8.5K 393 270
                                    

Mijały miesiące od regularnych spotkań Iwaizumiego i Oikawy. Można pomyśleć, iż byli w związku, oczywiście nawet ich wspólni przyjaciele śmiali się pod nosem widząc tę dwójkę razem. W takich chwilach oboje przewracali oczami z uśmiechem na ustach, jednak dziwne uczucie w środku ich serc pragnących miłości i uczucia powodowało, że pragnęli realnego odwzorowania tych wszystkich przepowiedni jakie zdążyli usłyszeć od Makkiego i Mattsuna, którzy już zdążyli się faktycznie sobie zakochać i stworzyć szczęśliwą parę. Jak to mówili ich przyjaciele - "pora na was".

Pewnego dnia Oikawa wpadł na jeden z tych swoich genialnych pomysłów. Postanowił stworzyć dla przyjaciela specjalną grę, w której będzie musiał go znaleźć, gdzieś w Tokyo.

Pierwsza wiadomość, jaką Hajime dostał od przyjaciela (z samego rana oczywiście) brzmiała:
Udaj się w miejsce, w którym za dzieciaka spędzaliśmy najwięcej czasu.

Niestety, Iwaizumi miał utrudnione zadanie, gdyż przez jego cudownego kolegę wszędzie ich było pełno. Mimo to, było to jedyne miejsce, w którym tak właściwie się wychowali.

Boisko. To, które istnieje już kilkanaście lat. Właśnie tutaj Oikawa uczył się grać, w końcu to jego marzenia były aż tak wybujałe, że od razu widział siebie w reprezentacji mimo tego, że ledwo podrzucał piłkę. Ale zaciętość i wytrwałość kapitana sprawiła, że jego treningi nie poszły na marne. Prawda, przemęczał się, ale był przy nim ten głupi gość, który mimo jego wybryków, dalej trwał z tym idiotą.

Po dotarciu na miejsce poszukiwania nie zajęły długo. Na samej górze siatki ujrzał niewielką karteczkę, do której nie dosięgnąłby zwykły dzieciak. Właśnie dlatego tak doświadczony gracz jak Hajime bez problemu doskoczył do celu.

Kolejne wiadomości i wskazówki nie były zbyt proste. Jednak z racji, że Iwaizumi doskonale znał swojego przyjaciela potrafił wejść w głąb jego głupkowatego umysłu i zrozumieć, czego chciał. I właśnie przez to jakimś cudem wylądował w bibliotece. W miejscu, w którym razem chodzili po książki przygotowując się do różnych prac do szkoły.

Wśród półek pełnych książek ciężko było znaleźć tę jedną, cudowną osobę, po którą tu przyszedł.
I właśnie w tej chwili ciemnowłosy poczuł na swoich oczach dotyk tych przyjemnie ciepłych, zadbanych dłoni. Był to dotyk tej osoby, która mimo strasznego korygowania go czasami, odczuwał dziwne pragnienie poczucia tych dłoni na całym swoim ciele. Takie delikatne...

-Już się bałem, że mnie nie znajdziesz, Iwa-chan- usłyszał ten słodki głos za sobą. Dłonie z jego oczu powoli zostały zabrane, co częściowo uszczęśliwiło Hajime, ale z tej drugiej zdenerwowało, ponieważ pragnął go bliżej siebie. Nie kolegi, nie przyjaciela. Ukochanego.

-Za dobrze Cię znam, głupku- na ustach asa pojawił się lekki uśmiech, ten, na którego patrzenie było tak bardzo kojące i miłe.

-Nie jestem aż takim głupkiem ! Potrafię wymyślić coś ciekawego i mądrego- odpowiedział kapitan z rękami skrzyżowanymi na piersi i naburmuszoną miną.

Zawsze był tak słodki gdy się obrażał. Chociaż nie, to trochę złe określenie. To nie było obrażanie sie, a sam foch, który i tak mijał po krótkiej chwili. W końcu Oikawa nie potrafił się gniewać na Hajime.

Tooru łapiąc przyjaciela za rękę zaciągnął go na sam tył biblioteki. Było tam jeszcze spokojniej niż gdziekolwiek, a przecież o to w tej chwili chodziło. Żeby nikt ich nie zobaczył.

Biblioteka, w której aktualnie przebywali była wyjątkowo przestrzenna. Oczywiście, mnóstwo półek przepełnionych różnymi książkami, w centrum całego obiektu umiejscowiona była masa stolików, gdzieniegdzie z komputerami. Jednak nie to ich teraz interesowało. Ciekawsze było to, jak Oikawa wszystko przemyślał i doskonale dobrał miejsce, w którym byli.
Stali w dziale z książkami o miłości i romansach, w końcu to tutaj Tooru pragnął wyznać wszystko, co leżało mu na sercu. Stres powoli zjadał go od środka, plątał się we własnych słowach i wyznaniach. Bał się jego reakcji, będzie zły ? Wyśmieje go i odejdzie? Nie, nie zrobiłby mu tego.

W tej właśnie chwili Tooru dotknął delikatnie policzka tego cudownego człowieka. Tego, który praktycznie go wychował, ten, który uświadomił mu czym jest prawdziwa miłość.
Chłopak porządnie się zestresował, jednak mimo tego przyparł chłopaka do ściany między półkami. Wzrok brązowych oczu przeszył Hajime na wylot, przez co aż jego policzki zaczęły mocno piec, oblewając się przy tym mocnym rumieńcem. Nie chciał się odsunąć, nie chciał uciec. To była ta chwila, o której śnił po nocach.

Jedna z dłoni Oikawy powędrowała na rozpalony policzek przyjaciela, który tak właściwie przestał nim być. Stał się tym jedynym, po prostu.

Ich usta zetknęły się w delikatnym i nieśmiałym pocałunku. Iwaizumi nawet nie zdążył się tą chwila nacieszyć, gdyż Oikawa że stresu odsunął się.

-Ja... przepraszam- wyszeptał i chcąc uciec odwrócił się szybko w stronę wyjścia, jednak pewna siła zatrzymała go w miejscu, wręcz ciągnąc w drugą stronę. Hajime przytrzymał tego zakłopotamego aniołka przy sobie, żeby przytulił się do niego. Podziałało.

-Daj mi więcej- wyszeptał Iwaizumi głaszcząc przyjaciela po włosach- podobało mi się, bardzo.

Ich marzenie się spełniło - zdobyli siebie nawzajem. Kochali się, żyli i byli szczęśliwi.

~♡~

Iwaoi || One shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz