaciągnąłem się jego zapachem przytulając go – Mmm, Harriet? Czy tobie przypadkiem nie zbliża się gorączka? – wymruczałem mu do ucha, czując jeszcze intensywniejszy, słodki zapach.
– Umm... Tak właściwie to wypada mi na dniach, najprawdopodobniej dzisiaj, i... – zaczął się nieśmiało tłumaczyć z rumieńcami na policzkach.
– Hej, Harry, bo się zapowietrzysz. Przecież to nie pierwsza, nasza gorączka, tak? – zaśmiałem się, aby za chwilę pocałować omegę.
Cóż, to jest w zasadzie jego gorączka, a ja go jedynie w tym czasie zaspokojam. W każdym momencie mogę odejść, ale nie jestem aż takim chujem, żeby go oznaczać. Niech sobie ułoży życie, z jakąś inną alfą.
Zaledwie kilka godzin później, kiedy już zjedliśmy obiad przygotowany przez Harry'ego i odpoczywaliśmy w sypialni.
Musiało mi się chyba chwilę przysnąć, gdyż obudził mnie dopiero głośny jęk Harry'ego. Otworzyłem szeroko oczy czując piękny zapach omegi, który mnie otumanił.
Szybko zerwałem się do siadu i spojrzałem na Hazze. Chłopak leżał na brzuchu, mając pod nim poduszkę. Jedną ręką zakrywał sobie usta, a drugą miał ulokowaną na swoim penisie, powoli nią poruszając.
Z jego ust wydobył się kolejny jęk, a ja wyrwałem się dopiero z transu. Zabrałem mu dłoń z ust, i odwróciłem go na plecy. Wpiłem się w jego usta, wpychając mu do buzi język.
Położyłem jedną ze swoich dłoni na penisie Harry'ego i zacząłem nią poruszać, drażniąc przy tym główkę. Z ust chłopca zaczęły wylatywać jęki, przez co nasz pocałunek został przerwany.
Zacząłem szybciej poruszać nadgarstkiem, wolną ręką zdejmując z siebie koszulę. Jęki chłopaka stawały się coraz głośniejsze, a mój kutas coraz twardszy.
Zaledwie kilka minut później Harry dochodzi w mojej ręce, krzycząc moje imię. Oddycha ciężko, patrząc na mnie zamglonym wzrokiem. Korzystając z kilku cennych sekund zdejmuje z siebie spodnie, i bokserki.
Z szuflady obok łóżka wyjąłem lubrykant i prezerwatywy, aby później nie musieć się tym przejmować.
Przez ten czas omega znów stała się twarda, a mój kutas prosił się wręcz o wejście w Harry'ego.
– Lou, proszę – zastękał wypychając biodra do przodu.
– O co prosisz Harry? – zapytałem wylewając na swoje palce zimny płyn.
– Zrób coś, proszę... Pieprz mnie, Lou! – zapłakał.
– Kto cię nauczył takiego słownictwa brudny chłopcze? – warknąłem mu do ucha uderzając w jego prawe udo.
– Uh, przepraszam, proszę – gubił się w tym co mówi.
Włożyłem w niego na początku dwa palce krzyżując je. Omega zajęczała wplatając mi palce we włosy, i ciągnąc za nie. Zacząłem ruszać palcami, po chwili dodając trzeci, a następnie czwarty palec. Harry był już na skraju, jego uda drżały, a oczy były zaszklone.
– Dojdź dla mnie Hazz. Wiem, że potrafisz to zrobić – szepnąłem mu do ucha, naciskając mocniej palcami na jego ściankę.
Harry w odpowiedzi zajęczał głośno dochodząc na swój burzch już po raz drugi. Wyjąłem z niego palce, wycierając je o pościel.
Podczas kiedy on uspokajał swój oddech, ja ustawiłem chłopaka tak, aby było nam obu wygodnie, i powoli w niego wszedłem. Odczekałem chwilę i zacząłem się w nim poruszać.
– L-Lou! Proszę, pieprz mnie! – wyjęczał wypychając biodra do przodu.
Zacząłem się szybciej poruszać, co chwilę zmieniając kąt aby trafić w jego prostatę. Udało mi się to niemal odrazu. Harry wykrzyczał moje imię, a jego ciało wygięło się w łuk na łóżku z przyjemności. Zacząłem trafiać ciągle w jego prostatę doprowadzając omegę do kolejnego orgazmu. Cały jego brzuch lepił się już od spermy, a to był dopiero początek.
Odczekałem kilka sekund, i zmieniłem naszą pozycję tak, żeby teraz on siedział na moim penisie, podczas kiedy ja leżałem. Harry domyślając się o co chodzi, zaczął sie podnosić i opadać na mojego kutasa, sapiąc i jęcząc na przemian. Sam też zacząłem poruszać biodrami. Po kilku minutach doszedłem w Harry'm jęcząc jego imię.
Omega nie przestawała mnie ujeżdzać, doprowadzając również siebie do spełnienia. Mimo tego, zacząłem się dalej w nim poruszać, przedłużając jego orgazm. Chłopak opadł zmęczony na moje ciało. Praktycznie na mnie spał, będąc już wykończony.
Odczekałem chwilę, i po tym jak mogłem już wyjść z chłopca, zrobiłem to kładąc go obok mnie. Nie spodobało mu się to, bo znów się na mnie wdrapał, zasypiając na mnie.
Cóż, gorączka się jeszcze nie skończyła, a my będziemy mieli przynajmniej ułatwioną sprawę z pieprzeniem się.
~~~
– Louis? Um, możemy pogadać? – omega niepewnie usiadła na kanapie, obok mnie.
– Ehe, możemy – odłożyłem laptopa na stolik – Więc, o co chodzi? – zapytałem.
– Bo... Ja po naszej ostatniej gorączce, zrobiłem test... testy ciążowe i – urwał na chwilę – ja jestem w ciąży Lou – skończył.
– Cóż... To już nie jest moja sprawa Harry. Dobrze wiedziałeś, że nie chcę mieć szczeniąt, a tobą mogę się znudzić. Więc, daje ci tydzień na wyniesienie się stąd – odparłem jak gdyby nigdy nic, patrząc na chłopaka.
– A-ale... Mówiłeś, że mnie uwielbiasz, mówiłeś te wszystkie komplementy, i przez cały czas się jednak bawiłeś? Myślałem... Oh, naprawde myślałem, że coś do mnie poczułeś – w jego oczach zebrały się łzy, które po chwili wpłynęły na wierzch.
I cóż, może przy tej omedze miałem mieszane uczucia, i moja alfa właśnie się ze mną kłóciła, od samego początku chciała oznaczenia. To ja, nie chce się wiązać, nie chce popełniać tego błędu, co mój ojciec.
– Nic z tych rzeczy. Masz tydzień, potem już więcej razy się nie zobaczymy... – oznajmiłem, już mniej pewnie.
~~~
Wróciłem do domu, z mojej firmy. Chciałem krzyknąć, do Harry'ego, że wróciłem, tylko przypomniała mi się jedna rzecz. Jego przecież już nie ma. Nie tylko w tym domu. Nie ma go już na świecie.
Jakim ja byłem głupcem, wypuszczając go z tego domu. Jakim byłem idiotą, że pozwoliłem sobie go skrzywdzić. Jakim ogromnym jestem debilem, nie mówiąc mu nigdy, że go pokochałem, a dzieci bym wychował.
Tylko teraz już za późno. Harry nie żyje, szczenięta również. Odeszli stąd, w wyniku wypadku samochodowego. Jechali tutaj, do mnie. Mieliśmy z Harrym porozmawiać, zrobić to co powinniśmy już dawno.
Nie zdążyliśmy. Odeszli stąd, zostawiając mnie, tak jak ja zostawiłem ich.
Sprawiedliwość. Dotknęła ona i mnie. I teraz rozumiem, jaki błąd popełniłem tego, nieszczęsnego dnia, kiedy dowiedziałem się o ciąży.
![](https://img.wattpad.com/cover/205237417-288-k240908.jpg)
CZYTASZ
One shoty na zamówienie
FanfictionZasady są proste: ty piszesz o czym chcesz, a ja to urzeczywistniam jak najszybciej tylko mogę. ✨Książka zakończona.✨ ❗Prace są dość stare, więc uwaga: mocny cringe. Kiedyś je poprawię, słowo.❗