8. Kobieta fatalna

460 33 2
                                    

Z powodu swojego młodego wieku i skromnego doświadczenia z płcią przeciwną nie spotkał dotąd kobiety tego pokroju. Bezgranicznie pewnej siebie, ociekającej wdziękiem, traktującej innych z dostrzegalną rezerwą, mimo pozornej otwartości zamkniętej w sobie, ukrywającej własne cele oraz sposoby na ich osiągniecie i w końcu inteligentnie przebiegłej.
Mógł jednak poznać całą tą niezywkłą mieszankę cech podczas kolacji, na którą musiał się zdecydować, by nie wzbudzać podejrzeń, co do jego nieobecności. Przy stole brakowało kilku nakryć, w tym Armiego, z powodu  przedłużających się zdjęć w miasteczku.
Kiedy zrezygnowany mieszał w talerzu, do posiłku dołączyła Liz zajmując miejsce naprzeciw niego.
- Ktoś tu chyba nie ma apetytu- zabrzmiał jej beztroski głos
- Chyba coś mi zaszkodziło. Przepraszam jeśli ten widok cię gorszy- mówił jak najbardziej szczerze doskonale wiedząc, że dobre maniery nie pozwalają na takie zachowanie, nawet przy żonie Hammera, grzeczniej byłoby po prostu odejść.
- Czyli to wszystko, co o tobie słyszałam to prawda. Śliczny młodzieniec o nienagannych manierach i zapewne dużej wiedzy - Timo nie obchodziło to co sądzi o nim kobieta; był zachwycony faktem, że to wszystko usłyszała nie od kogo innego jak od swojego męża
- Dziękuje Pani, to bardzo miłe, ale myślę, że to lekko przerysowany obraz- odparł uprzejmie z uśmiechem, który był nieświadomą zasługą Olivera
- Po pierwsze, mam właśnie ten obraz przed oczami i nie sądzę żeby był przerysowany, a po drugie myślę, że nie jestem jeszcze w tym wieku, który nakazuje żeby młodzi mężczyźni mówili mi per Pani, mów mi proszę Liz- uśmiecha się zalotnie
- Dobrze- odpowiada z mniejszym już uśmiechem czując się lekko niezręcznie
- Jak ci się parcuje z Armie'm? - czy to zwykłe pytanie? Może coś wie lub podejrzewa? Czy wiedząc o wszystkim, byłaby aż tak perfidna zadając to pytanie?
- Ummm, dobrze, to świetny i profesjonalny aktor- stara się brzmieć normalnie
- Brzmisz jakbyście się nie dogadawyli- śmieje się żartobliwie, a on dalej nie jest pewny jej intencji
- Nie, skądże- woli niczego więcej nie dodawać
- Daj spokój, jest moim mężem, doskonale wiem jaki nieznośny potrafi być- pierwsza lampka ostrzegawcza - i ta jego kłótliwość - druga lampka- żeby jeszcze nie był taki uparty- swieci już cały arsenał światełek układających się w pytanie „ Mówimy o tym samym mężczyźnie?"
- Jak długo z nami zostaniesz? - oby ten unik zadziałał. Nie wie czy kobieta go sprawdza czy Hammer naprawdę ma dwa oblicza.
- Jeszcze nie wiem, zależy jak wydarzenia się potoczą
- Rozumiem- zupełnie nie rozumiał. Wadą sporego braku w kontaktach z kobietami był brak rozpoznawania flirtu, ale on nie mógł o tym wiedzieć. Dlatego niewiele wiedział.
Mimo wyraźnego braku apetytu szybko uporał się z posiłkiem i zniknął w swoim pokoju modląc się o szybkie nadejście snu, miał po dziurki w nosie chaosu, ktory wtargnął w jego poukładane życie.
Był zanurzony po szyje w sennej wodzie, kiedy był zmuszony wrócić na brzeg.
- Śpisz? - z uchylonych dworzi dosięgnął go cichy głos
- Już nie. Nie czaj się i wchodź bo jeszcze cię ktoś zobaczy- mamrocze przecierając oczy
Hammer stara się wejść bezgłośnie, ale podłoga nie jest jego sprzymierzeńcem.
- Czego chcesz? - to pytanie sprawia, że nie siada na łóżku tylko opiera się o biurko pod oknem
- Popatrzeć
- Tylko tyle?
- Aż tyle- serce zaczyna ulegać, ale rozum nie może dać za wygraną, narazie muszą trzymać się od siebie z daleka
- Nie rób tego- kręci głową i jest zmuszony na niego spojrzeć żeby udowodnić swój smutek i ubolewanie
- Przepraszam, nie powinienem był przychodzić- cisza
- Nie powinieneś, dobranoc- odwraca się kończąc tym samym rozmowę i czeka aż Armie wyjdzie. Skrzypienie desek informuje go o położeniu  mężczyzny, który zatrzymuje się przy drzwiach i zmierza z powrotem w głąb pokoju.
- Możesz na chwilę zapomnieć o sumieniu i poczuciu winy i się do mnie odwrócić? - słyszy szept tuż nad swoim uchem. Tamy pękają i nawet rozum ulega. Przewraca się w jego stronę i natychmiast spotyka stęsknione, gorące usta proszące o zrozumienie. Co ma zrobić w takim momencie człowiek, który przeżywa to wszystko po raz pierwszy? Może się jedynie temu poddać i wyryć w pamięci żeby móc wrócić do tego w każdej chwili, a po odczytaniu, przeżywać z każdym kolejnym razem mniej intensywnie. Więc Ti jak pilny uczeń, zapisuje wszystko szczegółowo by zaraz po wyjściu starszego móc skorzystać z notatek.
Przyciąga jednak mężczyznę do siebie i przywiera do jego ciała swoim. Armie kończy pocałunek muskając czoło chłopaka i pozwala mu wtulić się w jego pierś.
- Śpij
- Rano cię nie będzie
- Nie, ale teraz jestem, śpij- gładzi go uspokajająco po plecach, a ich klatki unoszą się w tym samym, spokojnym rytmie.
Budzi go pukanie do drzwi. Z przerażenia aż siada bojąc się, że ktoś zobaczy ich razem, ale okazuje się, że nie ma powodów do zmartwień. Słońce już zaczyna zaglądać do okien, a po blondynie nie zostało żaden ślad. Widocznie wyszedł dużo wcześniej.
- Proszę- mówi mimo wszystko mocno zaspany, a w drzwiach pojawia się ostatnia osoba, jakiej mógłby się spodziewać. Liz ma na sobie jedwabną koszulkę na ramiączkach i szlafrok z tiulu, warto tez wspomnieć o wyraźnym braku biustonosza. Co najdziwniejsze, zważając na tak wczesną porę, ma pełny makijaż i ułożone włosy co wprawia Timo w jeszcze większe zdziwienie.
- Coś się stało?
- Przepraszam, że cię obudziłam, ale to z powodu tej okropnej migreny- wymownie masuje sobie skronie- nie wzięłam ze sobą proszków. Mógłbyś mnie czymś poratować ?
- Poczekaj, zaraz poszukam- z ulgą znika w łazience w poszukiwaniu leków
- Nie miałabym tego problemu gdyby nie mój mąż- nawet Elio wyczuwa wyraźną próbę wzbudzenia współczucia. Jednak to wszystko jest zbyt zagmatwane, żeby zdecydował się pociągnąć temat dlatego stara się go zgrabnie obejść.
- Mam tylko to- wraca z tabletkami w ręce
- Dziękuje, wiedziałam, że taki anioł jak ty na pewno mi pomoże - uśmiecha się zalotnie- nie to co inni- podejmuje kolejna próbę, ale Ti jedynie grzecznie się uśmiecha.
- Cieszę się, że mogłem pomóc- dodaje
- Ja również- już nie wyglada jakby okolwiek jej doskwierało. Wydaje się być zawiedziona i wychodzi zamaszyście kręcąc biodrami.
Jest jeszcze jedna cecha, którą przy dobrej obserwacji można dostrzec u Liz. Nie lubi być odrzucana przez mężczyzn i nie odpuszcza im tak łatwo. Elio miał się dopiero o tym przekonać.
*************************************

Cieszę się, że jest was coraz więcej.
Jeśli się wam podoba, to bardzo mile widziane komentarza i gwiazdki :)

Call me if you want Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz