Rozdział 5

26 3 0
                                    

                                                                                               AVA

 Kiedy się obudziłam Alexa już nie było, więc stwierdziłam, że wstanę i skorzystam z łazienki, póki jest wolna. Wzięłam ubrania , kosmetyczkę i wzięłam szybki prysznic. Ledwo wyszłam i poczułam zapach naleśników. Casie od rana sporządzała śniadanko dla wszystkich. Usiadłam przy stole i zawołałam wszystkich do kuchni, ponieważ sama bym je naraz zjadła. Casie się zaśmiała i wyciągnęła dżem. Nie minęło kilka minut i wszyscy usiedli do śniadania. Nawet Alex usłyszał mimo, że był na dworze. 

Po zjedzeniu szliśmy zwiedzić okolice, przy okazji Nathan wziął Maxa aby się wybiegał. Po jakimś czasie doszliśmy do miejsca idealnego na ognisko. Od razu się w nim zakochałam. Był oddalone od domku, dookoła były drzewa a w oddali było widać jezioro. Reszcie też spodobało się to miejsce. Postanowiliśmy, że wieczorem wybierzemy się tam. Nathan zaoferował, że weźmie gitarę i zauważyłam, że na twarzy Mayi pojawił się uśmiech.

Wróciliśmy do domku i szukaliśmy w Internecie jakiejś restauracji. Była to okolica oddalona od jakiegokolwiek zgiełku, więc było ich bardzo mało. W sumie były same pizzerię, więc zdecydowaliśmy się na jedną z nich.

-Ej, jakie bierzemy pizze? I ile?- spytała Maya, która trzymała telefon i przeglądała menu.

-Może każdy po jednej małej? Albo jedna duża na dwie osoby-zaproponowałam, nalewając nam wszystkim wody.

-No przyjedzie Diego, więc w sumie dobry pomysł -powiedział, patrząc przez ramię Mayi na menu.

-To co kochanie, my bierzemy na pół nie?- spytał mnie Alex, dając mi buziaka w okolicy ucha. Ja w tym czasie próbowałam rozłożyć szklanki na tacy, lecz Alex mi to uniemożliwiał.

-Pod warunkiem, że nie weźmiemy hawajskiej- wzięłam tacę do ręki i odwróciłam się w stronę Alexa, dając mu szybkiego buziaka w usta.

-Jak chcecie się tak miziać to na górę!- powiedziała Casie, biorąc szklankę do ręki.

-To my wtedy bierzemy na spółę? - Maya odwróciła twarz w stronę Nathana, a ja widziałam jego maślane oczy do niej. Ja naprawdę nie mam pojęcia, czemu nie są jeszcze razem.

-Pewnie, w sumie podobne gusta- spojrzał w jej oczy i lekko uniósł kącik ust. 

-To ja wezmę na spółę z Diegiem. Nam zamówcie 4 sery, okej? - spytała Casie zakładając buty.

-A ty gdzie się wybierasz?- spytał Alex, obejmując mnie w pasie.

-Idę się dotlenić. Wezmę ze sobą Maxa- założyła katanę i wzięła smycz do ręki, by zapiąć psa.

-Telefon też weź. Zadzwonimy jak pizza będzie - powiedziałam opierając głowę o ramię Alexa.

-Nie będzie pewnie w lesie zasięgu. I nie będę jakoś długo - wzięła ze stołu słuchawki i telefon, po czym wyszła z domu.

-Nathan, o której miałeś być po Diega na przystanku?- spytałam, po czym on spojrzał na zegarek.

-O kurna, już powinienem wyjechać- powiedział, po czym wstał, żeby założyć buty.

-Jaką nam zamówić -spytała Maya Nathana.

-W sumie obojętnie, Ty zdecyduj- odpowiedział, po czym wziął kluczyki i wyszedł z domu.

 Po 20 minutach usłyszałam samochód przed domem. Ja z Alexem siedzieliśmy objęci na kanapie i oglądaliśmy zdjęcia na telefonie sprzed 3 lat. Tak bardzo się zmieniliśmy, dopiero teraz to zauważyłam. Maya poszła na górę się zdrzemnąć. Ta dziewczyna by mogła sprzed chyba 24 godziny na dobę. Po chwili drzwi wejściowe się otworzyły.

On the other sideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz