PRZEPOWIEDNIA
Obudziłem się w wyjątkowo dobrym humorze. Posprzątałem cały swój domek, zrobiłem pranie i poszedłem na śniadanie. Zjadłem miseczkę płatków z jogurtem i poszedłem na trening. Tym razem postanowiłem zmierzyć się z Percy'm. A wiecie, że Percy jest całkiem niezłym przeciwnikiem. Dyszałem ciężko trochę poraniony, ale Percy również był już zmęczony i trochę poturbowany. Wykonał skok na niego i wykonałem szybkie pchnięcie w brzuch. Padł jak kłoda trochę krwawiąc z rany.
-Nieźle ci dziś idzie Nico. - Pochwalił Percy idąc do jeziora lecząc swoje rany wodą.
-Cóz dzisiaj jakoś mam dużą chyba dawkę dobrego humoru i szczęścia-Uśmiechnąłem się.
-Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Nyks ma w tym palce. - Zaśmiał się Percy.
-To tylko przyjaciółka-Zbyłem jego nie całkiem bezpodstawną zaczepkę.
Nagle ją zobaczyłem. Szła z Annabeth w nasza stronę. Dziś postawiła na czerń i skórę.
-Cześć duszyczko. - Puściłem jej oczko na przywitanie.
-Rany Nico... Jak ty wyglądasz?! - Wykrzyknęła dziewczyna. No tak wszędzie miałem parę ranek po treningu. Z nie których wciąż ciekła krew.
-Spokojnie. Ja dziś wyglądałem gorzej, ale jako Syn Posejdon mogę uleczyć się woda. - Uspokaja ją Percy.
-Do szpitala! Ale już-Powiedziała Nyks biorąc mnie za rękę. O nie.... Nie chciałem tam iść. To właśnie Will był tam głównie lekarze.
-Nyks...nie chce-Spojrzałem błagalnie.
Dziewczyna westchnęła.
-Dobrze. Sama cię opatrzę. Miałam kurs pierwszej pomocy. - Powiedziała i poprowadziła mnie do siebie. Kazała usiąść mi na kanapie. Gdy to zrobiłem poszła na chwilę a potem wróciła z zestawem pierwszej pomocy.
-Zdejmij bluzkę. - Poprosiła. Zarumieniłem się lekko, ale zrobiłem co mi kazała. Zaczęła od pleców. Co jakiś czas syczałem z bólu gdy czyściła mi rany ale przestawało boleć gdy nakładała mi bandaż.
-No dobrze. Skończyłam. Możesz się ubrać. - Powiedziała z lekkim uśmiechem. Widziałem jej lekkie rumieńce i spuszczony wzrok.
Ubrałem więc się myśląc, że ja peszę. No wiecie dziewczyna i chłopak bez koszulki. To trochę dość by poczuć zmieszanie.
Potem wyszliśmy na obiad. Wiecie spokojnie jemy sobie obiad i nagleeee... Bum! Pojawia się Rachel z pustymi oczodołami.
"Dziecię Niebios zrodzone,
O kradzież zostanie osądzone.
Przy nim dziecię Mroku,
Dzielnie kroczy a z nimi
Syn Mórz i córka Mądrości.
Trudny wybór czeka cię o
Wielka córo Niebios.
Czy miłość ociepli
Twe serce? Czy zamarzniesz na wieki."
Wszyscy zamilkł, a Rachel padła omdlała. Will od razu zabrał ja do lecznicy. Chejron wezwał mnie, Nyks Annabeth i Percy'ego.
-Słuchajcie. To na pewno wasza misja. Nie ma co do tego wątpliwości. Nyks czy ktoś oskarżył cię o jakąś kradzież do tej pory? - Spytał Chejron.
-Jak dotąd nie.. - Powiedziała dziewczyna.
Nagle drzwi Wielkiego Domu się otwarły i wpadł przez nie sam Hermes.
-Co tu robisz Hermesie? - Spytał Chejron.
-Przysyła mnie Posejdon-Powiedział bóg poslancow.
-Ojciec? - Zdziwił się Percy.
-Tak. Zaginął jego trójząb. Oskarżył o to wasza przyjaciółkę Nyks. Do przeciągu dwudziestu dni ma się znaleźć albo wybuchnie wojna.
-Dlaczego twierdzi, że ja to zrobiłam? - Spytała Nyks przestraszona.
-Ponieważ twój wielki ojciec Zeus raz taki numer zrobił. Dał tobie trójząb to podtrzymania a ty zrobiłaś nie mała burdę. Oczywiście Zeus potem go zwrócił, ale znów zaginął. - Odrzekł Hermes i zniknął.
Nyks zbladła jeszcze bardziej o ile możliwe jest to, że wampir Boże stać się jeszcze bledszy.
-Niczego nie ukradłam! - Krzyknęła wściekła.
-My to wiemy. - Powiedziałem. - Ale Posejdon nie. Nie mamy wyjścia. Musimy wyruszyć na tą misje.
-Najpierw spróbujmy jakoś rozwikłać ta przepowiednie. - Powiedziała Annabeth. - "Dziecię Niebios zrodzone, o kradzież zostanie posądzone."-Zacytowała.-Wiemy już, że chodzi o Nyks i oskarża się ją o kradzież trójzębu.
-Dalej jest "Przy nim dziecię Mroku kroczy a za nimi Syn Mórz i córka mądrości." Tu na pewno chodzi o mnie i Annabeth oraz Nico.
-Dalsza część jest bez sensu-Stwierdziłem. - Coś o wyborze w miłości lub zamarznięciu.
Postanowiliśmy, że na razie nie będziemy się tym przejmować. Czułem z jakiegoś powodu, że chodzi o mnie. Wolałem jednak nie mówić tego bo mógłbym się mylić.
-To gdzie idziemy najpierw? - Spytała Annabeth.
-Do Hadesu. Potrzebny nam lokalizator atrybutów bogów. A ma go mój ojciec. - Powiedziałem
-Znowu Podziemie. - Mruknął pod nosem Percy. -Zabije ojca. Za te głupie oskarżenia. Miałem inne plany na ten tydzień a nie szukanie lokalizator u stryja i przedzieranie się znowu po tej trupiarni! Bez urazy stary-Powiedział przepraszająco.
Westchnąłem.
-Idźcie się pakować i spać. Jutro z samego rana wyruszamy. - Powiedziałem tylko.
Wszyscy się rozeszli. Tylko Nyks siedziała jeszcze ze mną i wyglądała na strapiona.
-Nicooo.. Boje się-Szepnęła i wtuliła się we mnie. Też ją przytulił em i pogłaskałem po włosach.
-Będzie dobrze duszyczko. Obiecuję-Powiedziałem.
Chwilę potem poszliśmy do siebie spakowaliśmy się i poszliśmy spać.
A raczej cześć z nas. Ja nie mogłem spać i patrzyłem w sufit. Znowu to samo. Misja z której nie wiadomo czy wrócimy cali. Rad nie rad w końcu usunąłem. Ale nie miałem zbyt przyjemnych snów.
CZYTASZ
Książę Podziemia
FantasyTo opowieść o Nico di Angelo. Will Solace był z Nico rok. Potem poznał kogoś innego. Mniej że tak powiem ekscentrycznego i mrocznego. A Nico... Odsunął się od wszystkich znowu. Ale nie na długo.... Reszty dowiecie się czytając tą książkę. Seria licz...