2

1.1K 20 0
                                    

29 maja

Znów słyszę ten jakże denerwujący dźwięk mojego budzika. O dziwo nie byłam jakoś bardzo zmęczona więc przeciągnęłam się i wstałam. Była 6.00 więc miałam jeszcze dużo czasu. Mój dzisiejszy plan wyglądał następująco: J.Angielski, Matematyka, wf, historia, biologia, kolejna biologia, chemia i fizyka. Nie mieliśmy dziś fizyki, wiec pobyt w szkole był skrócony. Wzięłam plecak i spakowałam się. Odłożyłam plecak przy drzwiach i zajrzałam do szafy, wybrałam granatowy top, czarne spodnie na to czarna narzuta i czarne buty firmy Vans.

Po włożeniu na siebie ubrań przyszedł czas na poranną toaletę. Zaczęłam od umycia twarzy i zębów, a skończyłam na malowaniu się. Po porannej pielęgnacji wzięłam plecak z pokoju i zeszłam na dół. Położyłam go tuż przy drzwiach wyjściowych. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie, zwykle tosty z serem i szynką i do tego szklanka soku pomarańczowego.

***

Spojrzałam na telefon, pokazywał godzinę 7:40, lekcje zaczynają się o 8:10. Wstałam i ruszyłam w kierunku drzwi. Ubrałam buty, założyłam plecak na ramię i jak każdego poranka wyszłam z domu. Droga do szkoły zajęła mi 20 minut, idąc wstąpiłam jeszcze do sklepu w którym zazwyczaj kupuje śniadanie i wzięłam to co zawsze czyli 2 bułki serowe oraz zieloną herbatę.

Weszłam do szkoły i pewnym krokiem ruszyłam w stronę sali nr. 67 w której zazwyczaj są zajęcia z Angielskiego. Przed klasą usiadłam na ławce i czekałam na Mani.

-Hejka Lo-usiadła nagle obok mnie przyjaciółka

-Cześć Normani...-pocałowałam ją w policzek na przywitanie

-coś się stało?-zapytała niepewnie dziewczyna

-ah...to nic takiego, chodzi o oceny z chemii-odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Od dłuższego czasu zaczęło mnie to trapić.

-Nie chcę nic mówić, ale istnieje coś takiego jak korepetycje Lauren- zaśmiała się

-oj, no wiem. W sumie nie myślałam o tym. Poprzeglądam sobie dziś jakieś ogłoszenia-powiedziałam i spojrzałam na nauczycielkę angielskiego idącą w stronę naszej klasy.

***

Wreszcie ten okropny czas spędzony w tym kurniku minął. Wychodząc z tamtąd jak zawsze towarzyszyło mi najlepsze uczucie na świecie.
W końcu doszłam do domu, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam buty, wzięłam ze stołu laptopa i popędziłam do pokoju.
Położyłam laptopa na łóżku i włączyłam go. Jak można się domyślić, dziś również do mojej kolekcji wpadła kolejna jedynka z chemii. Ekstra. Musi istnieć coś takiego jak niezapowiedziane kartkówki?

Weszłam w przeglądarkę internetowa i wyszukałam korepetycje Miami. Przeglądałam różne oferty, lecz nie było za bardzo nic interesującego. W mojej okolicy prawie nic nie ma.
W pewnym momencie na jednej ze stron dostrzegłam wyróżniającą się z innych ofertę. Dinah Jane Hansen, dwudziestolatka mieszkała dość niedaleko mojego miejsca zamieszkania i miała dużo pozytywnych opinii. Zainteresowało mnie to więc postanowiłam do niej napisać

LaurenJauregui: Witam pisze w sprawie korepetycji z chemii. Czy ogłoszenie jest nadal aktualne?

Po niespełna dziesięciu minutach dostałam odpowiedz.

DJHansen: Witam, tak ogłoszenie jest aktualne. Jeśli interesują panią zajęcia to zapraszam w środy i czwartki. Godzinę ustalimy wspólnie.

LaurenJauregui: Dobrze. Jeśli można zapisać się jeszcze na ten czwartek to jestem chętna. Co do godziny mi pasuje tak naprawdę każda od 15. Mam jeszcze jedno pytanie, mianowicie ile kosztują u Pani zajęcia?

DJHansen: Już zapisuje Panią na czwartek, jeśli chodzi o godzinę to mam wolną 18:30. Zajęcia godzinne kosztują 50zł. Zapraszam serdecznie pod adres *podaje adres*. Do zobaczenia.

LaurenJauregui: Bardzo dziękuję. Napewno się zjawię. Do zobaczenia!

Miałam co do niej mieszane uczucia. Widać, że jest bardzo stanowcza. Nie wiem czego mam się spodziewać, zobaczymy po jutrze. Tymczasem idę się chwilę zdrzemnąć. Położyłam się i za krótki okres czasu zasnęłam.

When my body burns//LaurinahOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz