Widzę wiele dzieci. Wszystkie pod górami strachu i niepewności,
Martwe. Pogrzebane wśród zgliszczy swoich snów i marzeń
Uleciałych z wiatrami czasu niczym popiół.
Stosy nieugaszonych pragnień,
które łatwiej było tłumić latami niż spełnić, w końcu zamieniły
się w pożar. Paląc żywcem młode duszyczki wielką pustkę w nas pozostawiły.Zniszczone ciała nie wyglądają już jak dzieci, a może nie były
Nigdy dziećmi. Może nigdy tak naprawdę nie umarły...
Nawet jeśli, może uda się je wskrzesić oddając ponownie władzę fantazji?