61.

649 25 0
                                    

Louis nigdy nie lubił win, ale od kiedy jego mama trafiła do szpitala codziennie je pije. Powoli zaczyna nie wytrzymywać presji, media, rodzina, a nawet ci, o których chciał zapomnieć.

No właśnie rodzina Styles, kiedy dowiedziała się o stanie krytycznym jego mamy stara się im pomagać. Ale Louis nie chce wie, że zarnił Harry'ego, wie, ze ten nie chce go znać. A jego mama mu dobrze mówiła, czemu on był takim beznadziejnym synem?!

Po drugiej butelce zaczął mówić sam do siebie, gdy nagle wziął telefon do ręki i ledwo wcisnął numer, którego tak dawno nie wybierał.

Był środek nocy, więc to chyba nic dziwnego że loczek spał!

Na oślep odebrał telefonu mamroczac coś pod nosem.

- Halo?

- Ś-śpisz? - zaśmiał się szatyn kładąc telefon na stół, aby wziąć kieliszek do ręki.

- Louis? - zdziwił się brunet, przelykajac głośno śline.

Odrazu się robudzil.

- A kto inny. - zaśmiał się głośno. - O boże jak dziwnie jest słyszeć twój głos, jest taki piękny.

- A ty jesteś pijany - mruknął.

- I jestem też taki samotny. - jego śmiech zaczynał się przekształcać w płacz. - Straciłem ciebie, teraz mame. Wiesz, że za nim ją znalazłem pokłóciłem się się z nią o ciebie? O to, że tak cię zraniłem...

- To był twój wybór - mruknął czując łzy pod oczami. Tak bardzo go nienawidził. - Tylko twój.

- Tak wiem. - dalej śmiał się, ale to bardziej brzmiało jak płacz. - Jestem taki głupi, zasługuje na najgorsze, wiesz co dziś przeczytałem w internecie? Że zasługuje aby moja mama umarła, że jestem okropnym synem. - rzucił kieliszkiem. - Ale to nie jest ważne.

- nikt na to nie zasługuje - szepnął. - Nie ważne jakie czyny popełnił, nikt na to nie zasługuje

- Ty nawet nie wiesz jak bardzo tęsknię, za wami. - pociągnął nosem. - Jestem taki beznadziejny...

- Tak, to prawda - mruknął. - Ale nie zasługujesz żeby twoja mama umarła. Jay to anioł, jest bardzo silna

- No właśnie ona to anioł. - szepnął. - Ona nie powinna tam leżeć, ja tam powinienen być! Mam dosyć, Harry, ja już nie daje rady.

- Nie mów tak! - zaszlochał.

- Jestem pieprzonym skurwysynem, nie zasługuje na to co mam. - krzyknął. - A nawet nie zasługuje na to co kiedykolwiek miałem. Po co ja w ogóle dzwonie i ci to mówię? - wstał i wziął telefon. Starał się utrzymać na nogach, ale mógł. Zleciał na podłogę i oparł się o zimną ścianę. - Harry ty mnie nienawidzisz, czemu odbierasz?! Miałeś nie odebrać, mogłeś.

- Pytasz serio, tomlinson?! - krzyknął z płaczem. - to ci powiem! Nienawidzę cię za to co mi robisz! Za to, że mnie Zdradziles! Za to że nic mi nie powiedziałeś! Za to że cię kocham mimo to wszystko, kurwa! - zapłakał.

- Ja też ciebie kocham.

- Więc dlaczego mnie Zdradziles? Dlaczego Louis?! - krzyknął zrozpaczony.- Bo miałem już dosyć Modestu.. - szepnął. - To był mój jedyny pomysł..- zapłodniłeś ją? - przełknął głośno śline.- Tak będę ojcem. - zaśmiał się z rozpaczy.- Więcej nie potrzebuje, miłego tatusiowania, Louisie - rozpłakał się na dobre.- Pamiętaj, że ciebie kocham.- Nie wierzę w to - szepnął. - twoje czyny pokazały coś innego. - zapłakał. - Wiesz? Nie chce cie znać, współczuję tylko temu dziecku, takiego ojca- Ja też, uwierz mi że ja też. - rzucił telefonem, który się rozbił, przez co połączenie zostało samo przerwane.- Nienawidzę cię - wybuchł głośnym płaczem.

___
Niesprawdzony, wiec przepraszamy za wszelkie błędy x

Wesołego jajka 💓🥚🐣

Rainbow Instagram || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz