Rozdział 3: tylko raz, na chwilę

3.7K 188 118
                                    

- Robimy coś dziś? - spojrzałem na mojego chłopaka, gdy robiliśmy obiad. Dziś niestety nam to przypadło.

- Chłopaki coś mówili żeby wyjść na miasto do jakiegoś baru - wzruszył ramionami.

- Ty pijesz, czy ja? - zapytałem, wracając do krojenia mięsa.

- Bez znaczenia - odparł.

- To ty możesz jak chcesz - stwierdziłem, a Łukasz puścił mi oczko.

Pracowaliśmy chwilę w ciszy, do momentu, w którym nie zrzuciłem z blatu dużego noża, który upadł na podłogę tuż przy mojej stopie. Przestraszyłem się oczywiście i odskoczyłem do tyłu, prosto na Łukasza.

- Nic ci nie jest? - objął mnie mocno.

- Nic, tylko się przestraszyłem - przyłożyłem sobie dłoń do serca.

- To dobrze - dał mi buziaka i odsunął się, aby podnieść nóż. - Może sam dokończę?

- Nie. Pomogę ci - odparłem.

Po obiedzie wyszliśmy całą piątką na miasto. Błażej znalazł jakiś bar w centrum miasta i tam postanowiliśmy się wybrać. Chłopakom całkiem spodobało się miejsce, na mnie nie zrobiło jakiegoś szczególnego wrażenia. Łukasz nie był do końca przekonany, czy to że we czterech wypiją trochę w barze to dobry pomysł. Albo po prostu już wtedy wiedział jak to się skończy i do jakiego stanu doprowadzi go Kuba.

A mianowicie wszyscy czterej wypili dużo, o dużo za dużo. Oczywiście najgorzej z nich wszystkich wyglądał Błażej i Łukasz. Tomek był cwany i omijał kolejki, a Kuba po prostu miał najmocniejszą głowę z całej paczki, bo wygląda jakby wypił po prostu kilka piw. Dlatego to on  pomagał mi zapakować całą gromadę do samochodu, a potem siedział ze mną z przodu. Chociaż Łukasz kłócił się z nami obydwoma o to, że to on chce siedzieć z przodu koło mnie. Ale doskonale wiedziałem, że to nie jest dobry pomysł, rozpraszałby mnie jak cholera. A poza tym zatrzymała nas policja, gdyby to Łukasz siedział obok mnie, dostałbym taki mandat żebym się do końca życia nie pozbierał.

Po powrocie do domku zaczęła się największa jazda, ponieważ trzeba było całą trójkę, która zajmowała tylną kanapę przetransportować do łóżek. O ile Tomek poszedł nawet o własnych siłach tylko się trochę zataczał, o tyle Błażeja Kuba dosłownie wniósł do domu. Natomiast Łukasz musiał wdać się w ze mną w dyskusję na temat tego, dlaczego nie siedział z przodu.

- Łukasz, wysiadaj - westchnąłem, gdy chłopak nadal był w aucie. Co prawda nogi już stały na ziemi, ale nie chciał wysiąść.

- Dlaczego Kuba siedział obok ciebie? To ja jestem twoim chłopakiem - mówił obrażony.

- Powinieneś się cieszyć, że to Kuba tam siedział. Dostałbym mandat - wyciągnąłem do niego rękę. - Chodź.

- Nie chcę - mruknął.

- Łukasz, proszę cię - podszedłem do niego. - Chodź już. Idziemy do łóżka.

Brunet popatrzył na mnie przez chwilę i wysiadł. Zachwiał się i zatoczył, ale zdążyłem złapać go za kurtkę. Łukasz objął ramionami moją szyję, przytulając mnie. Sięgnąłem ręką i zamknąłem tylne drzwi od Audi. Odsunąłem się trochę od mojego chłopaka i powoli ruszyliśmy w stronę domu. O ile po trzech schodkach do drzwi wejściowych, Łukasz wszedł lekko się zataczając, to schody na pierwsze piętro były dla niego wyzwaniem. Dlatego najpierw posadziłem go na stopniach i zdjąłem z niego kurtkę.

- Do naga mnie rozbierzesz? - zapytał, gdy pomagałem mu ściągnąć buty.

- Tutaj? Nie - uśmiechnąłem się i wyprostowałem. Łukasz wyciągnął ręce i zaczął rozpinać moją kurtkę. Szło mu marnie, ale nie przeszkadzałem mu. Gdy w końcu mu się udało, chciał wstać, ale go powstrzymałem. - Poczekaj tu, powieszę kurtki i zostawię buty, ok?

Kochanie, poznaj moich kumpli | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz