Miliony gwiazd przyozdabiały granatowe niebo. Ciepły, niezwykle przyjemny wiatr porywał do tańca jej roztrzepane, długie włosy kiedy pokonywali kolejne kilometry. Kierując się tam, gdzie poprowadzi ich asfaltowa droga. Nie znając swego celu, niczego nie planując.
Oddali swe wyświechtane życia w ręce przewrotnego losu. Pozwalali, by robił z nimi wszystko to, co zapragnie. Opierając dłonie o zewnętrzną część samochodu, klęknęła na siedzeniu i wychyliła się przez okno. Ciemne kosmyki zakrywały jej zaczerwienioną, rozpaloną twarz. Mrużyła oczy i uchylała usta.
Cicho nuciła swoją ulubioną melodię z dłonią chłopaka na swych biodrach. Czuła chemikalia krążące w jej żyłach i pozorną radość. Uśmiechała się, poruszała biodrami, podziwiała nocne widoki i puste pola. Jednak każde uniesienie kącików przepełnione było obłudą, sztucznością, pozorami. Uśmiech upleciony z zatrutych żył. Szczęście utkane cienką nicią pozornej wyższości uczuć.
— Muszę siku — stwierdziła niezwykle poważnym głosem, gdy wsunęła się z powrotem do środka. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, kręcąc głową.
— Nie mam pojęcia jak daleko stąd jest najbliższa stacja. Musisz wytrzymać.
— Nie mam zamiaru. Zatrzymaj się gdziekolwiek — prychnęła, układając dłonie na brzuchu i wydymając niecierpliwie wargi.
— Tak nagle ci się zachciało? — Uniósł brew, spoglądając na dziewczynę kątem oka.
— A masz z tym jakiś problem? — rzuciła mało sympatycznym tonem, czując jak rozsadza jej pęcherz.
— Kobiety — westchnął ostentacyjnie, by w następnym momencie dojrzeć niezłą miejscówkę.
Zatrzymali się na starej, opuszczonej stacji benzynowej. Szyld z nazwą ledwo trzymał się na grubych gwoździach i kiwał się na wietrze, skrzypiąc niepokojąco. Baby wyskoczyła z auta jak poparzona i niecierpliwym wzrokiem odszukała coś, co wyglądało na toaletę. Louis zaśmiał się dźwięcznie i odetchnął pełną piersią. Rozejrzał się leniwie po okolicy i poczuł swego rodzaju ulgę. Całkowita pustka i cisza sprawiały, że jego duszę oplotły ramiona spokoju. Przyjemnego spokoju i tajemnicy.
Wyszła z pomieszczenia, udającego toaletę i odetchnęła z niekłamaną ulgą. Rozejrzała się, jednak nigdzie nie dostrzegła Louisa. Dopiero gęste kłęby mlecznego dymu zdradziły miejsce pobytu chłopaka. Spojrzała w górę, dostrzegając ciemnookiego siedzącego na dachu starej stacji benzynowej i uśmiechnęła się delikatnie.
Zwinnie wspięła się na górę i usiadła tuż obok milczącego Louisa. Zerknął na dziewczynę kątem oka i wręczył jointa. Oblizała się i leniwie wsuwając go do ust, zaciągnęła się mocno. Zmrużyła oczy i wypuściła dym z ust. Opary zakryły jej zaniepokojoną twarz.W ciszy przerywanej ich niespokojnymi oddechami, przyglądali się nieznanemu światu. Obserwowali gwiazdy i liczyli na cud. Zaciągali się swoim zagubieniem i wydychali marzenia.
— Wszyscy jesteśmy samotni, wszyscy jesteśmy bękartami — mruknął ledwo słyszalnie, powoli kładąc się na plecach i nie odrywając wzroku od nieboskłonu.
— Nie ma rzeczy, w którą wierzyłbym całym sercem. Jesteśmy odrzuceni przez świat ponad nami. — Uniósł rękę w górę i palcami kreślił w przestrzeni nieznane wzory.
CZYTASZ
ROAD TO HELL • bad tomlinson ✔️
Fanfiction❝Narcystyczna dziwka i ekscentryczny drań, narodzeni z niespełnionych snów. ❞ ©fakefreud Odnowiona wersja krótkiego opowiadania z poprzedniego konta, która ma dla mnie ogromną wartość. [przekleństwa, sceny erotyczne, narkotyki, dewiacje]