VIII

2.3K 206 99
                                    

Albus o dziwo obudził się wcześniej niż Scorpius. Nie był przyzwyczajony do spania z kimś na jednym łóżku, dlatego, gdy tylko za bardzo przybliżył się do Scorpiusa od razu poczuł potrzebę pobudki. Obudzenie się tak blisko, twarzą w twarz swoim przyjacielem jest naprawdę żenującym i niezbyt przyjemnym przeżyciem. Jeszcze gorsze jest to, że przypomniało mu się to jego wczorajsze zachowanie. Oboje byli przecież tacy zmęczeni, a nikt nie myśli przecież trzeźwo, gdy jest zmęczony, prawda? Więc dlaczego na myśl o tym ma te dziwne uczucie w brzuchu i - co gorsza - ma ochotę zrobić to raz jeszcze. Jęknął tylko cicho mając nadzieję, że nie jest chory. Może ma gorączkę i dlatego ma jakieś dziwne urojenia.

Wstał powoli z łóżka ale nie kręciło mu się w głowie i jedyne co mi doskwierało to szczypiące go z niedospania oczy. Od razu wziął się do szukania swojego telefonu. Znalazł go w szufladzie i odczytał godzinę - siódma piętnaście. Pewnie zaraz ktoś przyjdzie i zawoła go na śniadanie. Odkładając telefon na biurko kątem oka zauważył ich wczorajsze szkice. Nie wyglądały wyjątkowo pięknie ale według Albusa całkiem przyzwoicie. Co prawda nie znał się na rysowaniu profesjonalnie ale nawet swoim amatorskim okiem widział pewne rzeczy, które mogły wyjść mu lepiej. Patrząc tak na Scorpiusa wciąż czuł się dziwnie, nawet jeśli był to tylko rysunek więc odłożył go i zszedł na dół stwierdzając, że nie ma potrzeby budzić przyjaciela tak wcześnie.

Idąc schodami na dół strasznie się zamyślił, na szczęście znał drogę w dół jak własną kieszeń. Jak ten delikatny dzieciak mógł go tak zmieniać za każdym razem, gdy od nowa go spotykał. Gdy pierwszy raz go spotykał był zwykłym, zagubionym i niezdarnym dzieckiem, któremu los nie skąpił zmartwień, jednak obecność Malfoya pomogła mu się z tym oswoić. Na drugim roku przytłaczały go uwagi na jego temat, które choć z trudem mógł w jakiś sposób zaakceptować ale z jakiegoś powodu uwagi na temat jego przyjaciela uderzały w niego dużo bardziej i nie potrafił się wtedy opanować. Scorpius przekonywał go wtedy, że nie warto się niepotrzebnie denerwować i to, że udaje im się go rozzłościć tylko ich nakręca i choć wciąż zdarzało mu się wybuchać nie robił tego zbyt często lecz tylko dlatego, żeby nie przysparzać przyjacielowi niepotrzebnych kłopotów. Na trzecim starał się być podporą dla przyjaciela, który stracił pewnie najważniejszą osobę w swoim życiu - matkę, co nauczyło go, że powinni trzymać się na dobre i na złe, zaufał mu bezgranicznie, otoczył przyjaciela czymś w stylu porcelanowej bańki, która praktycznie niezauważalnie oddzielała go od pozostałych przykrości, które Albus brał na siebie. Przykładowo, jeśli Scorpius zepsuł coś na eliksirach, obronie przed czarną magią czy jakiejkolwiek innej lekcji Albus przekonywał wszystkich, że to jego wina. Gdy tylko Scorpiusa nie było przy nim, nic tylko prychał i się krzywił starając się być tak odpychającym, jak tylko się da żeby tylko nikt nie chciał do niego podejść, jeśli byłby ze Scorpiusem. Czwarty rok był rokiem, w którym starał się przetrwać ten, pod pewnym względem, ciężki pobyt w Hogwarcie jednak z drugiej strony zdobył nowych przyjaciół i chociaż częściowo pogodził się z bratem. Okres dorastania robił z niego cichego, ale jeśli trzeba zgryźliwego i sarkastycznego, przez co odpychającego chłopaka co zdawało się wadzić wszystkim oprócz Scorpiusa który jako jedyny wiedział, że to tylko maska, pod którą kryje się skrzywdzony, niezrozumiany dzieciak, który bał się zaufać komukolwiek prócz jego co miało w sobie dużo prawdy ale raczej zostało efektem ubocznym trzeciego roku. Rok, który miał za sobą, być może nie różnił się zbytnio od poprzedniego ale za to te kilka dni przed jego szóstym już rokiem były strasznie dziwne, w jakiś sposób otwierał się na swoją rodzinę co wbrew pozorom wcale mu się nie podobało. Wiedział, że chwilowe zdumienie się nim minie tak szybko, jak przybyło i pozostawi po sobie tylko gorzkie rozczarowanie lub – co gorsza – ludzie zaczną się nim interesować, będą oczekiwali od niego tego, że będzie taki jak ojciec a on będzie żył pod wieczną presją nie spełniając niczyich oczekiwań. Nawet Scorpiusa. Lepiej nie wychodzić poza bezpieczną strefę zimniej obojętności, czarnej owcy i nieudacznika. Od takich nikt niczego nie oczekuje.

Pan prefekt || ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz