Rozdział 3

1.5K 142 14
                                    

Obecnie

Dziś jest ten dzień. Dziś są moje urodziny. Trzydziesty maja. Gorący miesiąc. Gorący czas. Ja jednak mogę powiedzieć, że osiągnęłam to, czego tyle czasu pragnęłam. Tata byłby ze mnie dumny, gdyby mnie teraz widział.

Zbieram swoje rzeczy, gdyż kończę pracę na dzisiaj. Muszę wrócić do domu i przygotować się do spotkania z Dawidem. W sumie to nic szczególnego, ale komisarz Dawid Dawidowicz, jak to śmiesznie brzmi, zaprosił mnie na drinka z okazji moich trzydziestych urodzin. A jako, że jestem sama jak palec, chętnie przyjęłam jego zaproszenie.

Kiedy wkładam ostatnią teczkę do segregatora, rozlega się pukanie do drzwi. To pewnie mój asystent. Mówię proszę, nie przerywając swoich czynności. Drzwi się otwierają i słyszę męski głos, ale to nie jest głos mojego pracownika.

– Gratuluję, pani dyrektor.

Znam ten głos. To samo ostre, ale subtelne, niskie brzmienie, którego nie słyszałam od czterech, długich lat. Czterech lat. Moje ręce zatrzymują się uniesione, a serce przyśpiesza swojego biegu. Powoli podnoszę głowę, a moje spojrzenie napotyka sylwetkę mężczyzny, który przekracza próg pomieszczenia. Teraz już wiem, że to nie są omamy, widzę go w całej okazałości. Błażej Pasura. Stoi w moim gabinecie i uśmiecha się jak gdyby nigdy nic. Rusza z miejsca, stawiając nonszalancki krok.

– Cześć, piękna – mówi tym swoim ochrypłym głosem. – Dawno się nie widzieliśmy.

– Cześć... – mruczę zaskoczona, ciągle stojąc jak słup soli. – Coś się stało?

– Nie, dlaczego? – odpowiada pytaniem na pytanie.

Mruży brwi, podchodząc bliżej i całuje mnie w policzek. Tak po prostu. Ja, natomiast, stoję niewzruszona. Okej, robi to na mnie wrażenie, ale staram się tego po sobie nie pokazywać. Nie po tym, co wydarzyło się cztery lata temu.

– No – odzywam się w końcu, chrząkając. – Kiedy ostatni raz się tu pojawiłeś, miałeś konkretny cel...

– To było kiedyś – przerywa mi, wzruszając ramionami, po czym puszcza oczko.

No tak. Błażej wie, jak mnie rozbroić. Robi to, bo wie, jak ja to lubię. Wie, że ten gest na mnie działa. I, z niepokojem, muszę stwierdzić, że działa. Wciąż działa jak cholera. Wystarczy, że pojawia się obok, tak znienacka, a ja zapominam wszystko, co złe.

– Wróciłem do Polski – informuje. – Chciałem się z tobą przywitać.

– A to cię nie było? – Unoszę brew zdziwiona, przechylając głowę w bok.

– Nie było – potwierdza, kręcąc głową. – Byłem w Hiszpanii.

O. Może dlatego tyle czasu się nie odzywał. Albo teraz jest ten dzień, że znowu czegoś ode mnie chce.

– Widzę, że nie masz czasu, co? – pyta, widząc moją niechęć. – Albo nie chcesz mnie widzieć?

– Nie – zaprzeczam mimowolnie, chociaż tak naprawdę mam mieszane uczucia, co do tego.

– Okej, w takim razie nie przeszkadzam.

Podchodzi bliżej, staje tak blisko, że czuję jego zapach. Ten sam zapach, z którym utożsamiam go od sześciu lat. Następnie pochyla się nade mną i składa na moich ustach pocałunek. Krótki, ale delikatny.

– Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, piękna – dodaje, a jego oddech owiewa moją twarz.

