Deante zmaterializował się na leśnej polanie przed starym,drewnianym domem.Był piękny słoneczny dzień.Owady brzęczały przelatując między roślinami.Skierował się do drzwi.Zatrzymał się przed mini i zapukał.Po chwili otworzyły się z cichym skrzypnięciem a z wnętrza usłyszał kobiecy głos.
-Wejdź Deante.
Przekroczył próg i zanurzył się w mroku.Korytarz był ciemny i wąski ale na jego końcu w poświacie stała kobieca postać.
-Witaj Cassandro.
Skinęła głową i cofnęła się do tyłu przepuszczając go.Była wysoka i szczupła.Długie czarne włosy miała rozpuszczone.Ciemne,bystre oczy śledziły każdy ruch wampira.Nie była pięknością ale brzydka też nie była.Wyglądała na jakieś trzydzieści lat ale w rzeczywistości była kilku wiekową czarownicą.
-Co Cie do mnie sprowadza?
Wskazała ręką na sofę stojącą na środku ogromnego pokoju.Pomieszczenie było prawie puste.Tylko kilka mebli stało pod ścianami.Podszedł i usiadł we wskazanym przez nią miejscu.
-Pamiętasz co mi kiedyś przepowiedziałaś.Ze spotkam kiedyś kobietę która nie podda się mojemu czarowi.Myślę że właśnie ją poznałem.
Popatrzyła na niego z góry i potaknęła głową.
-Pamiętam.Ale pamiętam też że z tą kobietą idzie w parze śmierć.
Postąpiła o krok i usiała na drugim końcu sofy.
-Tylko co to dokładnie znaczy.Ze ona umrze. Nie dopuszczę do tego.
-Och Deante zrozum że nie na wszystko ma się wpływ.Czasami cokolwiek by się zrobiło przeznaczenie i tak się wypełni.Poza tym nie wiem czyja to śmierć.
-Czy mogłabyś spróbować znowu wejrzeć w przyszłość.Bardzo Cię proszę.
-Mogę ale nie za darmo.
-Zapłacę ile tylko zażądasz.
-Deante ja nie chcę pieniędzy.
-Więc czego oczekujesz w zamian.
-Bardzo chcę ją poznać. Przyprowadź ją do mnie.
-Tylko tyle.Chcesz z nią porozmawiać.
-Tak.Tylko tyle.
-Dobrze więc.Kiedy zaufa mi na tyle aby pozwolić mi się teleportować przyprowadzę ją do ciebie.
-Kiedy to zrobisz spojrzę w twoją przyszłość.
-Co do drugiej sprawy.Namierzyłaś już Oliwię.
-Niestety jeszcze nie.Ukrywa się.Musi pomagać jej ktoś potężny.
-Rozumiem.Więc pozostaje mi tradycyjnie ja wyśledzić.
Westchnął zawiedziony.Kiwnęła głową w odpowiedzi.
-Więc do zobaczenia Cassandro.
Skinął jej głową.Wstał i zniknął.
Ian jak tylko wyszedł z pokoju Any dostał smsa od Dylana o nieoczekiwanej wizycie Abigell. Natychmiast skierował się do swojego gabinetu. Abigell czołowa czarownica Nowego Jorku.Co się stało że zdecydowała się na wizytę w klanie wampirów.Zapewne zaraz się dowiem.Pośpiesznie przemierzył schody i minutę później wkraczał do gabinetu.W środku zastał Martina który właśnie podawał filiżankę zapewne z kawą Abigell siedzącej na fotelu obok biurka.Natychmiast został zauważony. Czarownica spojrzała na niego i uśmiechnęła się na powitanie.Martin wyprostował się i skierował do drzwi.
CZYTASZ
Obietnica wieczności
VampirePo co żyć wiecznie kiedy nikt cię nie kocha.Po co egzystować na tym świecie kiedy nie masz przyszłości.Każdy dzień jest taki sam bez cienia szans na zmianę.Zatapiam się w swoich obowiązkach aby nie myśleć o beznadziejności mojej rzeczywistości. Gdyb...