Rozdział 4

17 3 0
                                    

                                                                                               Nathan

  Właśnie skończyliśmy jeść. Zamówiliśmy wegańskie burgery i ku mojemu zdziwieniu były zajebiste. Poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w ciszy, słuchając muzyki. Po 20 minutach włączyła się czerwona kontrolka. W tym czasie odezwał się Alex

-Mam nadzieję, że gdzieś zaraz będzie stacja. Byłeś wczoraj zatankować?

-Michaelowi wczoraj pożyczyłem auto wieczorem i miał go dolać kurwa mać!

-I co teraz?! Alex, weź nawigację i sprawdź, gdzie jest najbliższa stacja, bo jak nam zgaśnie to jesteśmy w dupie -powiedziała Maya i w tym momencie wjechaliśmy w las.

-Casie, czy to jest ten las? Ten, w którym znajduje się ten domek? - spytałem się, bo mam przeczucie, że jedziemy w złym kierunku.

-Ja jechałam zupełnie inną drogą, więc trudno powiedzieć, może wjechaliśmy z innej strony. Alex, a jak długo będziemy jeszcze jechać? Zawsze pisze w nawigacji.

Alex wziął nawigację do ręki i zaczął w niej grzebać.

-Casie, mówiłaś że jechałaś tam pół godziny, tak? - Alex zrobił minę, która mówi, że coś mu nie gra - W nawigacji jest napisane, że dojedziemy na miejsce za 3 godziny i 24 minuty.

-Że co kurwa?! I ty tego prędzej nie widziałeś?! - krzyknęła Maya i w lusterku zauważyłem, że zrobiła się cała czerwona na twarzy. Zawsze tak ma jak ją coś wkurzy.

-No w tej nawigacji nie jest napisane jak zawsze na dole w pasku, tylko trzeba wejść w menu. Kurde i co teraz robimy? - ściszyłem muzykę, po czym od razu zgasło auto. No świetnie! To się nazywa mieć szczęście.

-Dobra, nie panikujmy, to nam nic nie da. Musimy coś wymyśleć, bo zgasło nam auto, jesteśmy nie wiadomo gdzie i nadciągają burzowe chmury- powiedziała Ava, na co wszyscy umilkli. Po chwili Alex wyszedł z auta i wyciągnął telefon, by do kogoś zadzwonić. W skupieniu zaczął szukać zasięgu, lecz sądząc po jego minie, nie udawało mu się to. 

Wyszedłem z samochodu, ponieważ nie mogłem już usiedzieć w tym aucie.

-Czaisz, że tu nie ma nigdzie zasięgu? Trafiliśmy na jakieś zadupie, jeszcze żadne samochody tu nie jeżdżą - w tym momencie jak Alex to powiedział z samochodu wyszły dziewczyny.

-Nie Hampeshire, tylko Hampshire! Wpisałeś nazwę jakiejś zupełnie innej wioski. Teraz do tego domku nie mamy 30 minut, tylko jakieś półtorej godziny! - krzyknęła wkurzona Casie, aż odpowiedziało jej echo. -Jeju i co teraz?! Próbowałam wyszukać jakąś najbliższą stacje benzynową ale na najbliższą mamy jakieś 15 km - pokręciła głową i objęła się ramionami, jakby było jej zimno. Nagle zauważyliśmy błyskawicę, usłyszeliśmy grzmot i zaczął padać deszcz. 

-No lepiej być nie mogło- Ava powiedziała pod nosem, po czym Maya z zaszklonymi oczami poszła do samochodu i trzasnęła drzwiami.

 Po tym od razu poszedłem za nią do samochodu. Nienawidzę kiedy Maya płacze, od razu sam czuję się przygnębiony. Pamiętam, kiedy utworzyliśmy zespół i Maya zaczęła śpiewać, to Rebecca wtedy zaczęła się z niej śmiać i zadrwiła z niej. Wtedy Maya wyszła z sali, ja pobiegłem za nią i miała wtedy takie same smutne oczy jak teraz.

 Usiadłem obok niej i mocno ją przytuliłem. W tym momencie poczułem, jak bardzo mi na niej zależy. Delikatnie się trzęsła, ale jej oddech się uspokajał. 

 Wtedy Casie przemoczona weszła do samochodu i zaczęła majstrować przy nawigacji, nie zwracając na nas uwagi. Gdy odłożyła nawigację na miejsce, odwróciła się, jakby chciała coś powiedzieć, ale tylko się uśmiechnęła. Moją uwagę przykuł Alex z Avą. Stali oni na środku ulicy .  Nie wiedziałem co robią, zorientowałem się dopiero jak się odwróciłem i zobaczyłem samochód jadący za nami. Zatrzymał się koło nich i zaczęli rozmawiać z kierowcą . Ava otworzyła drzwi i powiedziała, że poprowadzi. Obok niej usiadła Casie, Alex z Maxem siedział za nimi, a ja z Mayą zupełnie z tyłu. Po chwili Maya szepnęła do mnie "dziękuję" na co Ava się uśmiechnęła pod nosem. Nie zwracając na nich uwagi uśmiechnąłem się i pocałowałem Mayę w czoło, na co się zarumieniła.

 Kierowca miał linę holowniczą i ją przypiął, po czym ruszyliśmy na stację. Przez całą drogę Maya mocno mnie przytulała i widziałem, że była wystraszona. Zresztą ja sam byłem zestresowany. W końcu to w miarę duży samochód i objawiałem się, że lina nie wytrzyma. Kiedy dotarliśmy, podziękowaliśmy mężczyźnie i zaczęliśmy tankować . Na stacji kupiłem czekoladę w ramach podziękowania i wręczyłem naszemu wybawicielowi. Dalszą drogę prowadziła Ava. Maya zmęczona podróżą usnęła mi na ramieniu i gdy dotarliśmy na miejsce, nie chciałem jej budzić, więc przeniosłem ją do domku. Potem z Alexem wnieśliśmy bagaże do domku.


On the other sideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz