83.

592 27 13
                                    

- Hej, skarbie, właściwie to może zrobimy tacie niespodzianke i mu coś ugotujemy? - Harry i mały chłopiec lezeli przytuleni do siebie na kanapie. Brunet glaskał blondynka po włosach, tak jak uwielbiał.

- Ne,ne. - mruknął zainteresowany bajką.

- ta, ta - zachichotał.

- Ne, Hallold. nie lubić obiadek, oglądać. - mruknął.

- Proszę - zachichotał oraz polaskotał go w brzuch.

Młodszy pisną i zaczął się wiercić ze śmiechem. To był cudowny widok. Cudowne też było to, że można mieć tyle wpływu na tę małą istotkę, która dorasta pod twoimi ramionami.

- zgoda? - zaśmiał się laskotając go coraz bardziej.

- Ta, ta! - krzyknął smiajac się jak głupi. - Obiadek!

- No i pięknie. - zasmial się puszczając go.

Poszli we dwójkę do małej kuchni. Loczek posadził małego na blacie, zaczynając wyciągać, rzeczy potrzebne do obiadu.

- To co? Pizza? - uśmiechnął się szeroko.

- Tata mówić, nie zdrowa.

- Raz nie musimy go słuchać - zaśmiał się.

- Ty się słuchać go nigdy!

- Shhh... - Niby wyciągnął wszystkie rzeczy do obiadu, ale po chwili pochował je, biorąc telefon i zamawiając największą pizzę jaką mieli.

Uśmiechnął się do Freddiego, który chichotał z jego akcentu, aby nie rozpoznali go przez telefon

- Freddie otwierasz, ja nie moge - zachichotał.

- Ja się boje! - krzyknął.

- Pomogę Ci, spokojnie, razem otworzymy!

- Ubrać się! Bluzki nie ma!

- Ubierzemy się, spokojnie, maluchu - Pogłaskał go.

- Tata zły. - westchnął. - Gruby będę. - mruknął malec klepiąc się po brzuszku.

- O boże - zaśmiał się głośno. - Nie będziesz gruby

- Muszę wyglądać jak Ty!

- Jestes bardzo przystojny, okej, przysięgam - dał rękę na serce.

- Chce byc taki chudy jak ty! - dotknąl jego mięśni.

- Jestes piękny - szepnął.

Blondyn pokiwał głową na prawo i lewo nie zgadzać się z tym. Chciał wyglądać tak samo jak loczek.

- Skarbie, jesteś śliczny, naprawdę.. - Pogłaskał go.

Dlaczego taki mały uroczy chłopiec uważał inaczej? Chłopiec uśmiechnął się wtykając się w jego rękę. Po chwili ubrali się i ogarnęli, gdy usłyszali dzwonek do drzwi. Jakoś otworzyli i odebrali pizzę.

- No widzisz? Pięknie!

- Jeść! - krzyknął szczęśliwy, akurat wtedy gdy Lou wszedł do domu.

- Z ketchupem? - oblizal palce smarujac pizze ketchupem.

- Tak, tak tak! - zaczął skakać bardzo szczęśliwy.

- Tylko nic nie mów tacie - zachichotał dając mu kawałek pizzy.

- Mam nadzieję, że pranie powieszone. - szatyn dał o siebie znać, opierając się o framugę drzwi.

- Oooo... Louis - zachichotał brunet.

- Mówiłem ci, abyś po prostu odsmażył pierogi, które były wczoraj. - westchnął i ściągnął z siebie bluzę.

- Jestes zły? - szepnął ze smutna miną.

Szatyn potrząsnął głową i uśmiechnął się delikatnie. Nie mógł być zły i doskonale znał Harry'ego, aby wiedzieć, że z leniwosci coś zamówi. Ucałował Freddiego, w główkę, który jadł szczęśliwy pizzę i cmoknął szybko loczka na przywitanie.

- Jeszcze - zachichotał Harry.

- Nie, ponieważ jestem na ciebie obrażony za to, że nie dotrzymujesz mojej diety. - udał obrażonego.

- No daj mi buzi - westchnął wydymując wargi.

- Dziecko jest koło nas. - westchnął i popatrzył przez blat, który dzielił kuchnie i salon na swojego synka.

- Już buziaka nie mogę? - prychnął.

- Czytałem w internecie, że dziecko nie powinno się patrzeć, na romantyczną relacje rodziców. - zachichotał.

- Rodziców? - wyłapał I przełknął głośno śline.

- No bo wiesz ty i ja.. - zmieszał się. - Często też zostajesz sam z Freddiem, on cię kocha i no...

- Czy.. Ty.. Chcesz wiesz.. Ja I Freddie..?

- Tak, bardzo tego chce. - szepnął.

- To zależy od niego.. Danielle jest jego matką i to będzie dziwne jeśli.. Wiesz.. - szepnął.

- Danielle, nie widziała go od prawie czterech miesięcy. - mruknął. - Wątpię aby ją nawet pamiętał.

- Louis - loczek złapał go za ręce. - Nie wiem co powiedzieć... To wow - zachichotał.

- Można powiedzieć iż zostałeś ojcem. - uśmiechnął się delikatnie.

- Dla niego wujkiem - szepnął. - I chwila.. Chcesz żeby to było tak oficjalnie czy tylko w domu?

- Chce, aby Freddie jak dorośnie sam wybrał to co będzie dla niego dobre. - westchnął. - Nie chce mu narzucać swoich praw, chce aby też miał coś do powiedzenia.

- Okej, nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość. - uśmiechnął się delikatnie.

- Moja przyszłość właśnie trzyma moją rękę.

- Kocham cię - szepnął.

- Ja ciebie też.

Rainbow Instagram || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz