Zmartwienia innych

33 6 0
                                    

Jak mogłeś się domyśleć, nie przeszło mi szybko. Nie przeszło mi wcale. Minął miesiąc, a ja starałem się dzielnie trzymać ze swoimi uczuciami i zachowywać normalnie, żeby niczego nie niszczyć. Trochę nie pasowało mi to, że zacząłeś siadać po drugiej stronie Dylana lub Nicka, żeby być z dala ode mnie, ale tłumaczyłem to sobie tym, że po prostu nie chciałeś mnie kusić. Rozumiałem doskonale, że mogło być ci dziwnie. Dodatkowo miałeś chłopaka, więc nie chciałeś dawać mu żadnych pretekstów do myślenia, że jesteśmy bliżej niż wy. 

Paul był nawet, nawet. Niższy od ciebie o kilka centymetrów, a tym samym ode mnie. Widziałem go zbyt często i to zwykle w twoim towarzystwie. Nie wiedziałem, jak wcześniej mogłem go nie spostrzec w twoim pobliżu, skoro, jak sam twierdziłeś, interesowałeś się nim jakiś czas. Nie mogłem wyobrazić sobie sytuacji, jak zostajecie parą bez wcześniejszego rozmawiania.

Nie mogłem też powiedzieć, że nagle odwróciłeś się od naszej trójki na rzecz Paula, ale nie zmieniało to faktu, że słyszałem zbyt często, niżbym chciał, że jesteś już z nim umówiony. Ale musiałem zawsze odpowiedzieć, że to w porządku i że na pewno znajdzie się inny termin lub że w trójkę będziemy bawić się równie dobrze co z tobą. Może troszkę chciałem wzbudzić w tobie zazdrość, żebyś jednak zdecydował się spotkać z nami, ale jakoś nigdy się to nie udawało.

Musiałem się z tym pogodzić, jakoś ostudzić swoje uczucia, bo po prostu cierpiałem, widząc ciebie przytulającego innego chłopaka. Dodatkowo, kiedy raz spontanicznie się na ciebie rzuciłem, żeby owinąć ramiona wokół twojej szyi, odskoczyłeś ode mnie, tłumacząc, że jesteś teraz czyimś chłopakiem i nie powinieneś przytulać się z innymi. Wydawało mi się to głupie. Przecież takie tulenie było całkowicie niewinne, nie widziałem w tym czegoś, co można by nazwać zdradą. Więc czemu zabraniałeś mi tego? Kochałem się w ciebie wtulać.

Znajdowaliśmy się na kolejnym spotkaniu bez ciebie, tylko ja, Dylan i Nick. Ostatnio częściej przesiadywał z nami, jakby pragnąc zastąpić ciebie w naszym głównym składzie.

- Ej, chłopaki - mruknął właśnie Nick, przecierając policzek dłonią. - Jest taka sprawa. Jeszcze nikomu o tym nie powiedziałem, bo strasznie mi wstyd. Ale nie wiem już, co robić. Wiem, że wcześniej jakoś się przed wami nie uzewnętrzniałem, ale tam naprawdę nie wiem, komu mógłbym o tym opowiedzieć.

Spojrzeliśmy na siebie z Dylanem, zdziwieni nagłą chęcią otworzenia się przed nami. Ale w gruncie rzeczy być może od początku podświadomie czekaliśmy na to, aż Nick przestanie się przy nas krępować i się wstydzić.

- No pewnie, mów co ci leży na sercu - zachęcił go Dylan i uśmiechnął się lekko.

Nick chwilę siedział w ciszy, wpatrując się w kubek wciąż parującej kawy, a my go nie popędzaliśmy.

Teraz, kiedy wspomniał o jakimś problemie, spojrzałem na niego uważniej i faktycznie zauważyłem nieco większe worki pod oczyma. Prawdopodobnie zaczął też gorzej jeść, bo na czole pojawiło mu się kilka pryszczy.

- Dobra, nie wiem, jak w ogóle zacząć... - westchnął w końcu cicho. - Może od tego, że mam dziewczynę? Chyba wam tego nie mówiłem. Nigdy nie było to jednak dla mnie coś ważnego, to na chciała chodzić, a ja jakoś nie potrafiłem jej wtedy odmówić, bo była naprawdę smutna. I pewnie myślicie, że jestem chujem, rozumiem, już to usłyszałem. Dlatego głównie wam o tym nie wspominałem.

- Nie no... W sensie... - zacząłem niepewnie, a potem pokręciłem głową. - Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego to zrobiłeś.

Czy zaakceptowałbym związek z tobą, jeśli wiedziałbym, że kompletnie nic nie czujesz? Pewnie tak. W końcu jak głupiec łaknąłem twoich uczuć. Chciałem je stracić, ale nim bardziej pochłaniał cię związek z Paulem, tym mocniej cię kochałem. Nie potrafiłem w żaden sposób się tego pozbyć, chociaż doskonale wiedziałem, że to główny powód mojego bólu i cierpienia. Nie znalazłem jednak żadnego sposobu, żadnego lekarstwa na moją przypadłość.

Niczym żonkileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz