I w tym momencie jakieś auto jechało z wielką przyczepą. Popatrzyliśmy sie po sobie. Każdy miał to samo na myśli. Odeszliśmy troche na boki i gdy auto w miare się zbliżyło wskoczyliśmy do przyczepy. Nie była bardzo brudna jakiej się spodziewałam. Jechaliśmy wzdłóż drogi. Zobaczyliśmy McDonalda i wyskoczyliśmy z auta. Potknęłam się i prawie wpadłam w rów gdyby nie mój maczo... Zdawałam sobie sprawe, że zaczynam obdarzać go coraz większym uczuciem. Byłam w jego silnych ramionach kilka dobrych chwil, póki się nie ogarnęłam. Wyszłam z jego objęć i rzuciłam coś w stylu *dziękuje* ale chyba nie wyszło... Wszyscy zaczęli się śmiać. Mi zrobiło się serio głupio. Poszłam w stronę Mc nie patrząc na nikogo i w myślach tylko on...
Pov. Martinus
Szczerze to nie wiem dlaczego ona mnie tak ignoruje. Ja wiem jestem niegrzecznym chłopczykiem no ale dla niej staram się być jak najmilszy. Może mi coś nie wychodzi... Tamci zaczęli rzucać sobie jakieś słodkie teksty. Ugh denerwujące. Wyplułem gumę gdzieś na bok i poszłem za moją misią. Muszę z nią szczerze pogadać...
Ona na mój widok wbiegła szybko do Mc i trzymała drzwi tak, że ja nie mogłem ich otworzyć. Po chwili pokazała mi fakasa. Słodziak. Pokazałem jej serduszko z rąk. Zaśmiała się i zapukała palcem w czoło. Normalnie nie mogę ze śmiechu gdy ona tak robi🤣 po chwili stania chyba zrozumiałem dlaczego ona mnie nie chce... Myśli, iż ja chcę ją przelecieć... To zupełna nieprawda... I szczerze to ja żadnej w życiu nie leciałem. Po prostu z nimi byłem i płaciłem im za to żeby mówiły, że to robiliśmy. Ale ja się jakąkolwiek do domu bałem zaprosić w ogóle bałem się robić to z którąś. To jest za duża odpowiedzialność...
Ustąpiłem Weronice i usiadłem na ławce pod parasolką.Pov. Weronika
Zobaczyłam smutnego Martinusa siedzącego z głową zwróconą ku dołu. Miał tak smutną minę, że aż serce mnie ściskało. Wyszłam do niego. Zamykając drzwi rozejrzałam się gdzie są papużki i usiadłam obok. Aghh co jest ze mną? Dlaczego on mi tak strasznie się podoba😩 wrócił wzrok w moją stronę jednak głowa była zwrócona na dół.
Ja coś się stało? 🤔
Popatrzył na mnie. W jego oczach była pustka. Nie poznawałam go. Zawsze radosny i uśmiechnięty, mogący wszystko chłopak z wielkim talentem i miliardami fanek. To nie był teraz ten chłopak. Stał się zwykłym nastolatkiem. (respekcja oczu) nadal nie odpowiadał.
Martinus nic dzk... Chodź póki tamci wpatrzeni są w Lamborghini...
Wstał i otworzył mi drzwi do restauracji. Ja nie wiedziałam czy pójść czy nie... Może lepiej by było, żeby tutaj z nim pogadać?
Ja nie, dzk nie jestem głodna...
Blondyn popatrzył się na mnie. Mój burzący brzuch wyjawił całą prawdę. Blondyn się zaśmiał.
Martinus ty możesz nie być głodna ale twój brzuch już jest!
Oboje się zaśmialiśmy. W końcu weszłam do Mc a on za mną. Zamawiał jedzenie a ja zajęłam stolik. Popatrzyłam dookoła restauracji. Pary i rodziny przychodzili tutaj i spędzali świetnie czas. Dużo rodziców z dziećmi przychodziło na specjalny plac zabaw. Za oknem zobaczyłam Marcusa i Kinge. Karmili się frytkami. Mówiłam już że niedobrze mi na ich widok? Patrząc na nich wyobraziłam sobie siebie i Martinusa. W ogóle jak to się stało, że wcześniej uważałam go za największą świnie świata a teraz? Teraz to on mi świat do góry nogami wywalił. Popatrzyłam w jego stronę. Stał z paragonem i czekał na nasz numerek zamówienia. Ciekawe o czym myśli... Może o mnie? Taaak jasne... Blondyn szedł w moim kierunku z tacą z jedzeniem
CZYTASZ
Przed Siebie ~ Martinus Gunnarsen
FanfictionCZĘŚĆ PIERWSZA ZAKOŃCZONA CZĘŚĆ DRUGA W TRAKCIE ''[...]Ja- Martinus... Blondyn z radośniejszym uśmiechem na twarzy rzucił słodkie *hm?* i czekał, co mu chce powiedzieć. Ja- dostałam udaru słonecznego ale... Czym jest dla ciebie miłość? Chłopak pat...