Lepiej późno niż wcale

277 7 2
                                    

Znacie to uczucie kiedy wciąż nie macie drugiej połówki, ale otacza was grupka najlepszych przyjaciół? Większość pewnie doświadczyła czegoś w tym guście. I na pewno sporo z was zostało tą jedną osobą w grupie, która dalej jest sama. Tak właśnie wyglądał mój status społeczny przez kilka lat. Aż w końcu los postanowił się do mnie uśmiechnąć.

Moja historia zaczyna się jeszcze w podstawówce, kiedy po raz pierwszy poznałem swoich przyjaciół: Wandę, Lucjana, Monikę oraz Rafała. Nie odstępowaliśmy się na krok. Zawsze pracowaliśmy razem, wychodziliśmy na miasto razem, każde urodziny spędzaliśmy razem. Jednak w okresie licealnym zaczęły następować zmiany. Nasza paczka powoli się rozpadała.

"Cześć wszystkim! Bardzo was przepraszam, ale nie będzie mnie dzisiaj na imprezie :(( mam randkę z Natalią...no wiecie, po prostu nie mogę. Ale następnym razem na pewno będę!"- po tym sms jak można się domyślić Rafała nie było już na żadnej z imprez. Jakiś czas później Monia i Wandzia również znalazły swoje połówki. Zostaliśmy ja i Lucjan.

-Przynajmniej siedzimy w tym razem. No nie?- powiedział kiedyś mój jedyny w tamtym czasie przyjaciel podczas którejś z domówek. Nie pamiętam u kogo była, ale za to zapamiętałem mniej więcej co się na niej działo. Spokojnie sobie siedzieliśmy, kiedy podeszły do nas dwie dziewczyny.

-Cześć chłopcy, jesteście tu sami?- spytała jedna z nich. Muszę przyznać, że obie miały nieziemską urodę, jednak żadna z nich mnie nie  pociągała, w przeciwieństwie do mojego kolegi. Lucjan bez namysłu oddał się pięknej kobiecie, jak żeglarz syrenie. A ja zostałem sam. Tym razem całkiem sam. Nie minęło kilka dni a i Lucjan miał dziewczynę.

Od kiedy byłem jedyną osobą bez pary byłem wysyłany na każdą możliwą imprezę, w nadziei, że może na którejś z nich poznam tę jedyną. Z początku wierzyłem nawet. że to się może udać, ale szybko straciłem zapał. Przez pięć lat znajomi ganiali mnie na przeróżne przyjęcia i dopiero po tym czasie udało mi się kogoś spotkać.

Byliśmy wtedy na drugim roku studiów. Impreza miała się odbyć u jednego z moich kolegów. Miał na imię Robert i był jednym z bogatszych na uczelni. Zgodziłem się przyjść tam nie dlatego, że liczyłem na poznanie tej jedynej, a raczej chciałem się najzwyczajniej w świecie rozerwać.

Na początku tylko siedziałem na kanapie i starałem się nie wypić za dużo, ale ciągle ktoś mnie namawiał na kolejnego drinka i w końcu odleciałem. Około 1 nad ranem czułem się na tyle fatalnie, że do toalety szedłem od ściany do ściany. Idąc tak w pośpiechu żeby nie zwymiotować wpadłem na pewnego chłopaka. Nie znałem go za dobrze, ale wiedziałem, że nazywa się Aleksy.

-Wszystko w porządku?- zapytał raczej z grzeczności.

-Uh, czy ja wiem?- odpowiedziałem trzęsąc się. po tym chłopak pomógł mi dojść do toalety. O dziwo poczekał nawet aż mi się trochę poprawi.

-Gdzie mieszkasz?- spytał.

-Dwa piętra niżej- powiedziałem myjąc usta pod kranem.

-Odprowadzę cię.

-Nie trzeba-

-Nalegam.- powiedział stanowczo. To już nawet nie była propozycja, to było stwierdzenie. Uznałem, że nie ma sensu się z nim kłócić i pozwoliłem mu.

Po tym wszystkim Aleksy zaczął do mnie zagadywać. Polubiłem go. I w pewnym momencie zrozumiałem, że nasza relacja to coś więcej niż tylko przyjaźń. Alek mi się podobał. Zaskoczyło mnie to odkrycie, mimo że już dawno zauważyłem u siebie lekki pociąg w kierunku mężczyzn. Najbardziej jednak zastanawiało mnie, czy Alek czuje to samo co ja. Postanowiłem go o to spytać.

Umówiłem się z nim na wieczór filmowy. Miałem do tego sprzyjające warunki, bo wszyscy z mojej paczki byli zajęci. Zaprosiłem go więc do siebie na 18 z zamiarem nocowania.

Kiedy przyszedł wybraliśmy jakąś komedię, wzięliśmy przekąski i zaczęliśmy oglądać.

-Alek?- zacząłem rozmowę, kiedy nic się akurat nie działo.

-O co chodzi?- odpowiedział odrywając wzrok od ekranu telewizora, co przyprawiło mnie o jeszcze większy stres.

-Umm...tak ostatnio trochę myślałem i....no...ummm....- próbowałem coś z siebie wydusić- doszedłem do wniosku, że...że mi się podobasz- przystopowałem na chwilę, żeby złapać oddech.- I chciałem wiedzieć czy ty czujesz to samo...

Chłopak spojrzał mi w oczy. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:

-Wiesz co? Myślałem, że już nigdy mnie o to nie spytasz- przybliżył się do mnie trochę.- Mogę?- zapytał uśmiechając się.

-N-nie pytaj mnie o to- odpowiedziałem mu zmieszany.

-Uznam to za tak- delikatnie dotknął moich ust. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, czułem się bardzo niekomfortowo. Jednak przyjemne ciepło odczuwane przez subtelny pocałunek Alka ostatecznie przezwyciężyło dyskomfort. Po krótkiej chwili chłopak zakończył pocałunek, jakby chciał sprawdzić czy mam ochotę na więcej. Oczywiście, że miałem ochotę, pierwszy raz od kilku dobrych lat wyszedłem po za strefę komfortu, nie mogłem tego skończyć tak wcześnie. Tym razem to ja wykonałem pierwszy ruch. Alek jednak szybko przejął inicjatywę i znowu wylądowałem na dole. Zatapiał się w moich ustach, tylko po to by zaraz je puścić. Po kilku takich zabiegach odpłynąłem gdzieś daleko. Nie mam pojęcia co się działo dalej.

Po tamtej nocy ja i Alek byliśmy nierozłączni. Praktycznie nigdzie nie wychodziłem bez niego. I chociaż wierzyłem, że nikt nie zwraca na to uwagi wcale tak nie było.

Od kiedy zacząłem chodzić z Alkiem przestałem chodzić na imprezy. Jednak urodzin Wandzi nie mogłem sobie odpuścić. Poszedłem tylko dlatego, że się przyjaźniliśmy.

-I co Tadzio? Znalazłeś sobie kogoś?- spytał Rafał w pewnym momencie.

-Cóż...jakby to powiedzieć...-zacząłem.

-I co? Mówiłam, że kogoś ma!- krzyknęła Monia, jakby wygrała loterię.

-Jaka ona jest? Ładna? Duży biust? Wyższa od ciebie?

-Tobie tylko jedno w głowie Lucjan! Mógłbyś się czasem przymknąć!

-Oj daj spokój Wandziu, przecież tylko żartuję!

-No doprawdy zabawne! Żebyś się nie zesrał przypadkiem!

-Dobra, przymknijcie się wszyscy, bo nie dajecie mu dojść do słowa!- wreszcie uciszył ich Rafał.

-No więc...uh, nie wiem od czego zacząć- zaśmiałem się nerwowo.

-Najlepiej od tego jak ona wygląda i jak ma na imię- powiedziała Monia.

-A skąd masz pewność, że to ona? A może to ten Alek co cały czas łazi za Tadziem?

-Oj zamknij się Lucjan!

-A-ale tak właściwie to on ma rację- rzuciłem pod wpływem chwili gapiąc się w stół.

I nagle zapadła cisza. Wszyscy spojrzeli się na mnie jak na przygłupa, jakby w nadziei, że to był tylko głupi żart. Ale to była prawda.

-No i wszyscy wiemy dlaczego tak późno sobie kogoś znalazłeś! Ty po prostu musiałeś znaleźć kogoś, kto by nasze połówki "powalił na łopatki"- zaśmiał się Lucjan, a wszyscy razem z nim. Spojrzałem na nich nieco zdezorientowany.

-Tadziu, nie ważne kogo byś sobie nie znalazł dalej będziesz naszym przyjacielem. To, że masz chłopaka nie czyni cię gorszym- powiedział Rafał.

-Dziękuję wam- uśmiechnąłem się do nich. Naprawdę miło było wiedzieć, że twoi przyjaciele będą z tobą bez względu na wszystko. Tamten dzień spędziliśmy śmiejąc się i popijając drinki.














heeeeeej o3o jak tam czytanko? mam nadzieję, że ok było, i nie, nie shipuję Zośki z Alkie

Yaoi one shots || PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz