Rozdział ③

67 13 14
                                    

Słońce chyliło się już ku wysokim dębom. Robiło się coraz szarzej. Ostatnie promienie padały na polankę i liczne krzewy malin, nadając wszystkiemu złotawy połysk. Powietrze stało ciężko, nie poruszone żadnym podmuchem wiatru. Wszędzie unosił się słodki zapach miodu oraz brzęczenie pszczół, chowających się już do swojego ula na drzewie.

Nagle odgłosy leśnego, spokojnego życia przerwało ciche miauknięcie. Na nisko zawieszonej gałęzi stała duża biała kotka z rudymi plamami na całym ciele. Tuż obok niej pojawił się ciemnoszary kocur, a jego długie i niezwykle ostre kły odbijały blask słońca. Usiadł na szorstkiej korze i zwiesił ogon tak, że swobodnie wisiał w powietrzu.

- Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe, by samodzielnie polować, zjawią się pod Niską Gałęzią! - powiedziała głośno biało-ruda kocica.

Po niedługim czasie wokół przywódczyni zebrał się cały klan. Nawet Mokre Serce wychyliła błękitną głowę z tunelu.

Konwaliowa Łapa usiadła między Czarną Łapą i Rumiankową Łapą i wytężyła słuch, aby dobrze usłyszeć Jarzębinową Gwiazdę.

- Na jutrzejsze zebranie klanów wyruszą ze mną: Szara Mgła, Jasny Wąs, Lśniący Kieł, Mysi Ogon, Rumiankowa Łapa oraz Konwaliowa Łapa - rzekła łagodnym głosem przywódczyni i ułożyła ogon na przednich łapach.

Szara kotka zastrzygła uszami z podekscytowaniem. Spojrzała w bok, na Rumiankową Łapę, a ten odwzajemnił radosny uśmiech. Oboje bardzo się ekscytowali, gdyż pierwszy raz mieli pójść do Złotych Skał.

- Bądźcie gotowi tuż po zachodzie słońca - głos przejął zastępca przywódczyni, Lśniący Kieł. Potem zeskoczył z gałęzi i dał znać, że można się rozejść. Powoli każdy z osobna chował się w swoim legowisku, lub podchodził do stosu w rogu obozu i jadł ostatni posiłek tamtego dnia.

- Nie mogę uwierzyć, że Jarzębinowa Gwiazda pozwoliła mi iść na zgromadzenie! - zapiszczała Konwaliowa Łapa, wchodząc do pustego pnia, służącego za legowisko uczniów. Usiadła na mchu i wypięła dumnie pierś, patrząc z góry na leżące rodzeństwo. - Oj, wy na pewno też kiedyś pójdziecie!

Prędka Łapa spojrzała na nią śpiącym wzrokiem. Ziewnęła głośno i wcisnęła czarny pyszczek w bok, mrucząc coś pod nosem.

- Konwaliowa Łapo - zagadnęła Różana Łapa. - Nie wydaje ci się, że Jarzębinowa Gwiazda była trochę... zmartwiona?

Konwaliowa Łapa przerzuciła pytający wzrok na przyjaciółkę. Potrząsnęła wolno głową, przypominając sobie wyraz pyska przywódczyni. Położyła się na posłaniu i patrzyła na Różaną Łapę.

- Może boi się zgromadzenia? - wciął się do rozmowy Czarna Łapa, dotychczas leżąc i przysłuchując się kotkom.

Różana Łapa prychnęła na białego kocura z oburzeniem. Machnęła przy tym kremowym ogonem.

- Jarzębinowa Gwiazda była już na nie jednym zgromadzeniu! Jestem pewna, że zna każdego przywódcę i zastępcę innych klanów! Nawet Klanu Cierni - zamiauczała i ziewnęła cicho, jednak oczy miała szeroko otwarte.

Konwaliowa Łapa myślała nad tym przez chwilę i doszła do wniosku, że Różana Łapa ma rację. Spostrzegła, że do legowiska wszedł Rumiankowa Łapa i usiadł obok niej.

- O czym rozmawiacie? - spytał z zainteresowaniem. Jego złota sierść dotykała lekko boku Konwaliowej Łapy, lecz mimo tego kotka czuła to bardzo wyraźnie. Starała się traktować ucznia medyczki jak przyjaciela, lecz wiedziała, że tym samym musi tłumić swoje uczucia do kocurka. Gdyby tylko Makowy Liść nie była taka stara, nie potrzebowałaby ucznia i tym samym Rumiankowa Łapa mógłby zostać kiedyś wojownikiem.

Szara kotka już chciała odpowiedzieć na pytanie złotego kota, lecz Różana Łapa wyprzedziła ją i burknęła:

- O niczym ważnym.

Potem zwinęła się w kłębek  i zasnęła. Czarna Łapa także już się kładł, lecz Rumiankowa Łapa nadal siedział na posłaniu Konwaliowej Łapy.

- Czemu Różana Łapa mnie nie lubi? - spytał cicho kocurek, przerywając niezręczną ciszę. Uczennica spojrzała na niego i przekrzywiła łebek.

- Dlaczego uważasz, że cię nie lubi? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.

- Nie wiem - mruknął. - Wydaje się być dla mnie trochę oschła.

Konwaliowa Łapa po chwili namysłu przyznała Rumiankowej Łapie rację. Od dłuższego czasu kremowa kotka zachowywała się tak w stosunku do kocura.

- Niestety nie znam odpowiedzi na twoje pytanie - miauknęła i położyła się na mchu. - Ale może uda mi się dowiedzieć czegoś od Różanej Łapy jutro.

Rumiankowa Łapa pokiwał z wdzięcznością głową i skierował się w głąb legowiska.




- Mysi Ogonie, może już lepiej wracajmy? - zapytała Konwaliowa Łapa mentorki. Ciemnoszara wojowniczka wyskoczyła zza krzaka z ziębą w zębach i położyła ją na trawie przed sobą. Wylizała ogon i spojrzała w górę.

- Masz rację, wracajmy. Niedługo ruszamy na zgromadzenie - miauknęła i wzięła zdobycz. Konwaliowa Łapa potruchtała za nią do kępy paproci, gdzie schowały resztę zwierzyny. Uczennica zabrała swoje trzy tłuste norniki, z których była bardzo dumna. Do niedawna nie umiała złapać nawet głupiego zająca.

Kotki przeszły krętą, wąską dróżką i minęły Wróble Drzewo. Z góry nie było słychać już żadnych świergotów. Pewnie zasnęły - przemknęło Konwaliowej Łapie przez myśl i poszła dalej za mentorką. W końcu weszły między krzaki i od razu rzuciły łupy na stos.

- Gratuluję tylu zdobyczy, Konwaliowa Łapo - odezwał się z tyłu znajomy głos. Odwróciła się i uśmiechnęła z wdzięcznością.

- Dziękuję - miauknęła do Chabrowego Tchnienia. Mała kotka skinęła głową i wzięła niedużego zająca. Potruchtała z nim do legowiska wojowników i zniknęła w pokrzywach.

- Zjedz coś, przed nami długa droga - miauknął Lśniący Kieł i posłał uczennicy łagodne spojrzenie. Sam chwycił nornika i zjadł na miejscu. Konwaliowa Łapa szybko zjadła ziębę upolowaną przez Mysiego Ogona i pobiegła do legowiska uczniów w poszukiwaniu Rumiankowej Łapy.

- Tu jesteś! Szukałam cię - powiedziała szara kotka, ujrzawszy kocurka zajadającego nornika. Rumiankowa Łapa podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się.

- Już nie mogę się doczekać - mruknął i wyszedł na zewnątrz. Wciągnął wieczorne powietrze i machnął ogonem, żeby kotka do niego dołączyła.

U wejścia do obozu stała już Jarzębinowa Gwiazda i zawołała koty idące na zgromadzenie. Uczniowie szybko dołączyli do reszty, wychodząc spomiędzy krzewów malin do dębowego lasu.




Całkiem mało czasu zajęło mi pisanie tego rozdziału, ale mam nadzieję, że się Wam podoba. Jeśli tak, koniecznie dajcie znać!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 25, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wojownicy ff || Zimna wojna || Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz