Rodzinny obiad

379 13 2
                                    

Rodzinny obiad w restauracji. Najgorsze co może być (oczywiście jeśli grono wychodzi po za ciebie i rodziców z rodzeństwem). Zwykle co niedzielne "uroczystości" odbywają się na piętrze u dziadków, ale dzisiaj z okazji 50 rocznicy ich ślubu rodzina zorganizowała swego rodzaju imprezę w restauracji aż w centrum miasta. Mówiąc 'aż' mam na myśli to, że mieszkamy na obrzeżach i do metropolii wybieramy się rzadko.

Na dzisiejsze obchody przyjechało tyle gości, że nawet nie dam rady wszystkich wymienić. Nie cierpię takich zlotów rodzinnych, bo wszyscy z którymi nie widziałeś się dłużej niż miesiąc (czasami nawet mniej) zaczynają wypytywać o każdy szczegół twojego życia.

-Jak tam w szkole Tadziu?- pytanie od ciotki Marty.

-Znalazłeś już sobie jakąś ładną dziewczynę?- tutaj próbuje mnie zagiąć wujaszek Filip.

-Jakiś ty przystojny! Pewnie dziewczęta się za tobą oglądają- tak się zastanawiam czy babcia jest ślepa, próbuje podnieść mi samoocenę, czy może po prostu chce powiedzieć "zwracam uwagę na twój wygląd bo tak naprawdę jesteś brzydki"

-Kiedy nam jakąś przyprowadzisz?

-Jakie masz oceny?

-Gdzie chcesz iść po liceum?

Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć na żadne z pytań, bo pojawiały się jedno po drugim bez przerwy na odpowiedź. W sumie to dobrze, bo jak nie mogłem odpowiedzieć to się mną znudzili i obrali sobie jako ofiarę kogoś bardziej rozmownego. I kiedy wszyscy już wiedzą wszystko o wszystkich zaczynają się tematy idealne do wywołania wojny domowej. Polityka. Ach, jakież to wybuchają zamieszki, kiedy starsi kłócą się która partia jest lepsza, kto ma bardziej poprawne poglądy, kto jest oszustem, a kto przyjacielem. Ale najlepsze jest to, że chwilę po temacie polityki ktoś mówi, że nie warto sobie tym głowy zawracać na rodzinnym spotkaniu i proponuje zmianę tematu. oczywiście rodzina się zgadza i przechodzi na temat, w którym wszyscy się ze sobą zgadzają. L G B T. Wystarczy, że ktoś wypowie to słowo i zaczyna się masowe plucie na ludzi innych orientacji, oskarżanie o 'bycie niezdecydowanym' środowisko bi, debaty na temat tego, że to choroba psychiczna i trend wśród młodzieży. I za każdym razem, na każdej imprezie muszę tak popijać sok pomarańczowy słuchając tego pieprzenia, bo jestem bi, a na dodatek mam chłopaka, więc nie mam prawa się odezwać. Oczywiście nikt nie wie o mojej prawdziwej orientacji, bo przecież zostałbym spalony na stosie. Wszyscy myślą, że jestem hetero i co ciekawsze mam już dziewczynę, mimo, że jej nie chcę. Brzmi to absurdalnie, bo przecież przed chwilą powiedziałem o chłopaku, ale tak właśnie jest. Rodzice już kiedy byłem dzieckiem wybrali mi na przyszłą żonę moją przyjaciółkę Marysię, potocznie nazywaną przez nas Mary.
Wracając do teraźniejszości, udało mi się uciec dzięki dzieciakom, które jak na każdej imprezie miały ochotę pobiegać. Poszedłem z dzieciarnią na zewnątrz.

-Tadzio, chodźmy na plac zabaw!

-Okej, jak chcecie- zgodziłem się, bo chciałem mieć ich z głowy. Siadłem na huśtawce. Rozejrzałem się po placu, żeby upewnić się, że w około nie ma nic ciekawego, kiedy zobaczyłem Iwo.

-Iwo!- zawołałem do niego, bo w sumie nie miałem co robić.

-Cześć!- podszedł do mnie. Już miał mnie cmoknąć, jak zawsze kiedy się widujemy, ale musiałem brutalnie go powstrzymać, bo dzieciaki bawiły się w piaskownicy na przeciwko nas.

-Co ty tu robisz?- zapytał siadając obok.

-Dziadkowie mają 50-tkę i kazali mi pilnować dzieci.

-Podobnie jak ja, tyko, że ja przyjechałem na chrzciny siostrzenicy- powiedział patrząc mi w oczy. Zawsze kiedy tak na mnie patrzy mam ochotę go pocałować. Spojrzałem na dzieci, potem zna niego, a potem znów na dzieci. Miały nas w głębokim poważaniu, więc wykorzystałem sytuację i szybko, ale nie za szybko pocałowałem Iwo.

-Wow, nie wiedziałem, że aż tak bardzo lubisz ryzyko- zaśmiał się cicho.

-Dobrze wiesz, że nie umiem się powstrzymać jak tak na mnie patrzysz.

-Wiesz co? Chodzimy ze sobą od roku, może wreszcie powinniśmy 'wyjść z szafy'?

-Nie ma mowy, moja rodzina by mnie wyrzuciła na ulicę. Zabroniliby nam się spotykać, a tego nie chcesz, prawda?

-No niby tak...ale ciągłe ukrywanie się jest męczące.

-Wiem...po prostu poczekajmy z tym jeszcze chwilę okej?

-Eh..okej- Iwo przystał na mój pomysł bardzo niechętnie. Znów zacząłem się rozglądać wokoło. Zobaczyłem Daniela idącego w naszą stronę. Było ode mnie o 6 lat młodszy (miał wtedy 11 lat).

-Ej Daniel- powiedziałem kiedy był już w miarę blisko nas- chcesz chwilę popilnować dzieciaków za dychę?- spytałem, bo wpadłem na genialny pomysł.

-No mogę, ale jak za dychę to za 5 minut.

-Chyba cię pogięło. Dycha za 15 albo puszczę twojej mamie nagranie, na którym przeklinasz.

-Ugh, niech ci będzie- w końcu się zgodził, bo w sumie nie miał wyboru. Wstałem z huśtawki i spojrzałem porozumiewawczo na Iwo. Od razu domyślił się o co chodzi. Poszliśmy na krótki spacer do parku, a potem za budynek. Iwo przybił mnie do ściany. Podniósł moją głowę do góry, było ode mnie wyższy o 10 centymetrów.

-Przepraszam, ale nie mogę dłużej się powstrzymywać- powiedział, po czym mnie pocałował. Całował mnie namiętnie, a robił tak tylko kiedy naprawdę nie mógł wytrzymać. Badał językiem całą moją buzię. Przez chwilę byłem zdezorientowany, bo nigdy nie zaczynał tak gwałtownie, ale po chwili oddałem się przyjemności. Zarzuciłem ręce na jego szyję, a on przybliżył się i objął mnie w pasie. Z tej błogiej chwili wyrwał mnie krzyk Daniela:

-Fu! Kazałeś mi pilnować dzieciaków, bo chciałeś się lizać ze swoim kochankiem! Przecież masz Mary! Jesteś ohydny i żałosny! Nienawidzę cię!- oderwałem się od Iwo.

-Mary i ja nie jesteśmy parą! To tylko plany na przyszłość rodziców! Po za tym ja jej nie kocham! Kocham Iwo! Co w tym złego?!

-Wszystko jesteście chłopakami! Idę powiedzieć reszcie, to obrzydliwe!- po tych słowach Daniel uciekła, a ja pobiegłem za nim. W pośpiechu przeprosiłem Iwo. Niestety Daniel był szybszy. Kiedy dobiegłem na salę wszyscy spojrzeli na mnie jakbym co najmniej pobił Daniela albo któreś z dzieci.

-To okropne!

-Jak tak można?!

-A taki był z niego mądry chłopak...

-Co ty sobie myślisz?! Nie można całować się z osobami tej samej płci!

-Zakazuję ci się z nim spotykać!

-Tyle ci mówiliśmy o tym a ty i tak swoje!

-To przez ten internet!

-Masz szlaban na telefon!

-Zamknijcie się wszyscy!- w końcu nie wytrzymałem.- mam głęboko w dupie wszystko co mówicie. Wiecie jak ciężko jest przy każdym obiedzie, na każdej imprezie słuchać jak plujecie na mnie, Iwo i wszystkich innych ludzi, którzy są dla was niewygodni? Zawsze mówicie, że jesteśmy rodziną i musimy się wspierać, po czym wyskakujecie z czymś takim! Przykro mi jest, że przez moją orientacje nagle z tego przystojnego, mądrego chłopaka staję się totalnym gównem. I wiecie co? Jestem bi i jestem z tego dumny!- to powiedziawszy odwróciłem się i wybiegłem gubiąc po drodze kilka zabłąkanych łez. Nikt za mną nie pobiegł. Kiedy byłem już na zewnątrz Iwo czekał na mnie na ławce w parku. Pobiegłem do niego, nie miałem już nikogo innego. Siadłem obok i przytuliłem się do niego. Objął mnie delikatnie.

-Chodźmy do mnie- zaproponował głaszcząc mnie po głowie.

-Okej- powiedziałem łkając. Wyciągnąłem telefon, napisałem krótkie 'nie wracam dzisiaj do domu, nie martwcie się o mnie' do mamy i poszedłem z Iwo na przystanek.





--------------------------------------------

Heja Owo zostawię to tutaj i miłego czytania UwU

Yaoi one shots || PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz