Rozdział 7

6.7K 341 3
                                    

7.

Niecałe dziesięć minut później Harry i Dumbledore weszli do kwater Severusa. Zastali go przerażonego i zestresowanego w ferworze czegoś co wyglądało na atak paniki.
— Severusie? — Harry był porażony jego stanem. Wyszedł tylko na pół godziny, a zachowanie mężczyzny sugerowało, jakby go zostawił na kilka dni.
— Panie! — zawołał Severus, padając na kolana. Chwycił Harry'ego w pasie i wtulił głowę w jego brzuch. — Gdzie poszedłeś? Obiecałeś, że mnie nie opuścisz!
— Severusie! — krzyknął Harry, próbując rozluźnić uścisk ramion, by móc klęknąć i go objąć. — Powiedziałem ci, że muszę porozmawiać z dyrektorem. Jest tutaj, zobacz — wskazał na towarzysza. Odwrócił się w stronę starego czarodzieja w prośbie jakiejś pomocy i napotkał zszokowane spojrzenie.
Czy Dumbledore nie widział wcześniej, w jakim stanie był Snape?
— Zdjąłem sztandar — powiedział Severus z twarzą ułożoną teraz na ramieniu Harry'ego. — Proszę, nie odchodź więcej. Postawię zdjęcia z powrotem. Accio zdjęcia. — Fotografie, które tydzień temu zostały umieszczone w pudełku, wyleciały z sypialni Severusa. Dumbledore złapał je, zanim roztrzaskały się o kamienne ściany.
Harry popatrzył na staruszka przyglądającemu się w skupieniu trzymanym zdjęciom, po czym odwrócił się do drżącego w jego ramionach elfa.
— Severusie, nie opuszczę cię. Powiedziałem ci, że zaraz wrócę. — Pocałował go w głowę, wdzięczny, że mężczyzna wydawał się odzyskiwać zmysły. — Nie zostawię cię, pamiętasz? I dlaczego znów zdjąłeś sztandar? Chodź — podniósł się, pociągając Severusa na nogi — powiesimy go z powrotem. — Uśmiechnął się z tak wielkim entuzjazmem i radością, jakie tylko był w stanie z siebie wykrzesać w świetle tej sytuacji. Severus wstał, ale się nie poruszył. Wyglądał jakby nie chciał zawiesić go samemu, więc Harry przywołał sztandar i umieścił na ścianie. Może to, że tym razem on to zrobił, powstrzyma Severusa przed jego ponownym zdjęciem.
— Harry, czy kazałeś mu wystawić te zdjęcia? — zapytał Dumbledore, przypominając mu, że wciąż był w pomieszczeniu.
— Nie — odpowiedział. — W tamtym tygodniu, gdy odwiedziłem Severusa po raz pierwszy, powiedział mi, że czuł się... zmuszony, by uczynić pokój bardziej gościnnym dla mnie. Postawił te zdjęcia, ale powiedziałem mu, że może je usunąć. — Harry zadrżał. — Tak wiele złych wspomnień.
— Czy to prawda, Severusie? — zapytał dyrektor. — Nie chcesz ich na kominku?
Snape zerknął na Harry'ego i nie odpowiedział. Dopiero gdy ten delikatnie go szturchnął, w końcu przemówił cicho:
— Tak — i dodał prawie szepcząc — proszę.
Dumbledore machnął różdżką i odesłał zdjęcia. Jego twarz była śmiertelnie poważna, gdy patrzył, jak Severus kurczowo trzyma się Harry'ego.
Harry czuł się niesamowicie winny, stojąc tak pod ciężkim spojrzeniem dyrektora. Wiedział, że obecne zachowanie Severusa było wynikiem klątwy, jednak czuł się częściowo odpowiedzialny. Choć nie mógł znieść widoku przestraszonego Snape'a, szybko odkrywał, że uwielbia sposób, w jaki mężczyzna do niego lgnął i go potrzebował. Przytulił elfa mocniej i próbował zapanować nad swoimi emocjami. Nie mógł sobie na nie pozwolić...
— Cóż, nic dziwnego, że nie lubiłeś tych zdjęć, Severusie — powiedział Dumbledore, przerywając posępne myśli Harry'ego. Obaj popatrzyli na dyrektora, który posłał Severusowi uspokajające spojrzenie.
— Wiesz co, mam album pełen fotografii, które mogą ci się spodobać. Wprawdzie widać na nich głównie mojego starego krewnego i bardzo ciekawskiego niuchacza, ale chętnie ci je pokażę, jeśli chcesz.
Severus zmieszał się i popatrzył na Harry'ego. Harry zdołał się już przyzwyczaić do dziwnych pomysłów Dumbledore'a, jednak uważał, że podczas gdy dziecko mogłaby uradować jego propozycja, to Severus był dorosły i wątpił, czy mężczyzna chciałby być tak traktowany.
— Dyrektorze... — Harry spróbował go powstrzymać, ale starszy czarodziej naciskał dalej.
— Mam trochę czasu, by posiedzieć z Severusem. Dlaczego nie pójdziesz na Grimmauld Place spakować się na pobyt tutaj? Jestem pewien, że będziemy się dobrze bawić.
Harry zmarszczył brwi.
— On nie jest dzieckiem, proszę pana. Zdjęcia niuchacza nie oszołomią go ani nie ukołyszą do snu. Jest mężczyzną i jest przestra... — Wypowiedź Harry'ego została ucięta lodowatym wzrokiem dyrektora.
— Jestem w pełni świadom, iż Severus jest dorosły. Ale jak inaczej miałbym go uspokoić? Nie wydaje mi się, żeby był zdolny teraz warzyć eliksiry, jednak może słuchać opowieści — powiedział. Odwrócił się do Severusa i uśmiechnął. — Bardzo też nie lubi, gdy ludzie mówią o nim, jakby nie był obecny. Przepraszam, stary przyjacielu. Chodź, usiądź ze mną i pozwól mi opowiedzieć o moim kuzynie Archibaldzie i jego żonie Mimsy. To było zaaranżowane małżeństwo i do dzisiaj jestem przekonany, że swatka sobie z nas zażartowała. Bo widzisz Archie miał niuchacza, a Mimsy bardzo lubiła złote cacka...
Harry podprowadził Severusa do kanapy i posadził na niej. Pocałował go w policzek, obiecując, że dyrektor dobrze się nim zaopiekuje i że wkrótce wróci. Mężczyzna wyglądał na zaniepokojonego, ale wtedy Albus przywołał swój stary album i zaczął go kartkować. Harry z radością usłyszał, jak Severus prycha, widząc niektóre zdjęcia i śmieje się otwarcie z innych. Po paru chwilach obserwacji wyszedł i udał się na Grimmauld Place, by się spakować.
Bardzo szybko zebrał swoje rzeczy, po czym wyciągnął kufer spod łóżka i wrzucił je do niego. Poczuł się winny, gdy uzmysłowił sobie, że skrzaty domowe będą prały jego rzeczy. W pośpiechu wybrał parę książek i kilka drobiazgów osobistych, próbując skrócić czas rozłąki z Severusem do minimum. W przeciągu trzydziestu minut był gotów do powrotu.
Wychodząc z kominka, obawiał się tego co zastanie. Uśmiechnął się, gdy zobaczył, jak Severus i dyrektor rozmawiają pogodnie nad starym albumem.
— Wiesz, że niuchacze są jednymi z nielicznych magicznych stworzeń, które nie dają żadnych znaczących składników do eliksirów? — Usłyszał miękki ton głosu, którego ostatnio używał jego kochanek.
Dumbledore podniósł wzrok i zauważył Harry'ego.
— Nie, nie wiedziałem. A ty wiedziałeś, Harry?
Severus gwałtownie odwrócił głowę, dopiero teraz zauważając powrót swojego pana. Uśmiechnął się szeroko i Harry'emu zdało się, że rozjaśnił tym cały pokój. Odwzajemnił go chętnie, wdzięczny, że został przywitany z takim uczuciem.
— Nie, nie miałem o tym pojęcia. Czy to nie dziwne? Myślałem, że większość magicznych stworzeń może być posiekana na... coś. — Jęknął w duchu, gdy uzmysłowił sobie, że to była pierwsza normalna rozmowa, w którą Severus się zaangażował — przynajmniej od wczoraj — i zdenerwował się, że zniszczyła ją jego ograniczona wiedza na temat eliksirów. W myślach odnotował sobie, by przeczytać o nich parę pozycji, aby móc nadążyć za kochankiem.
Severus zachichotał.
— Tak, większość stworzeń może być do czegoś „posiekana", panie. Niuchacz jest osobliwością pod tym względem.
Harry uśmiechnął się i rozluźnił. Severus wydawał się być bardziej sobą. Cokolwiek zrobił dyrektor, pomogło.
— Myślę, że was teraz opuszczę, panowie. Harry, na słówko — rzucił przez ramię, idąc w stronę drzwi. — Miłego dnia, Severusie.
— Miłego dnia, dyrektorze.
Harry odprowadził staruszka do drzwi, czując się dziwnie wyprowadzając kogoś z mieszkania, które nie było jego. Zerknął do tyłu i zobaczył, że Severus patrzył na nich spokojnie.
— Harry — zaczął Dumbledore, po raz kolejny wyciągając go z rozmyślań — myślę, że będzie dobrze dla Severusa, jeżeli spędzi trochę czasu poza kwaterami, zwłaszcza na dworze.
Otworzył usta, żeby zaprotestować.
— Ale uczniowie i nauczyciele...
— Sugeruję zmienić godziny snu. Spróbujcie zdrzemnąć się popołudniu, by móc przespacerować się błoniami w nocy. Zamek jest wystarczająco bezpieczny i nie powinniście spotkać nikogo o tak późnej porze.
Harry przytaknął. Jeżeli to sprawi, że Severus będzie wyglądał tak spokojnie jak teraz, to zrobi to.
Dumbledore jeszcze bardziej ściszył głos i położył dłoń na jego ramieniu.
— Myślę, że teraz, gdy jesteś przy nim, będzie odrobinę mniej lękliwy. Jak już mówiłem, większość Wysokich Elfów spędza czas zalotów ze swoimi związanymi — przerwał i spojrzał na Severusa ponad ramieniem Harry'ego. — Gdy wyszedłeś, był bardzo niespokojny. Pomimo tego jak to brzmiało, tak naprawdę cały czas rozmawialiśmy o tobie. Za każdym razem gdy wspominałem twoje imię, jego strach odrobinę malał. — Dumbledore otworzył drzwi i stanął w nich. — On cię potrzebuje. Wystarczy, że będziesz dla niego miły. To pozwoli mu przetrwać ten miesiąc, a potem już nigdy nie będziesz musiał się martwić takimi rzeczami.
Harry uśmiechnął się i przytaknął, ufając całym sercem, że słowa dyrektora będą prorocze.

Wyglądało na to, że Dumbledore miał rację. Teraz, gdy Harry był stale przy Severusie, stracił on ten okropny lęk obecny w jego oczach. Nie kulił się już przed nim ani nie błagał, by z nim został. Był bardzo zadowolony, widząc, że Severus zaczynał mu ufać.
Stali się niemalże nocnymi stworzeniami.
Minęło kilka dni, zanim przystosował się do nowych godzin snu; wstawali z łóżka tuż przed zachodem słońca i wracali do niego, gdy wszyscy szli na śniadanie. Jednak prawda była taka, że uwielbiał panującą w zamku ciszę. Po północy zabierał Severusa na przechadzki po wiekowych korytarzach, upewniając się, że ominą miejsca odwiedzane przez uczniów. I choć wieża astronomiczna była niedostępna, mogli spacerować dookoła boiska quidditcha. Severus zawsze z ochotą pozwalał się dotykać, jednak był mile zaskoczony, kiedy pozwolił trzymać się za rękę, gdy szli przez trawnik.
Chociaż z zewnątrz Harry wydawał się być szczęśliwy, zaczynał się coraz bardziej obawiać swoich pragnień. Teraz, gdy Severus stracił ten okropny strach, który był obecny, kiedy po raz pierwszy zaczął odczuwać skutki klątwy, odkrył z niesmakiem, że podobały mu się jego bardziej uległe cechy. Nigdy wcześniej nie miał prawdziwego kochanka. To, że mógł dotykać Severusa, kiedy tylko tego zapragnął, było dla niego niczym niebo. A mężczyzna nie tylko pozwalał na dotyk. Nie. Jemu naprawdę to się podobało. Harry lubił przeczesywać palcami czarne włosy, już nie tak przetłuszczone jak kiedyś, ponieważ długo nie były narażone na opary w laboratorium. Siadywali razem na kanapie i rozmawiali. Przytulał do siebie Severusa, dotykając jego ramion i dłoni albo tych wspaniałych uszu. Elf uwielbiał to i rozkoszował się najlżejszym dotykiem. Harry kochał każde wydane westchnienie i to jak lgnął do niego, łaknąc pieszczot.
Był tym przerażony. Z każdym dniem bał się coraz bardziej, że więź odczyta jego pragnienie, by związany pozostał na stałe szczęśliwym i uległym elfem. A wtedy lęki Snape'a staną się rzeczywistością i będzie miał kolejnego pana. Dobrego, owszem, ale nadal byłby niewolnikiem.
Te myśli były z nim niemalże cały czas i powtarzał sobie w kółko, że nie tego pragnął. Że ponad wszystko chciał równego sobie partnera. Ale wtedy Severus uśmiechał się do niego i jęczał uroczo, gdy dotykał jego uszu, i ponownie się zatracał.

Cień drugiego/Snarry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz