Rozdział 5

8 4 0
                                    

Deante obserwował śpiącą Ane. Leżała bezwładnie na materacu.Była naprawdę piękna,delikatna.Zaczęła się poruszać .Otworzyła oczy.

-Ana nic ci nie jest?

Zapytał cicho.

-Deante?Gdzie ja jestem?Co się stało?

Rozejrzała się po pomieszczeniu.Jej oczy robiły się coraz większe a kiedy zrozumiała że są uwięzieni w celi na twarzy odmalowało się niedowierzanie. W końcu go dostrzegła i natychmiast rzuciła w jego stronę.

-Rany Deante.

Dopadła do niego i zaczęła szarpać za łańcuchy.

-Jak to zdjąć?

Krzyczała.

-Ana nie dasz rady.Przestań to nic nie da.

Zatrzymała się i wpatrzyła w jego oczy.

-Kochanie uspokój się.Wrzaski i panika nic tu nie pomogą.

Zrobiła się blada jak papier.Zaczęła kręcić głową.

-Ale dlaczego?Przecież ja nic im nie zrobiłam.Czego od nas chcą?

Zaczęła się trząść jak osika.Opadła na kolana.

-Zabiją nas.

Wyszeptała zbielałymi ustami.

-Gdyby chcieli nas zabić już by to zrobili.

Nagle drzwi celi otworzyły się z głośnym stukiem otwieranych zamków. Do środka wkroczył olbrzymi mężczyzna a za nim kobieta z uśmieszkiem na twarzy.Była piękna,smukła.Miała błyszczące czarne włosy i szafirowe oczy.Wyglądała na dwadzieścia kilka lat.Odziana w czarną aksamitną suknię sprawiała wrażenie osoby z innej epoki.

-Witam moje gołąbeczki.

Odezwała się śpiewnym głosem.

-Jestem Lorenna.

Ana podniosła się z kolan i postąpiła kilka kroków tak jakby chciała zasłonić Deantego przed kobietą.

-Czego od nas chcesz?

-Oj dowiesz się w odpowiedniej chwili.Nie bądź niecierpliwa.

Spojrzała ponad ramieniem Any.

-Jak tam Deante?Wygodnie ci?

Zapytała wyraźnie ubawiona niedolą wampira.Nic nie odpowiedział tylko warknął cicho.Ponownie spojrzała na Anę

-Iwan przytrzymaj dziewczynę.

-Lorenno zostaw ja.Jeżeli zrobisz jej krzywdę to obiecuję że cię zabiję.

Deante powiedział to tak lodowatym głosem że Ana poczuła dreszcz. Lorenna uśmiechnęła się.

-Aż tak ci zależy na tej kobiecie?Ciekawe.

Oczy Any rozszerzyły się.Zaczęła się cofać do momentu aż jej plecy oparły się o ścianę.Słyszała jak Deante przeklina i szarpie łańcuchy.Wielkolud podszedł i złapał ją za ramiona.Była sparaliżowana ze strachu.Wpatrywała się w mężczyznę tak intensywnie że nie spostrzegła jak Lorenna wstrzyknęła jej coś w ramię.Syknęła zaskoczona.

-Co mi zrobiłaś?

Krzyknęła i zaczęła się szarpać z całych sił. Mężczyzna puściła ja tak raptownie że aż upadła na ziemię. Lorenna wyrecytowała nieznane zaklęcie i Deante znieruchomiał.W tedy jemu także zrobiła zastrzyk.Po czym zwróciła się do Any.

-Jeżeli odpowiesz mi na pewne pytania a odpowiedz mi się spodoba zdejmę mu łańcuchy.

Ana zacisnęła dłonie w pięści,wstała i podniosła wyzywająco brodę.

Obietnica wiecznościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz