Decyzje - Ziallam

4.3K 110 42
                                    

Shot napisany dla DominikaTomczak
Troszkę pozmieniałam, pododawałam, ale myślę, że się powinno spodobać.❤️

Pov. Niall

— Uh... Wiesz mamo, tęsknię za tobą. Tak cholernie mocno za tobą tęsknię. Brakuje mi ciebie — pociągnąłem małomęsko nosem, wycierając rękawem cienkiej bluzy łzy z oczyu — Um, przepraszam, nie powinienem przeklinać, pewnie byłabyś na mnie za to zła. Przynajmniej tak sobie to wyobrażam, wiesz?  Minęło już dziewięć lat, a ja wciąż czuje, jakby to było wczoraj. To tak bardzo smutne, żeby nie używać gorszych wyrażeń... — zawiesiłem się na chwilę, patrząc na godzinę w telefonie.

Szybko zerwałem się z miejsca, i jak najszybciej mogłem zacząłem biec w kierunku domu. Zaledwie po około dwustu metrach moje płuca zaczęły piec, a ja musiałem się zmuszać do dalszego biegu. Kiedy dotarłem na miejsce, musiałem się oprzeć o ścianę, bo przed moimi oczami zrobiło się ciemno, a ja prawie zemdlałem.

Mimo tego, otworzyłem powoli drzwi, i ostrożnie wszedłem do domu chcąc wejść do środka niezauważanym. Nie chciałem się spóźnić, naprawdę. Chciałem tylko spędzić trochę czasu z mamą, nie chciałem się narażać tacie. Wiem, że to moja wina, on to wszystko robi dla mojego dobra, zasłużyłem na to. Przecież nie robił y tego bez potrzeby, racja?

— Dzień dobry tato... J-ja przepraszam za te kilka minut, zasiedziałem się z mamusią, przepraszam – wyszeptałem cicho widząc swojego rodziciela.

– Spóźniłeś się pół godziny! To karygodne, nawet czasu nie umiesz liczyć, jesteś taki beznadziejny — wysyczał, a po chwili poczułem jak jego dłoń uderza o mój, jeszcze siny policzek. Zacisnąłem mocno powieki, nie chciałem płakać. Jesteś taki beznadziejny Niall, nic nie umiesz zrobić!

– Dostałeś kolejną jedynkę! Jak ty chcesz zdać maturę, jak nic nie umiesz, jesteś takim pierdolonym nieudacznikiem! – wyczułem od niego nieprzyjemny zapach alkoholu, a po chwili silny ból w brzuchu, spowodowany uderzeniem.

Skuliłem się, a łzy spłynęły po moich policzkach, zostawiając za sobą mokre ścieżki. Następnie poczułem kolejne uderzenie w żebra, drugi policzek, brzuch, uda a na samym końcu po obu stron bioder.

– Jesteś taki gruby! Nawet jak leżysz, widać cały, ochydny tłuszcz! Schudłbyś wreszcie gruba świnio – wycedził rzucając mną w kierunku schodów.

Ledwo złapałem równowagę, i udałem się do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku, zdejmując z siebie ostrożnie ubrania i zostając w samej bieliźnie. Po chwili zastanowienia zdjąłem też z siebie koronkowe majteczki, i założyłem bokserki, stwierdzając, że moje ciało i tak jest za brzydkie na taką bieliznę.

Mój ojciec miał rację. Jestem taki gruby, powinienem o wiele więcej schudnąć. Nie miałem żadnych kształtów, to wszystko przez tłuszcz, on je tylko zakrywa, napewno. Jeśli schudnę jeszcze dziesięć kilogramów, będzie można coś ładnego zobaczyć. U każdego przecież wystają żebra, to nic czym można by było się chwalić.

Wszedłem na wagę, po chwili odczytując liczbę 42.00 kg. Spanikowałem, widząc że przytyłem dwa kilogramy. To wszystko przez te ciastka, które zjadłem. Nie powinienem, muszę schudnąć. Muszę schudnąć, muszę schudnąć, nie mogę nic więcej zrobić.

~~~

Przytuliłem się mocniej do Pana Królika, nie chcąc wstawać. Wszystkie mięśnie okropnie mnie piekły, po ćwiczeniach. Ale jest dobrze, jestem na dobrej drodze. Na wadze widniała liczba 34.00 kg. Poczułem się choć trochę chudszy, może uda mi się wejść w jakąś bluzę o mniejszym rozmiarze, niż ten który noszę.

One shoty na zamówienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz