Moment uświadomienia

173 12 29
                                    

Pamiętam ten dzień, kiedy uświadomiłem sobie, że czuję do ciebie coś więcej. Pewnie dla ciebie nie było to nic wielkiego, ale we mnie utkwiło w postaci naprawdę wyraźnych wspomnień, których nie chciałem wyrzucić ze swojej głowy.

W ten dzień bolały cię strasznie zęby. Nie pamiętam powodu, ale narzekałeś na nie już trzy dni. Jednak, kiedy wyszliśmy na miasto i zaczęliśmy się dobrze bawić, zapomniałeś o nich, więc sam zaproponowałeś nam wejście do pizzerni. Zawsze braliśmy dużą na pół, bo wychodziło to najkorzystniej.

Dopiero, kiedy spróbowałeś ugryźć kawałek po raz pierwszy, skrzywiłeś się mocno, odrzuciłeś pizze na talerz i zacząłeś trzymać się za twarz, pojękując cicho. Obaj przypomnieliśmy sobie o twoich problemach, na co uśmiechnąłem się współczująco. Od dawna byłeś moim najlepszym przyjacielem i czułem wielką empatię względem ciebie. Być może już wtedy zaczęły się moje problemy, chociaż nie zdawałem sobie z nich sprawy.

- Kurcze - westchnąłeś w końcu, kiedy już jako tako największy ból minął. To były czasy, kiedy żadne przekleństwa nie wychodziły z naszych ust, bo były słowami zakazanymi. - Zapomniałem...

- Ja też! Tak pewnie bym ci przypomniał - stwierdziłem i spojrzałem na pizze, nie wiedząc, czy mogę ją jeść.

Bo czy to było sprawiedliwe względem ciebie? Pewnie nie.

- Muszę chyba w końcu iść do tego dentysty. Przynajmniej szybciej umrę - wymamrotałeś.

Tak, strasznie bałeś się dentysty i chyba zostało ci to po dziś dzień.

- Mam pomysł! - zaśmiałem się, chociaż jeszcze niczego specjalnego nie powiedziałem. - Nakarmię cię tak, jak mama swoje ptaki.

- Dawaj - parsknąłeś wtedy.

Oczywiście od początku miała być to tylko śmieszna zabawa, zwykłe wydurnianie się jak wiele razy wcześniej. Niestety, kiedy tak zacząłem się pochylać nad tobą, z ustami pełnymi jedzenia, poczułem nagłą potrzebę, żeby naprawdę połączyć nasze wargi. Prawdopodobnie wcześniej o tym nie wiedziałeś, ale tak, właśnie tak było. Nie wstydzę się tego jednak, nie będę się też tłumaczył tym, że byłem głupim dzieciakiem. Miałem już przecież pojęcie na ten temat.

Odsunąłeś się ze śmiechem, chociaż moja głowa zbliżyła się nieco w twoją stronę. Dopiero po kilku chwilach nakazałem sobie w myślach odsunięcie. Z trudem połknąłem to, co miałem w buzi, żeby móc także się zaśmiać. Było to tylko trochę wymuszone.

Musisz wiedzieć, że sporo na ten temat potem myślałem. Głównie o tym, co by się stało, gdybym jednak przesunął się na końcu szybciej, gwałtowniej i połączył nasze usta. Czy skrzywiłbyś się, czy może miałbyś ochotę na więcej? Prawdopodobnie to pierwsze, bo jednak miałem buzie pełną jedzenia i mogłoby się to skończyć dość niesmacznie. Ale jednak pozwalałem sobie na takie fantazje, gdzie usta miałem puste, a sceneria była korzystniejsza. Wtedy zazwyczaj byłeś zadowolony z moich pocałunków, chociaż tak naprawdę miałbyś być moim pierwszym. Wiele moich wolnych chwil i bezsennych nocy było zapełnione takimi właśnie myślami i wyobrażeniami. Ale tak naprawdę nie mogłem być nigdy pewien, jak zareagujesz.

Wiedziałem za to, że od tamtej pory czułem się inaczej w twoim towarzystwie. Nie chciałem tego po sobie okazywać, ale każdy twój najmniejszy dotyk działał na mnie wyjątkowo. Zawsze po moim ciele rozchodziły się takie miłe dreszcze. Samo to, że mogłem z tobą siedzieć, uszczęśliwiało mnie. 

Ale oczywiście nie mogłem ci tego powiedzieć.

- Hej, Dylan! - przywitałem się z naszym przyjacielem, przybijając z nim żółwika. 

Niczym żonkileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz