Ostrzeżenie. Prolog nieodpowiedni dla osób wrażliwych!
Szesnaście lat wcześniej
Wschodni Harlem. Nowy Jork
Dobiegające odgłosy huku i innych dziwnych niezidentyfikowanych dźwięków obudziły wówczas jedenastoletniego Gabriela. Chłopiec z początku myślał, że to mu się tylko śni. Ale kiedy odgłosy nie ustawały, postanowił sprawdzić, co jest ich przyczyną.
Wyskoczył z łóżka, jego bose stopy dotknęły chłodnej panelowej podłogi. Opuścił swoją sypialnię i po omacku zaczął szukać włącznika światła na schodach. Ledwo jednak jego palce natrafiły na kontakt, czyjaś ciepła dłoń zasłoniła mu usta.
Zaczął się szarpać, ale do jego nozdrzy dotarł znajomy kwiatowy zapach, wtedy powoli się uspokoił. Lecz tylko na chwilę, bo rumor z dołu sprawił, że podskoczył. Kobieta przycisnęła go do siebie i czule pocałowała w czoło.
- Kochanie, pamiętasz jak bawiliśmy się w króla ciszy?
Kiwnięcie głową.
Uśmiechnęła się przez łzy, które szybko starła. Nie chciała, aby jej dziecko widziało jak płacze. W przeciwnym razie zaniepokoiłoby się. A Clarissa wiedziała, że w tej okropnej sytuacji może ich uratować tylko spokój. Jeśli w ogóle istnieje cokolwiek, co może zachować jej rodzinę przy życiu.
Wiedziała, że to się wyda.
Nie wiedziała jednak, że tak szybko.- Dobrze, wiec teraz pójdziesz do naszej sypialni i schowasz się w dużej szafie. Zamkniesz za sobą dokładnie drzwi. Zabawa rozpocznie się w momencie, kiedy się dokładnie schowasz.
- Czy bawimy się również w chowanego? Gdzie jest tata?
- Tak, Gabku. Dokładnie tak. I ufam, że schowasz się, jak najlepiej potrafisz, nie wydając przy tym żadnego dźwięku.
Zmarszczył swoje brwi, bo usłyszał chwiejny głos rodzicielki. Był zdziwiony, że do zabawy nie dołączy tata. Przecież zawsze chowali się razem. Ale tym razem miało być inaczej.
Uniósłszy podróbek w górę, spotkał się ze spojrzeniem jej ciemnych oczu. Były tak bardzo wielkie i okrągłe jak denka od słoika.
- Czy wszystko jest w porządku? Co to za hałasy?
Przyłożyła wskazujący palec do dolnej wargi synka.
- Musisz być cichutko, kochanie. Przyjdę po ciebie, w odpowiedniej chwili. Do tego czasu nie zdradzaj miejsca swojego ukrycia.
- Dobrze. Ale przecież i tak zawsze wygrywam.
- I niech tak zawsze będzie. Bądź niepokonany, idź za prawdą -
Ciepłe palce musnęły go po policzku.Ciepło i bezpieczeństwo to zawsze czuł od kobiety.
Ale teraz powietrze można było kroić nożem. Napięcie było naprężone niczym drut.
Blond pukle włosów ułożyły się na jego ramionach. Matczyna dłoń popchnęła go do przodu, z chwilą, gdy usłyszeli oboje kolejny huk.
Kroki na schodach, które trzeszczały pod ciężarem kogoś, kto usiłował dostać się na górę nie były znajome.
- Idź już synku.
Drewniana szafa nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Odetchnął z ulgą. Schował się pomiędzy sukienkami mamy, a ubraniami taty. Nasłuchiwał.
I odliczał.Ktoś przewrócił coś na dole. Kiedy usłyszał krzyk swojej mamy, zapragnął opuścić kryjówkę. Przełknął ślinę, odczuł w ustach kwaśny posmak.
Serce wyrywało się do galopu.To już nie było zabawne. Nic nie było.
Wyskoczył z szafy, w momencie, gdy coś ciężkiego narobiło strasznego huku, jakby słoń nadepnął na porcelanę.Na komodzie błysnął ojcowski nóż. Gabriel chwycił go w swoje dłonie, choć kompletnie nie wiedział, co ma z nim zrobić.
Był jednak pewien tego, że gdyby działa się krzywda jego mamie, nie zamierzał stać z boku.
Smród spalenizny doszedł do jego nozdrzy. Ale i coś jeszcze. Żołądek zwinął się w supeł, gdy nieznany zapach wypełnił salon. Kroki odbiły się w jego uszach jak wybuch bomby. Bicie serce było znacznie przyspieszone.
Wilgotną dłoń oparł o balustradę. Po postawieniu ostatniego kroku na drewnianym stopniu, wychylając lekko głowę, dostrzegł bordowy kolor, który rozłożony był na podłodze niczym dywan. Zakręciło mu się w głowie, gdy skojarzył ten zapach.
Zebrało mu się na wymioty, gdy zobaczył na podłodze leżącego ojca bez ruchu. Serce obiło mu się boleśnie o żebra. Omijając potłuczone szkło z rozbitego wazonu, przedostał się do niego.
Z jego gardła wydobył się rozpaczliwy krzyk. Klęknął na kolana, nogawki zaczęły przesiąkać przez krew, która tworzyła kałużę.
Na piersi jego taty na koszuli była plama, która powiększała się z każdą chwilą. Dobył jego bezwładnej ręki, która opadła zaraz po tym jak to zrobił. Zdusił rozpaczliwy krzyk, który trawił jego duszę. Wrzasnął, kiedy spostrzegł się, że u mężczyzny brakuje trzech palców. Wybałuszył oczy z przerażenia, kiedy odnalazł je niedaleko niego. Miał ochotę zwymiotować, ale nie mógł tego zrobić. Musiał znaleźć mamę.
Obrócił głowę w prawo, zapłakał z nagłego poczucia ulgi, gdy ujrzał ją siedzącą na kanapie.
Jednak kiedy do niej dotarł, intensywny zapach wywrócił jego żołądek do góry. Złapał ją za dłoń. Była chłodna.
Z jego powiek wytrysnęły łzy jak z fontanny. Przytulił policzek do jej. Otulił ją swoimi ramionami. Zaczął ściągać z siebie granatowy sweter, z nadzieją, że ją odgrzeje.
Ale martwych ludzi nic nie jest w stanie ogrzać. Nie chciał jednak tego dopuścić do siebie.
- Mamo, mamusiu! Proszę. Nie marznij! Nie zostawiaj mnie!
Zatrząsł nim szloch. Kobieta otworzyła swoje oczy. Zmusiła się do pochwycenia jego dłoni, choć siła i życie z niej uciekało.- Gabku. Na swojej drodze spotka-sz złych ludzi, będą mówili ci różne rzeczy i zaciągali do ciemności.
- Jej głos był przytłumiony, wyprany z wszelkich chęci.- Ale za wszelką cenę szukaj światła. Obiecujesz? - Brązowe tęczówki traciły swój kolor. Chłopiec przytaknął, bo łzy ścisnęły mu gardło.
Wykorzystawszy ostatni pokład sił, położyła dłoń na jego sercu, zostawiając krawy ślad na ubraniu.
- Ono bije. I nigdy o tym nie zapominaj.
Czując na plecach ciepło, odwrócił się. Salon stanął w ogniu. A do niego dotarło, że musi uciekać aby żyć.
Tamtego dnia jego serce zostało spalone, a najważniejsza część pogrzebana.
Witajcie! Zapomnijcie o poprzedniej wersji, przynajmniej ja chce to zrobić🙈Skupcie się na tej aktualnej.
Co myślicie o takim początku?
Kilka słów wstępu. Będzie brutalnie, krwawo, mrocznie, emocjonująco i gorąco.
Idziecie dalej? ❤️
CZYTASZ
O jeden krok za daleko. Vendetta #1 +18
RomanceSzesnaście lat temu parszywy los odebrał mu rodziców. To wydarzenie odcisnęło piętno na jego psychice. Od tamtej pory to on wymierza ciosy. Rękawice bokserskie są jego siłą. To on zadaje innym ból. Pewnej nocy w klubie gwałtowny temperament Gabrie...