Zamykam oczy na to doznanie, a gdy je otwieram, jego już nie ma. Nawet nie mam szans na jakąkolwiek odpowiedź. Stoję tak zamurowana, kompletnie nie rozumiejąc tego, co przed chwilą się wydarzyło. Pamięta o moich urodzinach? Ale dlaczego dzisiaj? Dlaczego w tym roku? A nie w zeszłym? Czy parę lat wcześniej? Cztery, sześć? Przecież nie odzywał się przez cztery lata! Jestem rozdarta wewnętrznie. To kolejny raz, kiedy nie rozumiem tego człowieka. Ta jego nieprzewidywalność i tajemniczość to coś, co od samego początku towarzyszy jego osobie. Nie ma się, jednak, co oszukiwać. Moje serce uradowało się na widok mężczyzny, którego nie widziałam tyle czasu. Poczułam to samo ciepło w środku, które jeszcze kilka lat temu we mnie rozpalił. Rozpalił i zostawił. Samą.

Postanawiam to ignorować. Twardo stawiam sobie wyzwanie, nie przejmować się tym przedstawieniem. Jeżeli czegoś ode mnie chce, to nie odpuści. Nie muszę się nad tym zastanawiać. I tak wróci, gdy będzie chciał dostać to, czego pragnie. Taki już jest Błażej. Wychodzę z biura, zamykam za sobą drzwi i idę w stronę parkingu. Gdy dochodzę do swojego samochodu, szok ponownie maluje się na mojej twarzy. Patrzę i nie wierzę, widzę Błażeja opartego o mój samochód. Skąd on wie, które to moje auto? Przecież mam je dopiero od kilku miesięcy. Od razu przychodzi mi na myśl, że on znowu coś kombinuje.

– Przepraszam za ostatnie – mówi lekko.

Ja staję w miejscu jak wryta w ziemię. W co on znowu gra? Najpierw robi, co robi. Później zostawia mnie samą. A teraz za to przeprasza. Po tylu latach?

– Już nie chcesz, żebym dla ciebie ryzykowała swojej kariery i życia? – rzucam zirytowana jego lekceważącym tonem.

– Nie. – Kręci głową. – To nie tak.

Odrywa się od mojego samochodu i robi kilka kroków w moją stronę. Wreszcie wyciąga ręce z tym swoim charakterystycznym uśmiechem.

– Chodź do mnie – szepcze, prosząc, jednocześnie zachowując ton nakazujący.

Przez chwilę stoję zahipnotyzowana. To nie dzieje się naprawdę. Ciężko jest mi w to uwierzyć. Jednak, już po kilku sekundach, wpadam w jego ramiona. Wtulam się w to potężne, męskie ciało, zaciągając się jego zapachem. Błażej mocno mnie przytula i całuje w czubek głowy.

– Tęskniłem za tobą – mruczy mi do ucha.

Ja też tęskniłam. Ale mu tego nie powiem. W jego ramionach odnajduję to, co kiedyś czułam. Bezpieczeństwo? Tak, chyba tak. Podporę w jego osobie, a także poczucie, że jestem dla kogoś ważna. Bo przy nim zawsze czułam się ważna i ceniona.

– Chodź ze mną na kawę – zaczyna. – Chociaż tyle – ciągnie, odchylając się delikatnie i spoglądając na mnie. – Proszę...

Nie pozostawia mi wyboru. Niby go mam, ale sama muszę być ze sobą szczera, że nie chcę brać innej możliwości pod uwagę. Kiwam więc głową, zgadzając się na tę kawę. Trudno, Dawid będzie musiał chwilę poczekać. Teraz muszę rozmówić się z mężczyzną, który pojawił się w moim życiu sześć lat temu i cały czas mi w nim miesza. Nie wiem, czego chce ode mnie tym razem, ale czuję, że to coś poważnego. Może ma to związek z Anią. A może to coś całkiem innego.

Błażej obejmuje mnie delikatnie i ruszamy z parkingu. Idziemy do pobliskiej kawiarni, mieszczącej się kawałek za bankiem. Tam też kiedyś chodziliśmy na kawę. Kiedy się poznaliśmy i po pierwszej, dwuletniej przerwie. Wystrój wydaje się być ten sam. Błażej usadza mnie przy naszym stoliku i zamawia naszą ulubioną kawę. Gdy podchodzi z filiżankami do stolika, chrząka i odzywa się pierwszy.

– Piękna, musimy porozmawiać...

Diabelski układ (#1 Seria Diabelska) - Premiera 21.04.2021Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz